A A+ A++

Nie milkną echa ostatnich szokujących decyzji w obozie Alpine. Te były prawdopodobnie spowodowane niezadowoleniem kierownictwa z wyników osiąganych przez zespół od początku nowej ery regulacyjnej. Wśród odprawionych osób znalazł się Otmar Szafnauer, który mocno wierzył we wręcz mityczny 100-wyścigowy plan koncernu i sądził, że dotrwa przynajmniej do jego końca.

Tak się jednak nie stało, dzięki czemu stajnia z Enstone stała się łatwym podmiotem do być może uzasadnionej krytyki. Najwięcej obrywa się byłemu CEO, Laurentowi Rossiemu. Swoje wyrzuty w jego kierunku zdążył przekazać już Alain Prost, a w rozmowie z France Info uczynił to także Cyril Abiteboul, który jako pierwszy ucierpiał na niezrozumiałych decyzjach koncernu:

“Plan określony liczbą – 100 Grand Prix. Dlaczego nie 120 albo 80? Nie rozumiem tego. Przedstawiając taką koncepcję, na pewno będziesz w błędzie, gdyż nie masz pojęcia, co robią inni w F1. Kolosalnych inwestycji Astona Martina czy niesamowitego rozpędu Red Bulla nie zatrzyma się tylko z powodu 99. Grand Prix Laurenta Rossiego”, oznajmił obecny szef działu motorsportowego Hyundaia.

“Poprzedni zarząd chciał zrobić całkowitą czystkę po moim odejściu i wobec tego zwolniono około 15 osób. W F1 ciągle nie doceniamy jednak, że – podobnie jak w innych mocnych sektorach – potrzebny jest czas na to, by zyskać kogoś z konkurencji. Tracąc 15 osób i zatrudniając, potrzeba jakichś dwóch lub trzech lat, żeby to zaczęło działać, a wpływu zmian Laurenta Rossiego nawet nie odnotowaliśmy.”

Francuz został też zapytany o to, jakiego elementu brakuje Alpine, by stać się konkurencyjnym zespołem w F1. Wydźwięk jego odpowiedzi był bardzo podobny do komentarza udzielonego przez Szafnauera jeszcze na Węgrzech, kiedy ten zasugerował, że zespół potrzebuje szefa zespołu pokroju Toto Wolffa czy Christiana Hornera:

“Każdy zmieniony element zagraża potencjalnie duchowi oraz kulturze danej ekipy. I to właśnie tych dwóch aspektów brakuje Alpine. Inwestycje zostały dokonane, są zasoby, ambicje całej grupy i strategia korporacyjna marki Alpine – wszystko jest. A gdy team ma już wszystko, potrzebny jest ktoś, kto będzie tym wszystkim kierował. Siła pojedynczej jednostki, która może pociągnąć za sobą 1000 osób, bardzo jednoczy.”

Na koniec Abiteboul wskazał inną ciekawą przyczynę problemów francuskiej ekipy. Według niego wpływ na nie ma także brak jednoznacznego lidera wśród kierowców:

“Cytujesz Estebana [Ocona] i Pierre’a [Gasly’ego], a dwa nazwiska to jedno za dużo. Kiedy jednak zamyka się oczy i pomyśli o Mercedesie, myśli się o Lewisie Hamiltonie, mimo że Nico Rosberg także zrobił wiele niezwykłych rzeczy. Myśląc z kolei o Red Bullu, najpierw przychodzi do głowy pierwsza seria Sebastiana Vettela, a potem druga Maxa Verstappena.”

“To musi być kierowca, który poniekąd jest również szefem zespołu, a taka cecha ma fundamentalne znaczenie. Obecnie stawka jest bardzo konkurencyjna, a wszystkie bolidy kończą zmagania na tym samym okrążeniu. Niedługo będzie już ona całkowicie wyrównana, a różnicę będzie robić ambicja oraz determinacja.”

Jak na ironię, w słowa Abiteboula idealnie wkomponowały się pierwsze wakacyjne doniesienia transferowe przekazane przez Funo Analisi Tecnica. Zdaniem włoskiego portalu, ojciec Carlosa Sainza bada różne opcje dla swojego syna na wypadek zakończenia współpracy z Ferrari po sezonie 2024. Jedną z analizowanych opcji ma być Alpine.

Dlaczego akurat Hiszpan miałby zdecydować się na powrót do Enstone? Wiele wskazuje na to, że znajdzie się tam także jego dawny przyjaciel z Maranello, Mattia Binotto, o czym media donosiły już w Belgii. Przypomnijmy, że to właśnie włosko-szwajcarski inżynier był odpowiedzialny za przeprowadzkę Carlosa do Ferrari przed kampanią 2021.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFirmy AI wykupują GPU. Znowu grozi nam problem z dostępnością kart graficznych?
Następny artykułW hołdzie Warszawskim Dzieciom