A A+ A++

Ptaki z umieszczonymi na końcu ciała kończynami wyposażonymi w błony wokół palców, tworzące ogromną powierzchnię niczym płetwy u ryb, należą do świetnych pływaków, natomiast jeśli chodzi o ich obecność na lądzie, to z tym bywa różnie. Do najszybszych nie należą. Za to pływakami, tutaj już można by dyskutować. Wśród nich jest perkoz dwuczuby – ptak przypominający samuraja z „wściekłymi” czerwonymi oczami.

Perkoz dwuczuby, fot. Kacper Kowalczyk
  1. Dwa czuby
  2. Perkoz dwuczuby to świetny nurek
  3. Perkoz dwuczuby w relacjach z człowiekiem

Dwa czuby

Perkoz dwuczuby (Podiceps cristatus) dorasta do ok. 60 cm długości ciała i 80 cm rozpiętości skrzydeł. Jest największym z perkozów występujących w Polsce, a jego masa ciała wynosi nawet 1,5 kg i samce są zdecydowanie większe od samic, i to jest jedyna różnica, którą bardzo trudno zaobserwować. Obie płcie mają charakterystyczne pęczki piór z tyłu głowy. Samce w okresie godowym, podczas efektownych walk, „stają dęba”, niemalże pionowo i „biegną” do siebie po lustrze wody mając napuszone piórpusze na głowie. W momencie bezpośredniego kontaktu, dochodzi do walki pomiędzy osobnikami. Wówczas dzioby służą tym ptakom niczym szable. Dramatyzmu całej sytuacji dodają czerwone oczy. Spoglądając w nie, nie sposób odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z „wściekłym” zwierzęciem, głodnym walki, a może nawet rozlewu krwi…?

Walki te mają miejsce z reguły w kwietniu, kiedy to rozpoczyna się okres lęgowy, zanim zaczną budowę gniazd. Temu wszystkiemu przyglądają się samice, po czym decydują z którym samcem przystąpią do rozrodu. Jak już pary zostaną dobrane, wówczas gody wchodzą w kolejny etap. Samiec z samicą wykonują kolejny taniec. Tym razem jest to wyraz miłości pomiędzy jednym a drugim osobnikiem. Perkozy podpływają do siebie wyciągając swoje długie szyje płasko „przyklejone” do lustra wody, charakterystycznie poruszając głowami, strosząc swoje kryzy zbliżają się do siebie, aż do tego stopnia, że w pewnym momencie ptaki „przytulają się”, ponownie „stając dęba” krzyżują swoje szyje, trzymając niekiedy pęczek wodorostów w dziobach. Po takim spektaklu para przystępuje do budowy gniazda. To konstrukcja zarazem niechlujna i bardzo dobrze przemyślana. Perkozy budują je zazwyczaj na środku jezior, stawów lub innych zamieszkiwanych źródeł wód. Gniazdo to kopiec złożony z kupy liści, wodorostów, niewielkiej ilości mułu, błota, które sklejają ze sobą poszczególne elementy. Dzięki temu mamy do czynienia z „kopcem”, którego nadwodny wierzchołek stanowi tylko niewielką część całości. Wielu wydaje się, że ono pływa po tafli wody, a to nieprawda. Większość jest zatopiona, a wszystko po to, żeby konstrukcja była stabilna i utrzymywała się w jednym miejscu. Po około 28 dniach inkubacji z 3 – 6 oliwkowobrązowych jaj wykluwają się pisklęta. Małe ptaki są zagniazdownikami i przez kolejne 10 – 11 tygodni zostają pod opieką rodziców. Przez pierwsze trzy tygodnie poruszają się na grzbiecie rodziców, mimo że potrafią pływać i nurkować. Wygląda to bardzo zabawnie, kiedy możemy obserwować małe perkozy korzystające z grzbietów rodziców niczym z wodnej taksówki przemieszczającej się z punktu „a” do punktu „b”. Zupełnie młode pisklęta perkozów dwuczubych mają bardzo ciekawe upierzenie. Ich głowę oraz szyję pokrywają biało-czarne paski, a pomiędzy okiem i podstawą dzioba znajduje się łysinka. Sam dziób jest różowy z czarnym paskiem, natomiast resztę ciała, w wieku młodocianym, pokrywa ciemnobrązowy puch. Z czasem upierzenie przechodzi istną przemianę i ptaki jesienią zaczynają wyglądać niemal identycznie, jak osobniki dorosłe z pewną różnicą. Upierzenie głowy nie jest aż tak kontrastowe.

Perkoz dwuczuby, fot. shutterstock

Perkoz dwuczuby to świetny nurek

Nurkowanie to domena perkozów już od samego początku ich życia. Jak tylko wyjdą ze skorupki, to od razu zaczynają swoje podwodne podwoje, chociaż najpierw nieśmiało, to z czasem coraz bardziej chętnie zanurzają się. Z resztą nurkowanie to niezwykle istotny element życia tych ptaków. Bez nurkowania nie ma jedzenia, bowiem dieta perkoza dwuczubego to przede wszystkim ryby, skorupiaki czy płazy lub kijanki, czyli zwierzęta żyjące pod wodą. Jak to możliwe, że przychodzi to tym ptakom z taką łatwością?

Po pierwsze umiejscowienie kończyn miednicznych. W przeciwieństwie do innych ptaków u perkozów znajdują się one skrajnie daleko w okolicach kupra, podobnie jak silniki napędowe w łodziach motorowych. Poza tym, sama budowa perkozich nóg – wokół palców znajduje się ogromny fragment błony pławnej, ale o dziwo palce nie są ze sobą połączone za jej pomocą – może nam przypominać wirniki silników, które wprawione w ruch zapewniają odpowiednią prędkość. Ciało perkozów oraz ich kształt to kolejny element, dzięki któremu ptakom tym pływanie pod wodą przychodzi z dużą łatwością. Długa i zwrotna szyja oraz korpus przypominający „łezkę” zwiększają możliwości pływackie perkozów. Kolejną rzeczą są pióra, a dokładniej to, co je pokrywa. Perkozy mają silnie rozbudowane gruczoły kuprowe. Struktury znajdujące się tuż nad kuprem w okolicy lędźwiowej wytwarzające wydzielinę przypominającą łój, której zadaniem jest zapewnienie piórom nieprzemakalności. Nie bez kozery jest powiedzenie „spływa jak po kaczce”, bo to właśnie dzięki wydzielinie gruczołu kuprowego, pióra ptaków wodnych nie przemakają, w związku z czym mogą one pływać, nurkować i po obfitym deszczu, kiedy wchodzą do wody, nie toną. Z piórami jest związana jeszcze jedna, bardzo ważna z punktu widzenia biologii, historia. Mianowicie perkoz dwuczuby od czasu do czasu pozwala sobie zjeść nieco swoich piór, zwłaszcza w okresie pierzenia. Dlaczego to robi? Otóż okazuje się, że dzięki obecności piór w przewodzie pokarmowym, ptakowi łatwiej jest uformować wypluwkę, czyli zlepek niestrawionych części pokarmu, którym perkozy się żywią.  

Para perkozów, fot. shutterstock

Perkoz dwuczuby w relacjach z człowiekiem

Perkoza dwuczubego trudno posądzić o cokolwiek złego. No i na szczęście ptak ten ma zapewniony stosunkowo spokojny żywot pośród nas. Trudno usłyszeć opowieści o tych rybożernych zwierzętach w kontekście „nadmiernie” eksploatowanych przez nie łowisk, czy czegoś w tym stylu. Tutaj palma pierwszeństwa należy do kormoranów i czapli wszelakich. Dzięki temu perkoz dwuczuby spokojnie może sobie łowić ryby, które przecież jemu się także należą, jeśli ptak je tylko w swój dziób pochwyci. Chociaż dotarły do mnie głosy, że co niektórym środowiskom także i ten gatunek przeszkadza, i w zasadzie to mogłoby go nie być. Pokarm perkoza to niemal w 90% ryby. Dzienna dawka żywieniowa, która zaspakaja potrzeby żywieniowe waha się w granicach 200 – 300 gramów jedzenia na jednego ptaka. Gdyby tak to pomnożyć przez liczbę perkozów, następnie przez 90%, to wyszłoby nam, że faktycznie ptaki te zjadają dużo ryb. Z drugiej jednak strony pozostaje pytanie, jakie ryby są przezeń zjadane? Dorosłe, dorodne osobniki, czy jednak jakieś słabsze sztuki, młodociane, narybek, dla populacji których drapieżnik ten stanowi swego rodzaju „filtr” i tym samym „dba” o to, by gatunek poszczególnych ryb trwał w jak najlepszej kondycji? Warto pochylić się nad tym zagadnieniem, bowiem postawione powyżej pytania i poszukanie na nie odpowiedzi powie nam niemalże wszystko o istocie obecności perkozów dwuczubych w naszym środowisku, ich roli oraz znaczeniu dla nas. Gdyby nie one, to jakość łowisk ryb byłaby o wiele, wiele gorsza. Słabsze, gorzej przystosowane do życia w środowisku ryby przeżywałyby, a tym samym kto wie jakby się to dalej toczyło. Takich przykładów mamy o wiele więcej. Mało dużych drapieżników i duża populacja jeleniowatych, i tym samym duży problem dla rolnictwa, leśnictwa oraz innych gałęzi gospodarki opartych na korzystaniu z zasobów naturalnych. Przez to, że piętnowaliśmy wilki, rysie, niedźwiedzie przez wiele, wiele lat doszło do zachwiania równowagi ekosystemu. I teraz kiedy znowu ekosystemy zaczynają wracać do normy my sobie szukamy sztucznych wrogów, będących w istocie naszymi sprzymierzeńcami.

Perkoz dwuczuby to naprawdę przepiękny ptak, któremu wiedzie się całkiem dobrze w naszym kraju. I oby tak zostało! Jest najbardziej rybożernym z pozostałych perkozów mieszkających w Polsce, ale zarazem najliczniejszym oraz największym. Nietrudno go spotkać nad większymi zbiornikami wodnymi, a jego wiosenne, charakterystyczne charczenie bądź „szczekanie” bez wątpienia jest jednym z sygnałów wiosny w pełnej krasie. Oby głosy przeciwne temu gatunkowi nadal stanowiły margines społeczny!

Kacper Kowalczyk

Bibliografia

  1. Kurszewicz A. G.; “„Ptaki Polski” t. I, ”; Warszawa 2006, Multico;
  2. Wiersma P. et al.; “FOOD INTAKE OF GREAT CRESTED GREBES Podiceps cristatus WINTERING ON COLD WATER AS A FUNCTION OF VARIOUS COST FACTORS”; 1995, Ardea. 83, 2, p. 339-350;;
  3. Llimona, F., del Hoyo, J., Christie, D.A., Jutglar, F. & Kirwan, G.M.:; “Great Crested Grebe (Podiceps cristatus)”; W: del Hoyo, J., Elliott, A., Sargatal, J., Christie, D.A. & de Juana, E. (eds.). Handbook of the Birds of the World Alive [on-line]. 2019 ;
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMąka z pestek dyni – właściwości, skład i zastosowanie mąki z pestek dyni
Następny artykułBiblioteka Jaworzno: ZŁOTA „ODZNAKA HONOROWA ZA ZASŁUGI DLA…