A A+ A++

Wybór utworu na stronę A pierwszego singla był intrygujący – nie była to kompozycja własna, lecz cover piosenki Chucka Berry’egoCome on“. W tamtych czasach młode zespoły często nagrywały swoje wersje dawnych przebojów, ale w tym przypadku piosenka była stosunkowo nowa, Berry nagrał ją zaledwie dwa lata wcześniej. Dynamika obu wersji była zbliżona, niemniej w wykonaniu The Rolling Stones słychać wyraźnie ich charakterystyczny sznyt, który jest rozpoznawalny do dziś. “Come on” w ich wydaniu trwało zaledwie minutę i 48 sekundy. Na stronie B siedmiocalowego winylowego krążka znalazła się z kolei aranżacja Stonesów piosenki “I Want to Be Loved” Williego Dixona. Płytka osiągnęła 21. miejsce na brytyjskich listach przebojów.

Jest to ważna rocznica dla każdego fana The Rolling Stones. Paradoksalnie Come on nie jest jedną z ich najbardziej popularnych piosenek. Był to cover, i to nie byle kogo. Dobrze zacząć karierę od pewniaka” – powiedział PAP dziennikarz muzyczny Rock Radia Kuba Kaleta.

“Warto posłuchać oryginału i covera. Mam wrażenie, że wersja The Rolling Stones jest bardziej surowa, uwydatniono tam parę kluczowych elementów tej kompozycji, z pominięciem typowo rock’and’rollowych ozdobników. Cover jest też bardziej nerwowy, jakby muzycy dostali nakaz zmieszczenia się w dwóch minutach i pędzili od samego początku do końca” – podkreślił Kaleta. “Na pierwszym planie słyszymy wokal Micka Jaggera, dalej bas, gitarę, w tle harmonijka ustna i chórki, które śpiewali Brian Jones i Bill Wyman” – kontynuował.