Młoda dziewczyna przyjechała do Niemiec na zabieg sterylizacji. Z ciekawości zapytałam ją o motywy. Powiedziała, że chce przeczekać te straszne czasy w Polsce bez obaw, że zajdzie w ciążę – mówi dr Maria Kubisa, ginekolożka.
Ewa Furtak: Dziwi panią, że coraz więcej kobiet z Polski decyduje się prowadzić ciążę w Czechach?
Dr Maria Kubisa, ginekolożka-położnik, ordynatorka oddziału ginekologii operacyjnej i chirurgii plastycznej szpitala w Prenzlau w Niemczech: Nie dziwi mnie to ani trochę, bo przyjeżdżają też do Niemiec. W mojej okolicy są dwa gabinety prowadzone przez lekarzy z Polski, przyjeżdża do nich bardzo dużo pacjentek. Niektórzy są przekonani, że jeśli kobieta jedzie za granicę do ginekologa, to na pewno tylko po to, żeby przerwać ciążę. A to nieprawda! Polki przyjeżdżają tutaj także po to, żeby rodzić dzieci. Biorę czasem dyżury w Szpitalu Powiatowym w Nowogardzie, coraz mniej ze względu na brak czasu. Trafiła mi się na dyżurze rodząca z Ukrainy, to była jej trzecia ciąża. Zapytała, czy dostanie znieczulenie do porodu. Szczerze powiedziałam, że nie jestem w stanie jej tego zapewnić, bo mamy na dyżurze tylko jednego anestezjologa, który musi być przy operacjach i nie będzie jej mógł poświęcić czasu. Nie może jej przecież znieczulić i zostawić bez stałego nadzoru. Obiecałam, że pomogę jej tak, jak będę mogła, dam czopki i inne środki przeciwbólowe. Zrobiło mi się wstyd, bo pacjentka powiedziała, że gdy rodziła w Ukrainie, znieczulenie zewnątrzoponowe miała zapewnione.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS