Maryla Rodowicz to bez wątpienia królowa, ale i weteranka estrady. Rządzi nią od bez mała kilku dekad i dowcipnie stwierdza, że nie wyobraża sobie, żeby miało jej zabraknąć – zimą na koncertach sylwestrowych, a latem – na telewizyjnych festiwalach. Dość jednak powiedzieć, że za każdym razem przykłada wielką wagę do festiwalowych występów.
Dokłada wszelkich starań, by dać jak największe show, inspirując tym zresztą młodsze koleżanki, chociażby Dodę. Dba także, by mimo mijających lat nadal wyglądać na scenie świetnie. Ostatnio chociażby znów może się pochwalić znacznie szczuplejszą sylwetką. Nie to jednak zdaniem artystki ma wyłącznie robić wrażenie. W rozmowie z Plejadą opowiedziała, jak wygląda jej przygotowywanie się do występów.
– Muszę mieć moją ekipę, czyli fryzjera i make-up. Muszę mieć kostium, zawsze muszę go poprawić w paru miejscach, muszę go rozłożyć, żeby sobie pooddychał – wyjawiła, mówiąc, jak wygląda jej garderoba.
Wokalistka dodała także, że jeśli chodzi o jej sceniczne wyjścia, tuż przed jest tak rozemocjonowana, że odmawia sobie jedzenia. W jej wymaganiach w ogóle nie ma cateringu. Czego więc sobie życzy?
– Woda bez gazu w temperaturze pokojowej. Ja zwykle nie jem przed koncertem i po koncercie też nie jem. To jest takie napięcie, że w ogóle nie myślę o jedzeniu. Myślę, że jedzenie by mnie rozproszyło – dodała. Spodziewaliście się takiej dyscypliny na backstage’u?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS