– Zakochałem się w bocce, bo moi podopieczni się w nim zakochali. Gdyby było inaczej, poszukalibyśmy innej dyscypliny, w której moglibyśmy się spełniać – zapewnił Tomasz Bandrowicz.
Rozmowa z nauczycielem wf w SOSW nr 1 w Przemyślu, trenerem-instruktorem bocce, zastępcą koordynatora bocce Olimpiad Specjalnych na region Europa/Euroazja Tomaszem Bandrowiczem.
Dlaczego bocce?
– W 2006 roku pojechałem na pierwsze szkolenie trenerów w tej dyscyplinie sportu. W tymże roku bocce zawitało do Polski. Jadąc tam, kompletnie nie wiedziałem, jak to wszystko wygląda. Szybko jednak doszedłem do wniosku, że to sport idealny dla naszych dzieci z ośrodka. Skrojony na ich miarę, zdolności i sprawność fizyczną. Zainteresowanie ich bocce wiązało się jednak z dużymi kosztami, bo musiałem załatwić specjalną wykładzinę, bandy i kule do gry. Te ostatnie dostałem po owym szkoleniu. Na szczęście wyżebraliśmy pieniądze od sponsorów.
Czyli to już 17 lat. Co jest w tej dyscyplinie aż tak ekscytującego?
– Prostota. Ta gra może wydawać się okropnie nudna, jeśli ktoś nie zna się na przepisach. Wchodząc jednak na kort, próbując precyzyjnie przemieścić kule na odległość nawet 16 metrów, zmienia zdanie. Znam to z praktyki. Cała zabawa zaczyna się od wyrzucenia paliny. Zawodnicy swoje kule muszą umieścić jak najbliżej niej. Można wybijać kule przeciwnikowi, można palinę przesunąć kulą, można tworzyć zapory i tak dalej, i tak dalej (…)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS