NIK jest od kontrolowania, jeśli pojawiają się sygnały o potencjalnych nieprawidłowościach, więc nie widzę tutaj niczego specjalnego – powiedział we wtorek, premier Mateusz Morawiecki komentując wszczęcie przez Izbę kontroli w MON w związku ze sprawą rakiety, która spadła pod Bydgoszczą.
Prezes NIK Marian Banaś poinformował w Polsat News, że NIK wszczęła kontrolę w Ministerstwie Obrony Narodowej i kilku innych instytucjach po tym, jak pod Bydgoszczą spadła rosyjska rakieta. Banaś wyjaśnił, że kontrola rozpoczęła się w poniedziałek z inicjatywy Izby. Dodał, że wniosek o jej przeprowadzenie w zeszłym tygodniu zgłosiła też Konfederacja.
Sytuacja jest bardzo wrażliwa i niebezpieczna. Na nasze terytorium wpłynęła rakieta rosyjska, która ma możliwość przenoszenia broni nuklearnej. Gdyby coś takiego miało miejsce, pół Polski by nie było
— zauważył Banaś.
Jest podstawowe pytanie: jak strzeżone są nasze granice, nasza przestrzeń powietrzna. Chodzi o obywateli, o nasze bezpieczeństwo. Podjęliśmy decyzję, żeby dokładnie sprawdzić, co się stało, że ta rakieta naruszyła naszą przestrzeń powietrzną, przeleciała pół Polski, rozbiła się pod Bydgoszczą. Mało tego – dopiero po pięciu miesiącach dowiadujemy się, że coś takiego miało miejsce. Musimy ustalić, kto ponosi za to odpowiedzialność i czy naprawdę jesteśmy bezpieczni – dodał.
Reakcja premiera Morawieckiego
Na konferencji prasowej premier powiedział, że „NIK jest od tego, żeby kontrolować w ślad za sygnałami, które się pojawiają w przestrzeni publicznej dotyczącymi pewnych potencjalnych nieprawidłowości”.
Więc też nie widzę tutaj niczego specjalnego
— oświadczył szef rządu.
Morawiecki był też pytany, jak ocenia fakt, że przez cztery miesiące wojsku nie udało się znaleźć rakiety, która spadła pod Bydgoszczą, a gdy sprawa wyszła na jaw doszło do publicznej wymiany zdań między szefem MON i generałem, po czym nikt nie poniósł konsekwencji.
Premier zwrócił uwagę, że niedawno w przestrzeń powietrzną USA wleciał chiński balon, który został strącony dopiero po kilku dniach. Dodał, że w ciągu ostatnich dwóch lat nad niebem Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego państwa na świecie, zarejestrowano co najmniej 150 różnego rodzaju obiektów latających niewiadomego pochodzenia, część z nich szpiegowskich lub różnych innych.
Jak zaznaczył, ten kontekst jest ważny, ponieważ są różne próby „zawieszenia w próżni” zdarzenia spod Bydgoszczy, „tak jakby nie było wojny w Ukrainie, tak jak gdyby ten pocisk rosyjski, czy ten obiekt, czy ta rakieta w tym przypadku pojawiły się znikąd, bez przyczyny”.
Jest przyczyna bardzo konkretna, to był ostrzał rakietowy (Ukrainy), z którego część niestety w tragiczny sposób w Przewodowie, w połowie listopada, a kolejny ostrzał przyczynił się właśnie do przedarcia się tej rakiety przez naszą granicę
— powiedział Morawiecki.
Jak dodał, ta rakieta została zidentyfikowana, ale – jak mówił – nie było jasności, pewności, co do charakteru tego zdarzenia.
Pewnie nieprawidłowości proceduralne, które się pojawiły wówczas zostały teraz naprawione. Mam pełne zaufanie do ministra obrony narodowej, pana premiera (Mariusza) Błaszczaka jak również do wojskowych, że te wszystkie procedury, które wykazały pewne nieszczelności, tak to nazwijmy, nieścisłości, nieprawidłowości zostaną usprawnione tak, aby we właściwy sposób zarządzać wszystkimi tego typu przypadkami
— dodał szef rządu.
Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
W ub. tygodniu szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył, że podległe Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski „obiekcie, który może być rakietą”. Dodał, że „procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego”, który nie poinformował go, „ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej”.
W reakcji na słowa szefa MON Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski zaapelował w piątek „o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy”.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podało również w piątek, że informacje, w posiadaniu których jest aktualnie prezydent Andrzej Duda nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto prezydentowi nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie.
MON poinformowało, że prezydent i premier otrzymali raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej RP. Wnioski – jak podano – wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Kontrola ws. zboża z Ukrainy
Polska 2050 zawnioskowała też do NIK o kontrolę nadzoru organów państwa nad wwozem zboża z Ukrainy i bezpieczeństwem żywnościowym
Prezes NIK Marian Banaś uznał siłę naszych argumentów, uznał za zasadne przeprowadzenie szerokiej systemowej kontroli działań administracji państwowej ws. dotyczącej importu i transferu zboża przez Polskę, a także w prawie bezpieczeństwa naszej żywności
— mówił Kobosko na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Jak dodał, w piśmie skierowanym do przewodniczącej koła Polski 2050 Pauliny Hennig-Kloski, Banaś przyznał, że „NIK bardzo poważnie zajmuje się sprawą” związaną ze zbożem sprowadzonym do Polski z Ukrainy i przeprowadzi kontrolę, która wyjaśni wszystkie aspekty tej sprawy.
Kobosko zwracał uwagę, że minął już miesiąc od kiedy opinia publiczna usłyszała o problemie związanym z importem ukraińskiego zboża, a do tej pory w tej sprawie nie wydarzyło się nic znaczącego z punktu widzenia polskich rolników. Jak dodał, rządzący ukrywają odpowiedzialnych za zaistniałą sytuację. Mówił, że opinia publiczna nadal nie poznała wszystkich aspektów tej sprawy.
Mamy dalej jeden wielki bałagan i ukrywanie przez rząd odpowiedzialności w tej sprawie, która jest przecież dla Polski jedną z najważniejszych
— ocenił.
Oczekujemy zdecydowanych działań, zdecydowanych kroków wyjaśniających tę sytuację, do której doszło, a przede wszystkim informacji, jak nie doprowadzić do sytuacji, w której – po tegorocznych żniwach – ta sytuacja miałaby się w Polsce ponownie pojawić
— powiedział Kobosko.
Ze zdumieniem przyjęliśmy deklaracje ministra rolnictwa Roberta Telusa, że kładzie głowę, że wszystko będzie w porządku. Panie ministrze, chyba najwyższy czas brać nogi za pas, jeżeli chce pan tę głowę ocalić. Afera uderzyła w polskich rolników i w polską wieś miesiąc temu. Od tego czasu czekamy na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości wokół tej sprawy
— powiedział poseł Polski 2050 Mirosław Suchoń.
Wyjaśnił, że chodzi także o wskazanie listy firm, które na tym zarobiły.
Media donosiły, że to są firmy powiązane z Prawem i Sprawiedliwością. Oczekujemy zdecydowanego zaprzeczenia bądź też potwierdzenia tej informacji
— powiedział poseł.
Jaka jest prawda? Chyba wszyscy obywatele już dzisiaj widzą, że rząd PiS kluczy, zmienia zdanie i unika odpowiedzi. To oznacza, że polityczną odpowiedzialność za te sytuację ponosi rząd PiS
— dodał.
Poseł podkreślił, że niezwykle ważnym aspektem tej sytuacji jest również kwestia bezpieczeństwa żywnościowego. W związku z tym pytał rządzących, czy prawdą jest, że „Polacy jedzą dzisiaj chleb i inne artykuły spożywcze, które zawierają skażone zboże?”.
W ubiegłym tygodniu rzeszowska prokuratura poinformowała PAP, że pierwsze śledztwo w sprawie nieprawidłowości związanych ze zbożem sprowadzonym do Polski z Ukrainy rozpoczęła Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która przekazała postępowanie do Rzeszowa. Tam, z polecenia prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, przenoszone są wszystkie sprawy dotyczące zboża z Ukrainy, które zostało sprzedane jako spożywcze polskim producentom mąki i pasz.
Śledztwo Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie obejmuje w tej chwili 7 postępowań, które przed ich przekazaniem, były sprawdzane w oddzielnych postępowaniach prokuratorskich.
Śledztwo prowadzone jest pod kątem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości polskich producentów pasz i artykułów spożywczych „poprzez wprowadzenie ich w błąd co do kraju pochodzenia zboża oraz zatajenia, że zostało ono sprowadzone z Ukrainy jako tzw. zboże techniczne” – przypomniała prokurator Biernat-Łożańska. Śledztwo obejmuje również ewentualne oszustwa celne – wprowadzenia w błąd organów celnych, którym przedstawiono sfałszowane dokumenty.
W rzeszowskim zespole śledczych pracuje sześciu prokuratorów, w większości z wydziału do spraw przestępczości gospodarczej i finansowo-skarbowej, w tym naczelnik tego wydziału. Swoją pracę rozpoczęli od postępowania, które w lutym wszczęła zamojska prokuratura okręgowa, a w połowie kwietnia zostało przekazane do dalszego prowadzenia w Rzeszowie.
Rzeszowscy prokuratorzy spodziewają się kolejnych doniesień o oszustwach na szkodę polskich rolników.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Premier Morawiecki zabrał głos ws. pocisku pod Bydgoszczą: „Na pewno trzeba wyciągnąć lekcję z tego incydentu i my to robimy”
mly/PAP/polsatnews.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS