“Granice ryzyka” to kolejna po “Kolorach zła” świetnie przyjęta trylogia Pani autorstwa. Zdaje się, że znalazła Pani klucz do serc miłośników kryminałów. Jaki jest Pani sekret?
Zawsze piszę takie powieści, jakie sama chciałabym przeczytać. Dla mnie książka idealna to taka, która natychmiastowo wprowadza mnie w świat przedstawiony, która od pierwszego zdania zaczyna budować filmową wizję literackiej rzeczywistości. Lubię dokładnie widzieć przestrzeń, w której rozgrywa się fabuła, lubię dźwięki, zapachy, kolory, dokładnie opisanych bohaterów. Dlatego w podstawówce zaczytywałam się w Jeżycjadzie Małgorzaty Musierowicz, a w liceum w książkach Pawła Heulle. To była literatura, która nie tylko przepięknie pobudzała wyobraźnię, ale też inspirowała mnie do zwiedzania miejsc, które się w niej pojawiały; która rzucała nowe spojrzenie na istniejącą tkankę miejską. Sensualny świat przedstawiony to oczywiście jedno. A drugie to opowieść. Emocjonalna, zaskakująca, wiarygodna, o konstrukcji przyczynowo skutkowej i oczywiście najlepiej taka, w której do codzienności w najmniej oczekiwanym momencie wkrada się mrok.
“Szrama” to finałowy tom serii, w którym w końcu poznajemy wiele tajemnic skrywanych przez głównym bohaterów. Czy celowo czekała Pani z rozwiązaniem niektórych zagadek do końca?
Jak najbardziej. W przypadku “Granic ryzyka” miałam ten komfort, że od samego początku wiedziałam, że będzie to seria. Tym samym mogłam rozłożyć sobie wiele akcentów w czasie, niespiesznie rozwijać swoich bohaterów, czekać, by sami opowiedzieli mi swoje historie. To była niezwykła przygoda, która mnie samej dała wiele emocji. Muszę przyznać, że bardzo zżyłam się z bohaterami tego cyklu. Byli mi bliscy, ale zarazem na każdym kroku mnie zaskakiwali.
Jedną z największych tajemnic było pochodzenie szramy na twarzy głównego bohatera, czyli detektywa Kordy. Czy od pierwszego tomu wiedziała Pani jaka jest jego przeszłość?
Cały czas czekałam, aż ta historia sama do mnie przyjdzie. Miałam oczywiście w głowie jakieś hipotezy, zarysy pomysłów, ale wewnętrznie czułam, że to nie to. Aż pewnego dnia, gdy rozpoczęłam już pracę nad “Szramą”, mój partner przytulił mnie i przejechał rzęsami po mojej małżowinie usznej, szepcząc dla zabawy: “pająk ci wchodzi do ucha”. Choć miało to być czułe, wydało mi się genialnie złowieszcze, więc w mojej głowie od razu zaświtała myśl, że to byłby świetny motyw do wykorzystania w książce. I wtedy wszystko stało się jasne. Wszystkie elementy wskoczyły na miejsce. Oskar zyskał swoją historię.
“Brak miłości to też ślad. Choć niewidoczny, nie da się go usunąć.” Czytając “Szramę” został mi w głowie ten cytat. Co chciała Pani przekazać czytelnikom tymi słowami?
Niemal całe zło na świecie bierze się z braku miłości. Z miłości, której ktoś nie dał, z miłości, której ktoś nie dostał, z miłości, którą ktoś komuś zabrał. Wszystko tak naprawdę sprowadza się do tego. Bo człowiek po prostu potrzebuje miłości. Jest ona jedną z najbardziej pierwotnych i jedną z najwyższych w hierarchii potrzeb. Dlatego też zabójstwa z miłości to najczęściej popełniane zbrodnie. Miłość jest jak narkotyk i to w dosłownym sensie, gdyż podobnie jak środek uzależniający podkręca poziom dopaminy. Gdy jej braknie, pojawia się głód. Niewidoczny, a jednak niezwyciężony, desperacki, niekontrolowalny.
“Granice ryzyka” to również ważne społecznie problemy jak akceptacja własnego ciała, przemoc, a teraz zdrada, warstwa moralna w Pani historiach jest zawsze niezwykle istotna.
Wychodzę z założenia, że historia nie dotyka człowieka, jeśli nie wchodzi w jego świat. Dlatego w książkach, a w szczególności w kryminałach, które mają przecież za zadanie pobudzić jednocześnie adrenalinę i empatię, wątki społeczne są tak bardzo ważne. Uwiarygadniają one rzeczywistość przedstawioną, a tym samym sprawiają, że wkradający się do niej mrok jeszcze bardziej przeraża. Z drugiej strony to fantastyczne, że kryminał w całej swojej rozrywkowej formie jest w stanie dotrzeć głębiej, pobudzić do myślenia, rozbudzić uczucia – po prostu w jakiś sposób pozostać w tak bardzo przesyconych treściami, obrazami i bodźcami głowach czytelników.
To już kolejna książka, do której zrobiła Pani ogromny kryminalny research. Czy z każdą kolejną książką jest łatwiej? Pewne zjawiska, mechanizmy działania w kryminalistyce z pewnością stają się coraz łatwiejsze i jaśniejsze. A może przy każdej kolejnej książce odkrywa Pani coś nowego?
Niewątpliwie pod względem metodologii pracy śledczej z każdą książką jest łatwiej. Po prostu nie muszę już marnować czasu na analizę kwestii, nad którymi przy pierwszych kryminałach ślęczałam godzinami, przykładowo wertując ustawy, kodeksy i rozporządzenia. Ale też w każdej powieści pojawia się zupełnie inna zbrodnia – dokonana innym narzędziem, w innych warunkach, zostawiająca odmienne ślady, badana innymi technikami kryminalistycznym, co zawsze wiąże się z dogłębnym reaserchem. Do tego w serii “Granice ryzyka” pojawiają się kwestie palinologii kryminalistycznej, czyli dziedziny związanej z pozostawionymi śladami przyrodniczymi, co wymaga ode mnie podjęcia poszukiwań z zakresu biologii. Zawsze się śmieję, że jestem trochę takim akademickim typem. Nauka po prostu mnie fascynuje. A gdy mogę połączyć ją ze zbrodnia, to zabawa staje się jeszcze bardziej intrygująca.
Czy to ostatnie spotkanie z Oskarem Kordą i Alicją Grabską? Czy jest szansa, że jeszcze o nich usłyszymy?
To ostatnia część serii “Granice ryzyka”. Myślę, że trylogia to doskonała konstrukcja fabularna, bo daje możliwość rozwinięcia wielu wątków, a zarazem pozostawia pewien przyjemny niedosyt. Ale oczywiście nigdy nie stawiam sobie żadnych barier w pracy twórczej. Kto wie, czy kiedyś nie najdzie mnie ochota, by znowu wyznaczyć jakieś granice ryzyka?
Akcja Pani książek zawsze rozgrywa się w Trójmieście, czy planuje Pani zmianę scenerii w najbliższym czasie?
To pewnie będzie zaskoczeniem, ale… tak. Książka, nad którą obecnie pracuję, będzie rozgrywać się w zupełnie innej scenerii. A do tego nie piszę jej sama! Na razie nie mogę zdradzić więcej, ale czytelnicy będą mogli poznać więcej szczegółów już wczesną jesienią.
Czyli już myśli Pani o kolejnej kryminalnej serii
Oczywiście. Pomysł na kolejną powieść kryminalną już zarysowuje się w mojej głowie. Czuję, jak pęcznieje. Jak bardzo chce się wydostać. To jest najpiękniejsze w pracy pisarza – opowieści szukające ujścia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS