A A+ A++

W dwóch sezonach na trzy Filip Mladenović był najlepszym lewym obrońcą Ekstraklasy. W pierwszym roku gry dla Legii Warszawa uznano go nawet za najlepszego piłkarza polskiej ligi. Teraz przed zadaniem jego zastąpienia stanął Patryk Kun. Czy 28-latek sobie poradzi?

Jeden spokojny, drugi z wybuchowym temperamentem. Jeden nastawiony bardziej na defensywę, drugi z ciągiem na bramkę. Jeden niski, drugi wysoki. Patryk Kun i Filip Mladenović to dwa antagonizmy. Są jak ogień i woda. Mimo to występują na tej samej pozycji i dotychczas robili to jako jedni z najlepszych w Ekstraklasie. Gdy zatem stało się jasne, że Serb prawdopodobnie odejdzie z Legii, dyrektor sportowy warszawskiego klubu – Jacek Zieliński zagiął parol na zawodnika Rakowa Częstochowa, co wyszło mu o tyle dobrze, że Medaliki nie dostały ani złotówki za swojego wahadłowego z powodu wygasającej umowy. Na papierze wygląda to jak przemyślane zastąpienie bardzo dobrego zawodnika, innym, klasowym i ogranym w Ekstraklasie piłkarzem. Czy jednak tak jest w rzeczywistości?

W obronie nie zawodził

Dla mnie Legia to nowe wyzwanie. Mogę zrobić krok do przodu i stać się lepszym piłkarzem. Presja na pewno będzie większa, ale to dodatkowo mnie napędza. W ostatnich sezonach na mojej pozycji grał Filip Mladenović. To piłkarz o ogromnej jakości, ze świetnym dośrodkowaniem, dobrymi liczbami, ale ja mam swój cel. Oczekiwania będą duże. Na pewno pojawią się porównania. Ja muszę zrobić wszystko, aby pokazać poziom, jaki oczekuje Legia. Będą wymagali ode mnie jeszcze więcej, ale o to mi chodziło – powiedział Kun na łamach legia.com.

Argumentem przemawiającym za sprowadzeniem Kuna były jego umiejętności gry w defensywie. 28-latek to przede wszystkim solidność i regularność. Był żołnierzem Marka Papszuna, który nigdy nie zawodził. Nigdy? Mówiąc o sezonach 2020/21 i 2021/22 moglibyśmy pójść w taką retorykę. Porównując statystyki Mladenovicia i Kuna na pierwszy rzut oka widać, że zawodnik Rakowa radził sobie zdecydowanie lepiej. Notował więcej odbiorów, rzadziej faulował, częściej blokował strzały i wykonywał więcej skoków pressingowych. A przecież porównujemy Polaka i Serba, gdy ten został najlepszym piłkarzem Ekstraklasy. Od tego czasu minęły jednak dwa lata i trochę się zmieniło.

Filip Mladenović i Patryk Kun w obronie według danych StatBomb:

  

O ile w grze Mladenovicia niewiele się zmieniło, Serb wrócił do wysokiej formy i ponownie uznaliśmy go za najlepszego lewego obrońcę Ekstraklasy, o tyle notowania Kuna znacznie spadły. Nie był już niezawodny. Wiosną stracił miejsce w podstawowym składzie Rakowa. Odbiło się to również na jego miejscu wśród najlepszych piłkarzy na jego pozycji. W rok od powołania do reprezentacji Polski przez Czesława Michniewicza, wylądował na ławce Medalików.

Znamienne w całej tej sytuacji jest to, że Raków przyklepał mistrzostwo Polski obroną. Ekipa Papszuna traciła niewiele goli. Z tego powodu Stratosa Svarnasa, Zorana Arsenicia czy Frana Tudora jednym tchem wymieniano jako najlepszych obrońców Ekstraklasy minionego sezonu. Trudno doszukać się w tych zestawieniach Kuna, który pomimo tego że grał regularnie, szczególnie jesienią, to zanotował przeciętny sezon również w obronie.

Poprawa ataku wymagana

Przy odpowiednim zaufaniu Kun może jednak szybko powrócić do wypracowanych w Rakowie schematów. 28-latek nie zapomniał jak się broni, tylko nieco spuścił z tonu. Jednak z dorównaniem Mladenoviciowi w grze ofensywnej może nie być tak łatwo. Nawet w słabym sezonie 2021/22 Serb wykręcał podobne statystyki w ataku, co Kun w najlepszym. Gdy jednak znajdował się w formie, przerastał innych wahadłowych i należał do najlepszych piłkarzy Ekstraklasy. Wystarczy powiedzieć, że przez trzy lata wypracował bezpośrednio 38 bramek. Jeśli do trafień i asyst doliczymy jeszcze osiem asysty drugiego stopnia, wyjdzie nam, że niemal w co drugim meczu przyczyniał się do goli Legii, dla której rozegrał 102 spotkania.

To duże wyzwanie dla Kuna, by dorównać Mladenoviciowi, a trzeba przyznać, że poprawy gry w ofensywie wręcz wymaga od niego trener Kosta Runjaić. – Założenia taktyczne są podobne, mam być jedynie bardziej skupiony na zadaniach ofensywnych, polepszyć statystyki i liczby. Na to kładzie się nacisk w Legii, jest to wymagane. Ale ogólnie to jest ta sama pozycja, różnią się detale – wyjaśnił zawodnik na łamach legionisci.com.

