Zającówna, mimo że zasłynęła jako aktorka, nie zawsze marzyła o tej karierze. Jej prywatne życie jest pełne tajemnic, które często budzą zainteresowanie publiczności.
W latach 90. Elżbieta Zającówna zdobyła ogromną popularność dzięki swojej roli w kultowym serialu “Matki żony i kochanki”, który zdobył serca niemal całej Polski. Aktorka wystąpiła także w innych popularnych produkcjach, takich jak “Vabank”, “Seksmisja”, “Na kocią łapę” czy “Samo życie”.
Zającówna ukończyła studia na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie w 1981 roku. Mimo że tuż po zakończeniu edukacji zaczęła występować w teatrze, wcześniej nie marzyła o pracy na scenie i ekranie. Zamiast tego, chciała zostać sportsmenką. Niestety, u aktorki wykryto nieuleczalną chorobę von Willebranda, która związana jest z zaburzeniami krzepliwości krwi. Diagnoza ta zmusiła Zającównę do zmiany planów i spróbowania swoich sił w aktorstwie.
Po ukończeniu studiów, Zającówna zagrała w kilku sztukach teatralnych, a także w komedii Juliusza Machulskiego “Vabank”. Następnie, po dwóch latach, wcieliła się w rolę strażniczki Zającówny w “Seksmisji”.
– W tamtych czasach nie było castingów. Producenci filmu wyłowili mnie na korytarzu szkoły i tak trafiłam do Vabanku – wspominała aktorka w rozmowie z Onetem.
Zającówna szybko stała się jedną z najbardziej lubianych gwiazd w polskim show-biznesie. Jej kariera rozwijała się błyskawicznie, zwłaszcza po roli Hanki Trzebuchowskiej w serialu “Matki żony i kochanki”. Jej talent i nietypowa uroda sprawiły, że aktorka nie mogła skarżyć się na brak zajęć. W latach 1999-2000 prowadziła teleturniej “Sekrety rodzinne”. Na zmianę z Piotrem Zeltem była też gospodynią programu “Najzabawniejsze zwierzęta świata”.
Mimo szansy na ogromną karierę aktorską, Zającówna nie goniła ślepo za sukcesem zawodowym. W latach 90. poślubiła Krzysztofa Jaroszyńskiego, a następnie urodziła córkę Gabrielę. To jeszcze bardziej umocniło ją w przekonaniu, że powinna skupić się na życiu prywatnym, a nie na karierze.
– Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie – mówiła w jednym z wywiadów dla magazynu “Viva!”.
Jednak w małżeństwie aktorki pojawiły się problemy. Gdy tylko skupiła się na prowadzeniu domu i wychowywaniu córki, pojawiły się doniesienia, że mąż aktorki ma romans. Związek udało się uratować, a relację jeszcze bardziej scementował groźny wypadek sprzed kilku lat. Krzysztof Jaroszyński zderzył się swoim BMW z tirem. To, że przeżył, sam nazywa cudem.
Ciekawostką jest, że Elżbieta Zającówna jest właścicielką spółki producenckiej “Gabi”, a od ponad 13 lat także wiceprezeską Fundacji Polsat. Aktorka pojawiła się również w komedii romantycznej “Szczęścia chodzą parami”. Niestety, z powodu pandemii koronawirusa film trafił do kin z prawie dwuletnim opóźnieniem. W filmie Zającówna zagrała u boku Aleksandry Domańskiej, Weroniki Książkiewicz i nieżyjącego już Piotra Machalicy.
– Wygląda na to, że ostatnie dni zdjęciowe za jego życia spędziliśmy razem. Z Piotrem pracowało się fantastycznie. Znamy się od szkoły teatralnej, co prawda on kończył ją w Warszawie, ja w Krakowie, ale nasze drogi jakoś się krzyżowały. Graliśmy kilka razy małżeństwo i parę narzeczeńską w Teatrze Telewizji (…) Był spokojny i bardzo szczęśliwy. I to było bardzo miłe (…) Przez gardło Piotra nie przechodziły brzydkie wyrazy ani złe słowa o żadnym z ludzi. Był pozbawiony złości i zawiści. To przykry czas, że odchodzą ludzie, z którymi było się blisko” – wspomniała aktora w rozmowie z “Super Expressem”.
Dziś, w dniu swoich 65. urodzin, Elżbieta Zającówna jest nadal pamiętana jako aktorka o wielkich, ciemnych oczach i niezwykłym uśmiechu. Aktorka kilkukrotnie zmieniała fryzurę, jednak zawsze wracała do swojego naturalnego, ciemnego koloru włosów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS