Magnussen czwarte pole startowe zawdzięczał przede wszystkim Charlesowi Leclercowi. Kierowca Ferrari rozbił się w końcowej fazie Q3, wywołując czerwoną flagę. Duńczyk spadł po starcie kilka pozycji, około pół dystansu przejechał poza punktami, ale uratował jedno oczko meldując się na dziesiątym miejscu. Szczególnie widowiskowa była jego walka z Leclerkiem. Reprezentant Haasa długo nie ustępował Monakijczykowi, kilka razy kontrując manewr rywala.
W rozmowie z mediami Magnussen przyznał, że weekend w Miami był dobry w jego wykonaniu, choć żałował, że zdobycz punktowa nie jest większa.
– Myślę, że był to mocny weekend – przyznał Magnussen. – Bardzo solidny. Oczywiście marzyłem o czymś więcej niż jeden punkt. Jednak wszystkie duże zespoły ukończyły wyścig i nie miały poważnych problemów. Trudno było więc o większą zdobyć. Nie było prezentów.
– To wciąż punkt, więc jestem zadowolony. Być może degradacja opon była większa, niż oczekiwałem, ale uważam, że w ten weekend poczyniliśmy niezły krok naprzód.
Omawiając początek rywalizacji i pojedynek z Leclerkiem, Magnussen dodał:
– Miałem gówniany start. Koła natychmiast zaczęły buksować. Potem była długa walka z Leclerkiem, która źle wpłynęła na moje opony. Patrząc z perspektywy czasu, być może powinienem był wtedy o nie zadbać, ale nie szkodzi.
– Mieliśmy dobry weekend i zdobyliśmy punkt.
Po pięciu wyścigowych weekendach Haas ma osiem punktów i jest siódmy w tabeli konstruktorów. Magnussen zdobył dwa oczka. Nico Hulkenberg sześć.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS