Po konsultacji z ekspertami minister zdrowia Adam Niedzielski zdecydował o wyłączeniu recept refundowanych z wprowadzonych limitów. „Są one pod stałą kontrolą Narodowego Funduszu Zdrowia” – poinformował 12 lipca szef MZ. Limity recept wywołały medialną dyskusję. „Jej ton nadają lobbyści. W rzeczywistości nie ma skarg od pacjentów – zapewnia Niedzielski.
Wg obowiązujących od 3 lipca norm lekarz w ciągu 10 godzin pracy może przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze receptę, a liczba przepisanych recept w dziesięciogodzinnym cyklu pracy nie może przekroczyć 300.
Ograniczenia ws. środków odurzających i psychotropowych
Szef MZ przekazał 12 lipca, że podpisał rozporządzenie, które m.in. ogranicza zdalne wystawianie recept na środki odurzające i psychotropowe.
Ich przepisaniu musi towarzyszyć badanie i ocena wpływu na pacjenta z wyjątkiem kontynuacji leczenia po nie więcej, niż trzech miesiącach od wizyty u lekarza
— wskazał na Twitterze.
Minister zapewnił, że pacjenci POZ nie mają problemu z dostępem do recept.
Blisko 100 proc. przekraczających limity to pracownicy „sklepów” internetowych
— zaznaczył.
Limity? „Clou problemu bezpieczeństwo pacjentów”
Limity – jak uzasadnia MZ – wprowadzono, by zapobiegać nadużyciom.
Jesteśmy otwarci na rozmowy dotyczące bezpieczeństwa pacjentów, to jest clou problemu
— wskazywał kilka dni temu w rozmowie z PAP rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.
Na bieżąco monitorujemy wystawianie e-recept i próby przekraczania progu maksymalnie 300 recept na góra 80 pacjentów w ciągu 10 godzin. Już pierwszego dnia mieliśmy nieco ponad 280 lekarzy, którzy próbowali testować, czy system działa
— mówił. Co najważniejsze – jak zaakcentował- żadne z tych przekroczeń nie dotyczyło wizyty stacjonarnej pacjenta w placówce podstawowej opieki zdrowotnej.
Wszystkie próby przekroczenia limitu miały miejsce albo za pośrednictwem automatów receptowych zwanych receptomatami, albo za pośrednictwem tzw. lekarskich porad internetowych, które najczęściej z żadną poradą nie mają nic wspólnego
— wskazywał wówczas Andrusiewicz.
Limity recept i medialna dyskusja
Mimo wyjaśnień ministerstwa zdrowia limity recept wywołały medialną dyskusję.
Widać, że jej ton nadają lobbyści, bo w rzeczywistości nie ma żadnych skarg od pacjentów
— napisał w czwartek na Twitterze szef MZ.
Minister załączył także wpis z konta Rzecznika Praw Pacjenta na temat limitów.
Rzecznik zapewnił w nim, że na bieżąco monitoruje kwestię wystawiania recept i pozytywnie ocenił decyzję o wyłączeniu recept refundowanych z wprowadzonych limitów.
„Nie wpłynęły do nas żadne zgłoszenia na temat pacjentów”
Podkreślamy, że nie wpłynęły do nas żadne zgłoszenia na temat pacjentów POZ czy AOS, którzy nie otrzymali recepty w związku z wprowadzonym limitem. Nie mamy takich informacji również z innych źródeł
– podkreślono na TT rzecznika.
Z uznaniem odniesiono się też do ograniczenia możliwości zdalnego wystawiania recept na środki odurzające i psychotropowe.
Rzecznik pacjentów poinformował, że prokuratura prowadzi dwie sprawy z jego zawiadomienia w związku ze śmiercią pacjentek, do której mogły się przyczynić nieprawidłowości w związku z wystawianiem e-recept.
Nadużycia 10 lekarzy
30 czerwca minister zdrowia poinformował, że podpisał doniesienie do prokuratury w sprawie 10 lekarzy, którzy dopuścili się co najmniej pięciu przestępstw w związku z wystawieniem e-recept – w ciągu roku wystawili od 100 do 400 tys. recept. Oznacza to – jak wskazywał – że dziennie wystawiali oni od blisko trzystu do ponad tysiąca recept.
Przestępstwa, o których mowa w doniesieniu, to – jak wyjaśnił – fałszerstwo intelektualne, czyli poświadczenie nieprawdy w związku z niewykonanym badaniem, oszustwa – bo część tych recept jest refundowana, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia publicznego na masową skalę, narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i ułatwienie dostępu do środków odurzających.
rdm/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS