Co prawda prezydent uparcie nie ogłasza terminu wyborów, ale we wszystkich partiach i koalicjach trwa konstruowanie list. Oby tym razem te listy były takie, żeby głosowanie nie było wyborem mniejszego zła, ale żeby każdy znalazł kandydata, który mu naprawdę odpowiada.
Bo jeśli rzeczywiście – tak jak to powtarzają przywódcy demokratycznej opozycji – te wybory będą najważniejsze od 1989 roku, to kandydaci powinni być szczególnie starannie dobrani.
***
Żałuję, że nic nie wyszło z pomysłu jednej listy ugrupowań opozycyjnych. I to nawet nie dlatego, że tak dyktuje rozsądek, skoro mandaty dzielone są według metody D’Hondta. Jest jeszcze inny powód: w okręgu 6 w Lublinie jedna lista to 30 kandydatów. Czy rzeczywiście każda z demokratycznych partii jest w stanie wystawić 30 kandydatów, którzy sprawdziliby się jako posłowie? Że podołaliby temu intelektualnie? I moralnie? A nigdy przecież nie można mieć pewności, że akurat ten, co to na pewno miał nie wejść do Sejmu i był tylko wypełniaczem na liście – do Sejmu się nie dostanie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS