A A+ A++

Koniec kariery żadnego polskiego siatkarza nie był chyba aż tak celebrowany. Tym bardziej w spotkaniu, które jest tak naprawdę jego przedostatnim. Ale Trefl postanowił efektownie pożegnać Mariusza Wlazłego, który bezsprzecznie zasłużył na miano legendy PlusLigi, w ostatnim pojedynku słynnego atakującego w Ergo Arenie. A gracz, który latem będzie świętował 40. urodziny, odwdzięczył się na boisku. Dotychczas w tym sezonie głównie stał w kwadracie dla rezerwowych, ale w pierwszym spotkaniu o piąte miejsce z Projektem Warszawa, dostał szansę od połowy pojedynku i kilka razy przypomniał, dlaczego przez wiele był postrachem wszystkich rywali.

Zobacz wideo
500 występów Mariusza Wlazłego w PlusLidze. “Legenda za życia”

Szampony na cześć “Szampona”. Symboliczna zmiana ojca z synem

Mecze z Projektem okazały się w przypadku Wlazłego w tym sezonie klamrą. Tuż po pojedynku tych ekip w Gdańsku na koniec fazy zasadniczej 39-latek przejął od spikera mikrofon i ogłosił, że po zbliżających się play off-ach przejdzie na sportową emeryturę. Publiczność najpierw zamilkła, potem część osób na trybunach zaczęła głośno protestować, aż zaczęto bić brawo utytułowanemu zawodnikowi. Wówczas jeszcze nie było wiadomo, że to pojedynki o piąte miejsce ze stołeczną ekipą będą dwoma ostatnimi meczami Trefla w tym sezonie i słynnego atakującego w karierze.

Doświadczony siatkarz w ostatnich tygodniach udzielał wielu wywiadów, a Trefl stopniowo zdradzał kolejne elementy pożegnania MVP mistrzostw świata z 2014 roku. Co prawda aż 17 lat bronił on barw PGE Skry Bełchatów i razem z tym klubem odnosił liczne sukcesy, ale w 2020 roku przeniósł się do Gdańska i to z tym miastem wiąże teraz swoją przyszłość.

Od kilku dni wiadomo było, że w poniedziałek kibicom rozdawane będą…szampony. To oczywiście żartobliwe nawiązanie do przydomka słynnego siatkarza. Przed spotkaniem można było się też podpisać na pamiątkowej koszulce, którą potem wręczono gwieździe wieczoru. Na każdym krzesełku w hali położono tekturową twarz Wlazłego, a wszyscy jego koledzy z drużyny wyszli na prezentację w specjalnych koszulkach. Na ich przodzie była podobizna 39-latka, a litery znajdujące się na plecach stojących obok siebie zawodników utworzyły wspólnie napis “Dziękujemy, Mario”.

Wlazły jako ostatni z zespołu wyszedł na parkiet i już po kilku sekundach ocierał z uśmiechem łzy wzruszenia. Obok niego stał wówczas syn Arkadiusz, który po chwili – jeszcze przed formalnym rozpoczęciem meczu – zmienił ojca i udał się na zagrywkę. Gracze Projektu postanowili dodać coś od siebie w ramach wyjątkowości tego wieczora – z piłki zaserwowanej przez 14-latka zaatakował z drugiej linii Damian Wojtaszek. Libero posłał piłkę poza boisko, co nie miało to znaczenia dla losów pojedynku, ale na pewno przysporzyło radości nastolatkowi, jego ojcu i całemu Treflowi.

Wlazły wciąż to ma. Buty i koszulka powędrowały pod sufit

Po chwili, gdy rozpoczęło się już oficjalnie granie, to żadnego z przedstawicieli rodu Wlazłych nie było na parkiecie. Ale senior wrócił na niego od początku trzeciego seta, zmieniając Bartłomieja Bołądzia. Gospodarze przegrywali wówczas 0:2. Ostatecznie skończyło się na zwycięstwie gości 3:1, ale słynny atakujący, który w tym sezonie dopingował głównie kolegów z kwadratu dla rezerwowych, przypomniał kilka razy o swoich niebagatelnych możliwościach. Występ zakończył z 12 punktami na koncie. Przez lata był zmorą przyjmujących i nawiązał do tego też tego wieczora – posłał dwa asy. Dziewięć punktów dołożył atakiem i jeden blokiem. Łącznie przez 20 lat występów w PlusLidze zdobył jak na razie 7605 punktów, z czego 804 bezpośrednio z zagrywki.

Tuż po poniedziałkowym pojedynku kontynuowano jego pożegnanie. Sam podziękował krótko wszystkim obecnym i symbolicznie zawiesił buty, które powędrowały razem z jego koszulką meczową pod sufit hali. Gracz, który w grudniu świętował jubileusz 500 meczów w PlusLidze, założy je jednak jeszcze raz. W piątek w Warszawie czeka go oficjalnie ostatnie spotkanie w bogatej karierze. A od nowego sezonu dołączy do sztabu szkoleniowego Trefla jako koordynator psychologiczny.

Nie obyło się też oczywiście bez odśpiewanego przez 4 000 widzów w hali “Sto lat” oraz tortu, który po chwili – za sprawą klubowego kolegi Janusza Gałązki – wylądował na twarzy Wlazłego. A dorobku temu ostatniemu pozazdrościć może większość siatkarzy. Znajduje się w nim m.in. drugie i dwa trzecie miejsca w Lidze Mistrzów, dziewięć tytułów mistrza Polski oraz siedem triumfów w Pucharze Polski. Wszystkie te sukcesy odniósł jako gracz Skry.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułДля досягнення миру: Боррель закликав бразильських і китайських чиновників їхати в Україну
Następny artykułPolicja Jelenia Góra: Wybił szybę w samochodzie a jak się okazało został zatrzymany za uprawę ziela i produkcję marihuany