Filip Mladenović i Patryk Kun w ataku według danych StatBomb:

  

Nawet w najsłabszym sezonie Mladenović wykonał niemal tyle samo kluczowych podań, co Kun w najlepszym. Serb oddawał również mnóstwo strzałów. Tu również występuje podobna zależność, co przy kluczowych podaniach. Największej różnicy w grze między tymi zawodnikami nie pokazują jednak statystyki, a boisko. Polak jest dużo bardziej jednowymiarowy w swoich postępowaniach. Lewy korytarz boiska to jego poletko, o które dba, orze i zbiera plony w postaci odbiorów, przechwytów i czasami asyst. Wyciągnięcie go stamtąd wiązało się ze spadkiem jakości. Rzadko oglądaliśmy zejścia do środka w jego wykonaniu, a dużo częściej klasyczne dobiegnięcie do linii końcowej i wrzutkę. W tej kwestii Mladenović prezentował dużo bardziej różnorodny repertuar. Choć jego dominującą nogą była lewa, to nie bał się wejść w drybling do środka, wbiec w pole karne i oddawać mocne uderzenia nawet z beznadziejnych pozycji. Poczynania Kuna były zdecydowanie bardziej schematyczne i prostsze do rozszyfrowania, ale już pierwsze sparingi w Legii pokazują, że 28-latek chce wyjść ze swojej strefy komfortu.

W meczu z Red Bullem Salzburg popisał się dwoma asystami. O ile pierwsza wyglądała jak żywcem wyjęta z lat gry w Rakowie, o tyle druga to już więcej nieszablonowości. Przede wszystkim Kun znalazł się na prawej stronie boiska. Tam dokonał sprytnej wymiany podań, wbiegł w pole karne i słabszą nogą dośrodkował perfekcyjnie na głowę Maika Nawrockiego. Sam zawodnik nie ukrywa, że stawia sobie wyższe cele po transferze do Warszawy.

Oczekiwania mnie rozwijają. Wyszedłem ze swojej strefy komfortu. Mogłem zostać w Rakowie, ale chciałem pójść dalej. W Częstochowie nie widziałem aż takiej determinacji z obydwu stron. Legia to idealny krok do rozwoju. W Warszawie mam szansę osiągnąć swoje kolejne cele. Na każdym kolejnym treningu chcę pokazywać się z jeszcze lepszej strony – powiedział w rozmowie z legia.net.

Nie sprawi problemów

Ważny w kontekście porównania Kuna i Mladenovicia są również aspekty pozaboiskowe. Przez trzy lata Mladenović próbował wszystkim wmówić, że w końcu dorósł, nie łapie głupich kartek i nie sprawia problemów wychowawczych, po czym wszczął bójkę w finale Pucharu Polski, zdzielając w twarz kolejnych piłkarzy Rakowa. Za to został zawieszony przez Ekstraklasę, choć i tak kara wydaje się niewspółmierna do przewinienia. W tym aspekcie Kun nie sprawia żadnych problemów i nic nie powinno się zmienić.

– Jestem spokojny i opanowany. Szczerze powiedziawszy, ja nie miałem nigdy ochoty na imprezowe życie. Urodziła mi się córka, a ja od początku chciałem poświęcić się rodzinie. Uwielbiam spędzać czas z najbliższymi. Obiad czy kolację bardzo często jemy w domu. Dla mnie jest to bardzo ważny czas. Chcę być aktywnym rodzicem. Każdego dnia staram się przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. To pomaga mi też być lepszym piłkarzem – wyjaśnił wychowanek Vęgorii Węgorzewo.

Istotnym aspektem są również warunki fizyczne. Kun jest o 15 centymetrów niższy od Mladenovicia, co jest kluczowe w kontekście obrony przed stałymi fragmentami gry. Runjaić musi wymyślić inne rozwiązanie, dzięki któremu dalej będzie najlepszą drużyną w lidze pod względem goli straconych po zagraniach ze stojącej piłki. W minionym sezonie Legia wpuściła tylko sześć takich bramek, zdobywając aż 20.

Spokojna natura, solidna obrona i ambicje poprawy gry w ataku. Czy to wystarczy, by utrzymać poprzeczkę na równie wysokim poziomie, co Mladenović? To pytanie będzie zapewne powracać raz po raz po kolejnych występach Kuna. W tym momencie 28-latek jest szykowany do roli podstawowego lewego wahadłowego. Z trudem szukać dla niego wartościowego zmiennika. W sparingach na tej pozycji grali jeszcze Ramil Mustafajew, który wydaje się, że lepiej czuje się po przeciwnej stronie boiska, a także Jakub Jędrasik, stawiający dopiero pierwsze kroki w poważnej piłce. Pierwszy poważny test czeka Kuna już w sobotę, grając przeciwko swojemu klubowi w Superpucharze Polski.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Fotopyk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułI Światowy Kongres Edukacji i Nauki Polskiej za Granicą: badania genealogiczne to nie snobizm
Następny artykułHiszpańskie wakacje. Temperatura w Sewilli nawet do 50 st. Celsjusza