A A+ A++

– Jerzy Wit Majewski był niezwykłym człowiekiem, o którym wie niewiele osób, a jego obraz kryje wiele tajemnic, ale sporo z nich zostało ujawnionych dzięki ostatniej właścicielce – mówi Karolina Skłodowska. Przybliżyła je w Galerii Sztuki Współczesnej Muzeum Północno-Mazowieckiego, której jest kierowniczką, uczestnikom comiesięcznych spotkań łomżyńskiego Oddziału Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Punktem wyjścia był jedyny zachowany obraz Majewskiego, przedstawiający wnętrze łomżyńskiej fary, a opowieść o nim i jego autorze dopełnił nieznanymi słuchaczom faktami biograficznymi kolejny pracownik muzeum Jerzy Jastrzębski.

Już od niemal 20 lat łomżyński Oddział Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych prowadzi cykliczne zajęcia, odbywające się pod hasłem „Tulowskie spotkania“. Ich uczestnicy spotykają się raz w miesiącu w Bursie nr 3 przy ulicy Zjazd 3, czyli w dawnym domu fotografa Tyburcego Chodźki, ale koniec ostatniego sezonu był ciekawy o tyle, że najpierw zawitali do Hali Kultury, a następnie do Galerii Sztuki Współczesnej Muzeum Północno-Mazowieckiego.

– Pani Gabriela Olszańska zaproponowała mi przeprowadzenie prelekcji dla członków TUL-u na dowolny temat – mówi Karolina Skłodowska. – Pomyślałam, że dobrym momentem będzie Noc Muzeów, bo już dawno była zaplanowana wystawa z naszych zbiorów, a wśród nich jest wyjątkowy obraz Jerzego Wita Majewskiego, przedstawiający wnętrze fary, czyli obecnej katedry.

Prelekcja „Jerzy Wit Majewski – opowieść o malarzu“ spotkała się ze sporym zainteresowaniem, ponieważ o autorze rzeczonego obrazu, żyjącym w latach 1826-1909, wiadomo bardzo niewiele. Jak przybliżał dr Jerzy Jastrzębski: Majewski urodził się i zmarł w Łomży, w niej najpewniej ukończył gimanzjum, skoro uczestniczył później w zjazdach jego absolwentów, opisywany jako uczeń Jakuba Wagi. Jako uczeń warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych poznał Wojciecha Gersona i obu artystów połączyła dozgonna przyjaźń, której efektem były też liczne podróże po kraju – w trakcie jednej z nich, w roku 1859, powstał rysunkowy portret Majewskiego.

– Wojciech Gerson pojawił się w Łomży, był uczestnikiem pierwszej Wystawy Sztuk Pięknych w 1898 roku i namalował w katedrze obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy wśród aniołów, który zresztą Jerzy Wit Majewski uwiecznił na swoim obrazie – przybliża Karolina Skłodowska. – Jest ciekawostka związana z tym obrazem Gersona, ponieważ przyjaźnił się on ze znanym łomżyńskim lekarzem Włodzimierzem Chylińskim i uwiecznił wśród aniołów jego córki, między innymi Zofię, która później stała się Zofią Leśmianową.

O dalszych losach Majewskiego do roku 1880 wiadomo niewiele, ale pod koniec XIX stulecia był w Łomży bardzo aktywny, udzielając się w wielu towarzystwach i organizacjach, współorganizował też wspomnianą już Wystawę Sztuk Pięknych. Jednocześnie wiele malował, ale wszystko wskazuje na to, że zachował się tylko jeden jego obraz, powstały w roku 1902 i przedstawiający wnętrze łomżyńskiej fary. Jest on ciekawy nie tylko ze względów artystycznych czy historycznych; autor uwiecznił na nim bowiem samego siebie, a do tego Leonię Górską (1860-1938), z którą ponoć łączyło go coś więcej niż tylko działalność dobroczynna i charytatywna.

– Pracownicy muzeum, między innymi Marta Gosk, zrobili opracowania dotyczące bohaterki obrazu Leonii Górskiej, mamy pani Leonii z Górskich Mejerowej, która przekazała nam obraz – mówi Karolina Skłodowska. – To również była bardzo ciekawa osoba: uczyła się w Warszawie, miała piękny głos, była aktorką i śpiewała, była też wielką wielbicielką koronki klockowej. Bywała w Łomży, bo odwiedzała tu rodzinę, podobnie jak w Ostrołęce, a poznawszy tutaj męża Henryka osiedliła się w Łomży. Mąż zmarł dosyć wcześnie, więc cała działalność Towarzystwa Dobroczynności, gdzie współpracowała też z Jerzym Witem Majewskim, spadła na nią, a miała też gromadkę dzieci, którymi musiała się zajmować. Miała też jednak czas na wszelaką działalność, na przykład widywała się z więźniarkami z łomżyńskiego więzienia i uczyła je koronki klockowej, żeby po wyjściu na wolność miały jakieś źródło utrzymania. Do tego reżyserowała sztuki, sama też w nich występowała, a była niezwykle wdzięczną osobą i piękną kobietą. 

Wspomnienia Leonii Mejerowej czy Jerzego Bohdana Winiarskiego, który bywał w domu Majewskiego na Krzywym Kole i widział tam obrazy jego autorstwa, wskazują, że artysta stworzył znacznie więcej prac, głównie pejzaży, co potwierdza również, znajdujący się w zbiorach Muzeum Północno-Mazowieckiego, los loterii na rzecz Towarzystwa Dobroczynności, gdzie są wymienione ich tytuły. Jednak albo zaginęły, albo ich obecni właściciele nie wiedzą co posiadają, więc na tę chwilę obraz ze zbiorów łomżyńskiego muzeum jest jedynym znanym i prezentowanym na wystawach – obecnie na zbiorowej „Sztuki moc“ w Galerii Sztuki Współczesnej.

– Tak się złożyło, że mieliśmy w marcu wystawę, a bursa nie jest przystosowana do czegoś takiego, bo nie ma tam miejsca, a i odbiorców byłoby mało – mówi Gabriela Olszańska, prezes Oddziału Regionalnego Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych w Łomży.  – Dlatego marcowe spotkanie i wystawa odbyły się w Hali Kultury, gdzie trochę ludzi ją zobaczyło, a po kwietniowym spacerze dzisiaj spotkaliśmy się w Galerii Sztuki Współczesnej. To też jest bardzo ciekawa sprawa, ponieważ jako TUL nigdy tu nie byliśmy, tylko indywidualnie na wystawach, a pani Karolina tak pięknie opowiada, że narodził się pomysł takiego spotkania – taka odmiana jest wskazana, szczególnie, że dzisiejszy temat był bardzo interesujący nie tylko dla miłośników sztuki, ale też lokalnej historii. 

Wojciech Chamryk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW czerwcu konferencja dla nauczycieli, psychologów, pedagogów oraz specjalistów
Następny artykułPłacz, gorączka i ból głowy. Kulisy egzaminów do pierwszej komunii świętej. „Na samą myśl robi mi się słabo”