Mało kto spodziewał się, że już pierwsze minuty tegorocznego finału Pucharu Polski przyniosą aż tak duże emocje. Choć obie drużyny starały się od pierwszych sekund grać wysokim pressingiem, sytuacja pod bramką Legii Warszawa zaskoczyła wszystkich.
Faul na czerwoną kartkę
Po około trzech minutach gry piłkarze Rakowa mieli pierwszą bardzo dobrą sytuację na strzelenie gola. Po bardzo dobrym podaniu jednego z kolegów, na czystej pozycji strzeleckiej znalazł się prawy wahadłowy w drużynie Marka Papszuna, Fran Tudor. Chorwat pewnie zmierzał w kierunku bramki bronionej przez Kacpra Tobiasza, lecz zatrzymać go postanowił obrońca Legii Warszawa, Yuri Ribeiro.Piłkarze Rakowa nie mogli uwierzyć, że sędzia nie sięgnął po czerwoną kartkę. Po chwili sytuacja uległa zmianie.
Portugalczyk nie zdołał odebrać piłki swojemu rywalowi bez naruszenia przepisów. Sędzia Piotr Lasyk po długiej konsultacji z wozem VAR i obejrzeniu sytuacji na monitorze zdecydował się pokazać zawodnikowi stołecznego klubu czerwoną kartkę, przez co już od szóstej minuty spotkania Legia Warszawa musiała rywalizować z mocnym rywalem, mając na boisku jednego zawodnika mniej.
Kontrola sytuacji Rakowa Częstochowa
Dzięki przewadze liczebnej w pierwszym kwadransie meczu piłkarze Rakowa Częstochowa zdecydowanie kontrolowali sytuację na boisku, mając nawet dwie dobre sytuacje na strzelenie gola. W obu bardzo dobrze zachował się jednak bramkarz Legii, Kacper Tobiasz.
Do niespodziewanej przepychanki doszło także między sztabami szkoleniowymi obu drużyn. Marek Papszun poważnie pokłócił się przy linii bocznej z Kostą Runjaicem, za co obaj trenerzy otrzymali od sędziego żółte kartki. Gdyby jednak nie pozostali przedstawiciele obu drużyn, moglibyśmy być świadkami bójki między trenerami.
Po dwudziestu minutach pierwszej połowy, na tablicy wyników wciąż widniał wynik 0:0.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS