Carlos Sainz utknął w garażu do ostatnich minut pierwszej części sesji Sprint Shootout, gdy został ściągnięty do alei serwisowej z powodu problemów z hamulcami w jego Ferrari SF-23.
Udało mu się wrócić na tor w ostatniej chwili i zaliczyć jedno szybkie kółko, które pozwoliło mu przeskoczyć z ostatniego na pierwsze miejsce.
– To było bardzo stresujące SQ1 w tych warunkach – mówił Sainz. – Oczywiście zaliczenie tylko jednego okrążenia stanowiło sytuację daleką od idealnej, ale udało się wskoczyć na pierwsze miejsce. To było heroiczne okrążenie.
– Nie wiedziałem wtedy, jaki był stan toru, nie miałem pojęcia o poziomie przyczepności. Poskładałem jednak okrążenie, co zapewniło mi fajne uczucie – zaznaczył.
Ostatecznie do sprintu będzie ruszał z piątego pola. W Q3 nie miał do dyspozycji świeżego zestawu miękkich opon, a tym samym nie zdołał powalczyć o wyższe pole startowe.
– W SQ2 byłem dość szybki na używanych oponach, a także w SQ3, ale ze względu na problem, który mieliśmy wczoraj w drugim segmencie kwalifikacji, nie mieliśmy już żadnych nowych miękkich gum. Wiedzieliśmy, że tutaj oznacza to stratę trzech do czterech dziesiątych sekundy, dlatego zajęliśmy dopiero piąte miejsce – wyjaśnił.
Drugi z kierowców Ferrari, Charles Leclerc był szósty. Sprint jednak rozpocznie z dziewiątego pola. To efekt kary nałożonej za blokowanie Oscara Piastriego podczas Sprint Shootout, w końcowej sekcji zakrętów w trakcie SQ1.
ZSS zwrócił uwagę, że gdy Ferrari poinformowało swojego zawodnika o zbliżającym się do niego kierowcy, do zdarzenia prawdopodobnie by nie doszło.
Sędziowie nakładając sankcję na Monakijczyka poinformowali także, że gdyby Leclerc nie przystąpił do dzisiejszego sprintu, kara zostanie przeniesiona na kolejny, a nie na niedzielny wyścig.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS