Wygrana z Polską była dla Mołdawian miłym oderwaniem od wielu problemów i biedy. Kilkadziesiąt złotych za bilet to cena, która odstraszała tutejszych fanów. Kraj stoi w rozkroku pomiędzy starym ustrojem a nową rzeczywistością.
WP SportoweFakty
/ Targ uliczny w Kiszyniowie
Z Kiszyniowa Mateusz Skwierawski
Rzecznik prasowy reprezentacji Mołdawii nie miał wątpliwości. Już przed meczem z Polską mówił, że ponad dziesięć tysięcy biletów rozeszło się tylko dlatego, że do Kiszyniowa przyjechał Robert Lewandowski. Ostatni raz na obiekcie narodowym reprezentacji Mołdawii komplet widzów odnotowano ponad cztery lata wcześniej – w spotkaniu z Francją w 2019 roku.
W przeliczeniu na złotówki, bilety na wtorkowy mecz z drużyną Fernando Santosa nie były drogie. Wahały się od kilkunastu złotych do maksymalnie 170 zł za jedną wejściówkę. Dla mieszkańców Mołdawii był to jednak spory wydatek. – Jeżeli pracujesz w IT, to możesz zarobić około 500 dolarów miesięcznie plus to, co “wykombinujesz” na boku – tłumaczy nam pracownik restauracji. – Za pracę w usługach dostajesz kilkukrotnie mniej – porównywał.
Zwycięstwo Mołdawii nad Polską (3:2) w eliminacjach mistrzostw Europy 2024 było dla tutejszej społeczności miłym oderwaniem od trudnej rzeczywistości. Reprezentacja Siergieja Kleszczenki czekała aż cztery lata na wygraną w meczu kwalifikacyjnym do dużego turnieju.
Radość piłkarzy i kibiców Mołdawii w meczu z Polską po golu na 3:2 w eliminacjach Euro 2024
Stracił głos ze szczęścia
– To najlepszy mecz, jaki widziałem w życiu na żywo – mówi nam Sergiu Tataru, lokalny dziennikarz. – Czułem radość oraz dumę, bo znam tych chłopaków i wiem, jak ciężko na to pracowali. Pod koniec puściły mi emocje: krzyczałem razem z kibicami, straciłem głos. Ograliśmy czołową reprezentację. Zapamiętam ten dzień na zawsze, to będzie święto – komentuje.
Ludzie oglądali to spotkanie nie tylko ze stadionu, ale także z sąsiadujących bloków. Kibice zbierali się na balkonach i z tej perspektywy wspierali zespół. Mołdawianie liczą się bowiem z każdym groszem. Po Ukrainie to obecnie drugi najbiedniejszy kraj w Europie.
ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata
Średnia pensja w Mołdawii wynosi, w przeliczeniu, niespełna półtora tysiąca złotych miesięcznie, a co czwarty mieszkaniec kraju żyje w ubóstwie. Na początku roku odnotowano w Mołdawii inflację przekraczającą 25 procent.
– Mamy dużo problemów, staramy się rozwijać, ale jesteśmy w tyle za krajami z Europy – kontynuuje Tataru. – Na pewno nie jest tu łatwo żyć, ale ja jestem młody i zdecydowałem się zostać. Myślę, że w Kiszyniowie też są możliwości. W przypadku wejścia Mołdawii do Unii, na pewno pojawią się nowe perspektywy – opowiada dziennikarz.
I przypomina także o pozytywnych aspektach życia w Mołdawii. – To piękny kraj, jesteśmy bardzo pracowici, jednak sporo ludzi wybiera emigrację – dodaje.
Bazar uliczny w Kiszyniowie
Chcą wejść do Unii
W Mołdawii różnie podchodzą do kwestii wojny i przystąpienia kraju do Unii Europejskiej. Mołdawia ma status kraju neutralnego i nie należy do NATO. Po inwazji Rosji na Ukrainę stała się kandydatem do wejścia do Unii (oficjalnie od czerwca 2022 r.), stąd w mieście sporo flag UE. Opinie na ten temat są sceptyczne. Zwykli mieszkańcy są zdania, że wojna jest konfliktem na linii Wołodymyr Zełenski – Władimir Putin, i że w kraju dobrze jest, jak jest.
– Są ludzie, którzy wciąż myślą o Związku Sowieckim i są anty-europejscy, ale ostatnio Mołdawianie pokazali, że chcą jak najszybciej przystąpić do Unii Europejskiej – kontynuuje Tataru.
– Gdy wybuchła wojna, w Mołdawii zapanowała panika i strach, bo od miejsc walki dzieli nas tylko kilkaset kilometrów. Do tego mamy u siebie Naddniestrze, gdzie stacjonuje rosyjska armia – komentuje.
– Niektórzy Mołdawianie mieli spakowane walizki, inni nawet uciekli poza granice kraju. Jednak wiele osób mobilizowało się i wspierało uchodźców z Ukrainy. Mołdawia stała się domem dla wielu z nich – przypomina.
Centrum Kiszyniowa. W oddali, po prawej stronie, tutejszy Łuk Triumfalny
Strach przed wojną
Godzinę drogi od Kiszyniowa znajduje się zupełnie inna rzeczywistość – państwo w państwie, czyli Tyraspol – stolica samozwańczej republiki Naddniestrza. To ziemia Mołdawii, ale oderwana od kraju, kontrolowana przez Rosję od 1991 roku.
Żyje tam wielu ludzi pochodzenia rosyjskiego popierających ich politykę, ale też Mołdawian mówiących po rumuńsku. Region ma własnego prezydenta i walutę. Mieszkańcy Naddniestrza płacą nawet oddzielne podatki.
– Mołdawia chciałaby pokojowego rozwiązania konfliktu, na pewno nie chce uznania niepodległości regionu, bo od tyłu kontroluje go Rosja. To absurd, że Mołdawianie muszą przechodzić przez odprawę celną, aby dotrzeć do Naddniestrza, które de facto jest terytorium Mołdawii – mówi Tataru.
– Ponadto we wsi Kiełbaśna znajduje się skład broni z okresu II wojny światowej. Broń nie może być transportowana i stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu – dodaje.
I twierdzi, że mołdawscy urzędnicy mają nadzieję, że problem naddniestrzański nie stanie na przeszkodzie integracji europejskiej i zostanie rozwiązany z pomocą Europy.
– Osobiście bałem się, że Ukraina nie będzie stawiała oporu i wojna do nas dotrze, ale dzięki jej bohaterskiej postawie nadal jesteśmy bezpieczni. Teraz może przeraża nas myśl o wojnie w Mołdawii, ale wiemy, że Ukraińcy walczą za nas, a właściwie za całą Europę – przypomina dziennikarz.
Wielki dzień po wygranej
Wygrana Mołdawii z Polską na pewno na długo zostanie jednak tematem wśród tamtejszej społeczności. Nawet pracownicy mediów mieli problem z nazwaniem tej sytuacji. – Dla nas wydarzył się cud. Nikt nawet nie zakładał remisu. Nie wiem, jak to się stało. To wielki dzień dla całego kraju – kończy nasz rozmówca.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Tłum czekał po meczu na Lewandowskiego. Oto, jak zachował się gwiazdor
Kompromitacja polskiej kadry. To nie miało prawa się wydarzyć!
OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS