Sezon 2023 rozpoczął się tak, jak zakończył 2022 – od dominacji Red Bulla i to jeszcze większej niż w trakcie minionej kampanii. Poprawiony RB19 pierwszy wjechał na metę każdego z sześciu dotychczas rozegranych wyścigów oraz jednego sprintu. Przewaga niemal równie duża jest także w kwalifikacjach – jedynie w Azerbejdżanie dominację ekipy z Milton Keynes zakłócił Charles Leclerc z Ferrari.
Przewaga Red Bulla jest tak znacząca, że część obserwatorów sądzi, iż mistrzowie świata wygrają wszystkie 22 tegoroczne wyścigi.
Pytany o swoją wizję podczas konferencji prasowej poprzedzającej Grand Prix Hiszpanii, Verstappen przyznał: – W tej chwili wygląda na to, że mogłoby nam się udać. Uważam to jednak za mało prawdopodobne.
– Zawsze coś może pójść źle, przytrafić się nieukończony wyścig czy cokolwiek. Bazując jednak tylko na obecnym tempie, wygląda na to, że mogłoby się udać. Jednak na pewno natkniemy się na tor, na którym nie wszystko będzie działać idealnie. Może przytrafić się pech w kwalifikacjach lub błąd kierowcy.
Niektórzy uważają, że dominacja Red Bulla może w dłuższej perspektywie zaszkodzić samej Formule 1, czyniąc ją mniej atrakcyjną dla publiki. Verstappen stwierdził jednak, że obecna sytuacja, czyli zdecydowana przewaga jednej ekipy, nie jest w F1 niczym nowym.
– Jeśli chodzi o dominację, nie jest to nic nowego, już to widzieliśmy w F1. Sądzę, że im dłużej przepisy nie będą zmieniane, tym bardziej cała stawka się do siebie zbliży. I temu chyba powinniśmy się przyjrzeć.
– Może być dziwny sezon czy dwa, kiedy walczą dwa zespoły i potencjalnie może dołączyć trzeci. Jednak generalnie, gdy spojrzy się wstecz na lata 80, 90 czy 2000 oraz początek 2010 do 2020, zwykle była to dominacja jednej ekipy.
Red Bull Racing przewodzi tabeli konstruktorów z 249 punktami. Drugi Aston Martin zgromadził 120 oczek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS