Na południu Europy panuje susza, w związku z którą na terenach niektórych państw znajdujących się w tym regionie ogłoszono drugi stopień zagrożenia pożarowego. Z kolei wysokie temperatury i brak opadów to niemalże przepis na szybkie rozprzestrzenianie się ognia, które obecnie obserwujemy w Grecji. Władze kraju podejrzewają jednak, że śmiercionośny żywioł nie jest sprawką natury. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Pożary na Półwyspie Peloponeskim. Strażacy zareagowali w porę
Greckie i światowe media stale pokazują kolejne, przerażające kadry z terenów objętych pożarami. Płoną lasy, zarośla, pola i wszystko, co stanie płomieniom na drodze. Podejrzewa się, że winnymi obserwowanej dziś tragedii są spekulanci ziemią, którzy szukają kolejnych terenów pod uprawę drzew oliwnych i winorośli. Ci mają więc podkładać ogień, by po wszystkim przejąć spalone tereny i rozkręcić własny biznes.
Płomienie dotarły jednak do Olimpii, miejscowości na Półwyspie Peloponeskim, gdzie w VIII wieku p.n.e. odbywały się pierwsze igrzyska olimpijskie. Znajdujące się tam starożytne zabytki i stanowisko archeologiczne, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO stanęły w obliczu ogromnego zagrożenia. Pożar dotarł na tyle blisko, że zajęcie się antycznych kolumn ogniem było kwestią minut. Na całe szczęście strażakom udało się opanować sytuację i zatrzymać płomienie zaledwie kilkaset metrów przed zabytkami.
Zagrożona ogniem świątynia Zeusa wzniesiona została około 500 roku p.n.e. na cześć najpotężniejszego i najważniejszego greckiego boga. Tam również, a dokładniej na górze Olimp, miała znajdować się siedziba bóstw. Dziś, poza wpisem na listę UNESCO, świątynię uważa się za jeden z siedmiu cudów świata starożytnego. Spłonięcie tego miejsca byłoby niebywałą stratą dla historii ludzkości.
Poważny problem pożarów w Grecji. Do dymisji podał się grecki minister
Niestety płomienie wymykają się spod ludzkiej kontroli, a panująca w Grecji susza skutecznie temu pomaga. Do tej pory spłonęło już 50 tysięcy hektarów ziemi, a ogień przyczynił się do śmierci pięciu osób, oraz setek dzikich zwierząt. Pożary dotknęły również turystów. Ewakuowano aż 20 tysięcy mieszkańców oraz urlopowiczów z wyspy Rodos. Nie przeszkadzało to jednak Notisowi Mitarakisowi, ministrowi ds. ochrony obywateli, który mimo walki z żywiołem wyjechał na urlop. W piątek 28 lipca z tego właśnie powodu podał się do dymisji. W Grecji natomiast nieprzerwanie trwają pożary, a rząd wraz z funkcjonariuszami próbuje opanować sytuację i zadbać o bezpieczeństwo Greków i odwiedzających ich kraj turystów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS