Powiedzmy sobie zupełnie szczerze – człowiek, jakkolwiek daleko rozwinąłby technologię, w swoich wrodzonych umiejętnościach jest dość… upośledzony. Natura jakoś tak poskąpiła nam supermocy.
Co innego zwierzęta. Te nie wysłały jeszcze nikogo na Księżyc, nie zbudowały… ani nie ustanowiły demokracji, za to nauczyły się wielu rzeczy, o których my tylko możemy pomarzyć. Nieśmiertelność, chodzenie po wodzie, panoramiczne widzenie to tylko początek. W wielu kwestiach nie pomagają najnowsze zdobycze technologii. Jesteśmy daleko w tyle i trzeba się z tym pogodzić. Ale zamiast zazdrościć, przyjrzyjmy się naturze – wszak nie raz już wiele się od niej nauczyliśmy.
Kąt widzenia człowieka wynosi około 50-60 stopni w poziomie o 50-70 stopni w pionie. To niedużo, choć nam wydaje się zupełnie wystarczająco. Sama świadomość, że moglibyśmy jednocześnie widzieć to, co przed nami, i to, co za nami, przyprawia o lekki ból głowy – wydaje się nie do ogarnięcia. Tymczasem duża część zwierząt widzi w znacznie szerszym zakresie. Są też i takie, dla których normalna jest tzw. pełna panorama, czyli obserwowanie świata w 360 stopniach jednocześnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że wcale nie ma ich wiele. To kameleony oraz ważki różnoskrzydłe.
Oczy kameleonów obracają się niemal zupełnie swobodnie w zakresie, który u ludzi świadczyłby co najmniej o opętaniu przez złe moce. Ale to nie koniec. Kameleony z wrodzoną łatwością lawirują pomiędzy „patrzeniem wspólnym dla obu oczu” a patrzeniem każdym okiem osobno. „Jedno oko na Maroko, drugie na Kaukaz” w całkiem praktycznym zastosowaniu. Oznacza to, że kameleony potrafią obserwować zarówno tak jak ludzie, obserwując obojgiem oczu jeden wspólny obiekt, jak i w swój własny sposób, jedno oko koncentrując na jednym obiekcie, drugie na drugim – niezależnie. W połączeniu z bardzo szerokimi kątami widzenia sprawia to, że przed wzrokiem kameleona naprawdę mało co jest w stanie się ukryć.
Ważki swoje 360-stopniowe widzenie zawdzięczają ogromnym oczom – w proporcji do reszty ciała największym wśród wszystkich owadów. Tak dalece rozwinięty wzrok pomaga ważkom różnoskrzydłym w polowaniu, a polują one zawsze w locie na inne latające owady. Jakkolwiek w przypadku kameleonów doskonały wzrok to bezdyskusyjny atut, tak w przypadku ważek w pełni panoramiczne widzenie niesie za sobą i negatywne konsekwencje. Między innymi fakt, że małemu i raczej nieskomplikowanemu owadowi niełatwo jest obsłużyć tak bardzo rozwinięte organy. Najkrócej rzecz ujmując – aż 80% „możliwości umysłowych” ważki pochłania sam proces widzenia. Na inne aktywności – a tych do życia potrzebne jest jeszcze wiele – nie pozostaje więc dużo.
Koń jaki jest, każdy widzi. To stuprocentowa prawda, ponieważ koń, tak samo jak człowiek, nie został przystosowany do zmiany postaci. A ośmiornica… tak!
Oczywiście nie każda ośmiornica, chodzi bowiem o wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju gatunek Thaumocoptus mimicus. Zasługuje nie tylko na więcej uwagi, ale też i na polską nazwę. W każdym razie Thaumocoptus ów wyróżnia się doskonałymi umiejętnościami upodobniania się do innych organizmów – głównie jadowitych zwierząt morskich i drapieżników. Mało tego – to jedyne znane współczesnej nauce zwierzę z tak doskonale rozwiniętymi zdolnościami mimetycznymi!
Gatunek odkryto w latach 80. XX wieku i szybko nadano mu pseudonim „mimic octopus”, co po naszemu oznacza ośmiornicę naśladującą. W rzeczy samej – upodobnianie się kształtem oraz(!) zachowaniem do innych zwierząt morskich Thaumocoptus uczynił swoją bronią w walce o przetrwanie. Naśladując flądry, skrzydlice czy węże morskie, ośmiornica ta odstrasza potencjalnych napastników. Na dodatek, jest w tym bardzo skuteczna.
Trzeba bowiem zaznaczyć, że zwyczaj naśladowania innych zwierząt zaobserwowano również i u innych gatunków meduz. Tylko jednak Thaumocoptus mimicus czyni to tak dobrze i z takim rozmachem, czerpiąc swobodnie z wzorców większej liczby gatunków niż jakakolwiek inna naśladująca meduza.
Nie żenić się, kieliszek wódki codziennie przed snem, joga i medytacja, wegetarianizm – recept na długowieczność zdołaliśmy już wymyślić naprawdę wiele. Wszystkie łączy jedna rzecz – są gówno warte. Dożycie już setki lat stanowi dla człowieka spore wyzwanie, a w świecie zwierząt bynajmniej nie jest to dużym wyczynem. W pobliżu Grenlandii na przykład odkryto niedawno osobniki rekinów liczące 400 lat! Ale nawet i stąd do rekordu daleko, ponieważ pewien gatunek meduzy zdołał osiągnąć to, o czym marzy tak wielu – faktyczną, biologiczną nieśmiertelność.
Ma zaledwie 4 do 5 mm średnicy, a stanowi ewenement na ogromną skalę. To Turritopsis nutricula – jak dotąd jedyny odkryty gatunek, który po osiągnięciu dojrzałości płciowej jest w stanie całkowicie powrócić do stadium niedojrzałości. „17 again” w świecie zwierząt. Jak to wygląda, ekhm, na co dzień? Po skończonej reprodukcji, Turritopsis nutricula odrzuca macki, przeobrażając ciało do „stanu pierwotnego”. Kiedy to nastąpi, zaczyna rozwój od początku. I tak bez końca. Dosłownie – naukowcy, którzy z niemałą ciekawością przyglądają się temu gatunkowi i jak dotąd nie znaleźli żadnej przyczyny, która mogłaby przerwać cykl. Zatem meduza ta może odradzać się nieskończenie wiele razy, osiągając tak upragnioną nieśmiertelność. Był taki stary dowcip, w którym Jezus uczył św. Tomasza chodzenia po wodzie. Podstawy teoretyczne wyjaśnione, pora na próbę praktyczną. Tomasz wchodzi i oczywiście – chlup! – cały mokry. Wtedy Jezus dodaje brakujący element: „po palikach, idioto, po palikach!”. Praktykowane przez współczesnym iluzjonistów chodzenie po wodzie również sprowadza się do podobnej sztuczki – np. przezroczystych paneli stanowiących trasę, po której przejść ma uzdolniony magik. A gdyby tak faktycznie, prawdziwe chodzenie po wodzie było możliwe?
Wystarczy kilka fizycznych obliczeń, napięcie powierzchniowe, masa, prędkość przemnożone przez współczynnik złośliwości natury. Wynik – nie da się i już. A jednak – bazyliszek zwyczajny radzi sobie z tym znakomicie. I wbrew temu, co można by przypuszczać, jaszczurka ta wcale nie jest mniejsza od atomu i lżejsza od powietrza. Dorosłe samce bazyliszka osiągają nawet 80 cm długości. Dwie trzecie tego przypada co prawda na ogon, ale to i tak niemało – przynajmniej jeśli rozpatruje się potencjalną możliwość utrzymania na dwóch nogach na powierzchni wody. Wystarczyło to w zupełności, by bazyliszek zyskał przydomek „Jesus Christ lizard”.
Sposób poruszania bazyliszka stanowił przedmiot wielu prac naukowych, w ramach których wyróżniono trzy fazy ruchu jaszczurki. W pierwszej bazyliszek uderza pionowo nogą o powierzchnię wody. Następnie odpycha się, przesuwając nogę do tyłu, a potem – w trzeciej fazie – przyciąga nogę z powrotem do ciała. Nic specjalnego, nie ma w tym żadnej magii. To czysta fizyka. Mimo to człowiekowi daleko do choćby takich osiągnięć. Na pocieszenie warto tylko dodać, że generalnie 5 metrów to maksimum bazyliszkowego spaceru. Po pokonaniu takiej odległości jaszczurka wytraca zwykle na tyle prędkości, by chcąc nie chcąc zanurkować w głąb wody.
Na tym nie koniec. Właściwie każde zwierzę posiada umiejętności, które robią wrażenie – choć zwykle nie poświęcamy im większej uwagi. Być może to błąd. Obserwacje natury dały impuls największym odkryciom. I kto wie, gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdybyśmy baczniej przyglądali się przyrodzie? Jak wiele tajemnic czeka na odkrycie tuż przed naszymi oczami, na wyciągnięcie ręki? Więcej niż ktokolwiek z nas mógłby przypuszczać!
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS