Połowa czerwca. Popularny serwis społecznościowy publikując fotki sprzed roku przypomniał o naszym rodzinnym obyczaju- zawsze o tej poprzez inicjujemy sezon szaleństwa grzybobrania (pojawiają się pierwsze kurki, czasem można trafić na prawdziwka) Cóż było robić? Koszyk w łapę, wysokie buty, płyn przeciw kleszczom-jedziemy. Okolice naszego miasta to prawdziwy cud –pofałdowane wzgórza Wysoczyzny urozmaicone tereny, gęsty las, wysokie drzewa…..
Mijamy tablicę z dumną inskrypcją: ”Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej”- to już niedaleko do miejsca naszych corocznych peregrynacji. Park krajobrazowy – miejsce szczególnej ochrony, poszanowania przyrody i dbałości o nią, już w czasie podróży wydał nam się inny. Tam, gdzie rosły gęste drzewa, widzieliśmy ułożone stosy drewna, połamane gałęzie, wysuszoną ziemię, na przestrzeni wielu, wielu kilometrów. Do „naszego” miejsca trafilibyśmy z zamkniętymi oczami. Ale…no właśnie. Ledwo trafiliśmy. Właściwie okazało się, że trafić było bardzo trudno. Las zniknął, jak w dystopijnym odcinku „Black Mirror”, lub innym filmie o apokaliptycznej zagładzie. Lasu nie ma! Zamiast bujnych zarośli, wysokich, starych i młodych drzew zastaliśmy zrytą kołami ciężkiego sprzętu ziemię, stosy połamanych gałęzi, pocięte sągi drewna, ciągnące się na kilkaset metrów drogi, która kiedyś była leśną. Wzdłuż tego, co było leśną drogą, ułożone dziesiątki, dziesiątki stosów drewna. Widać, że były to młode drzewa, nieco starsze i całkiem wieków. Cały teren lasu jest doszczętnie zdewastowany: kola traktorów, przyczep zniszczyły nie tylko zewnętrzną warstwę ziemi, ale runo leśne i podszyt. Widać, że nikt nie zadał sobie nawet trudu, by po masakrze piłą teren choć trochę uporządkować-właściwie widok przypomina obraz po przejściu huraganu lub ataku wyjątkowo wściekłych zombie. Tutaj grzybów nie będzie przez najbliższe kilkadziesiąt lat. W ogóle nie będzie niczego…
Mieszkamy na obrzeżach miasta. Na drodze codziennie obserwujemy transporty ściętych drzew. W parku krajobrazowym zaczyna świecić pustką, ziemia wysycha, a wbrew tłumaczeniom nadleśnictwa nowych nasadzeń nie ma. Również niezgodnie z tłumaczeniami nadleśnictwa nie ścina się wyłącznie starych, chorych drzew. Pod siekierę i piłę idą młode, kilkunastoletnie lub ledwo wyrośnięte drzewa. Widzimy te „transporty śmierci”, ciągnące się drogą przed naszymi oknami codziennie. Dzieje się tak od miesięcy.
Czy tzw. „planowy wyręb lasu” musi zakładać niszczenie wszystkiego, całej tkanki leśnej, łącznie z glebą, poszyciem, dewastowanie, pozostawianie pól śmierci? Nie wiem właściwie, dlaczego piszę o tym. Wiemy chyba wszyscy, jaki rodzaj „gospodarki” prowadzony jest obecnie w naszym kraju, wiedzą o tym konie z Janowa, wiedzą nauczyciele i dzieci w szkołach, wiedzą kobiety i lekarze. Ale trzeba o tym mówić, pisać, krzyczeć. Mimo, że ten głos jest głosem wołającego na puszczy-puszczy coraz bardziej ogołoconej. Elblążanie, jedźcie czym prędzej do lasu. Jutro (dosłownie jutro) może już go tam nie być.
Od redakcji: do tej sprawy wrócimy.
Przygotowujemy duży materiał o wycinkach w lasach pod Elblągiem, który niebawem ukaże się na naszych łamach
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS