Angelika Ollik – 2023-04-20 12:48:33
Geocaching to forma gry terenowej, która łączy nowoczesne technologie z aktywnością fizyczną oraz… dreszczykiem emocji towarzyszącym poszukiwaniom. Okazuje się, że to niezła zabawa i oryginalny sposób na spędzanie wolnego czasu, a od niedawna możliwy także w Chojnicach.
Kesz, który został ukryty w chojnickim ratuszu
Geocaching, bo o nim mowa, to forma gry terenowej, która z pewnością podbije serca wszystkich poszukiwaczy skarbów. Nie chodzi tylko o dzieci, ale także o dorosłych, którzy na nowo mogą w sobie odkryć dziecięcą radość z poszukiwania rzeczy ukrytych przed ludzkim wzrokiem. Geocaching jest również pasją Zuzanny Gerrard, która niedawno przeprowadziła się do Chojnic i stara się zarazić mieszkańców miasta miłością do zabawy, która staje się coraz popularniejsza. Skąd w ogóle wziął się ten cały geocaching?
GPS dał nowe możliwości do… zabawy
– Zaczęło się to w 2000 r., kiedy administracja prezydenta Billa Clintona uwolniła GPS do publicznego użytkowania. Pewnego dnia pan sobie szedł parkiem, zatrzymał się i schował jakieś wiadro z kilkoma rzeczami, które miał przy sobie, zakopał i zapisał koordynaty GPS na swoim urządzeniu, po czym wrócił do domu i na forum internetowym napisał, że „hej, słuchajcie, byłem dzisiaj wycieczce i zostawiłem kilka rzeczy pod tymi koordynatami”. Innym ludziom mieszkającym w okolicy, którzy użyli GPS udało się znaleźć te rzeczy, wrócili do domu i stwierdzili, że to fajna zabawa. I tak to się zaczęło – mówi pani Zuzanna.
Na zdjęciu Zuzanna Gerrard
Aktualnie, geocaching zyskuje coraz większą popularność na całym świecie, a do grania wystarczy tylko telefon z GPS-em i długopis. Na czym polega gra? – Szukamy schowanych skrytek, które są oznaczone na mapie w aplikacji. Podstawową rzeczą, którą skrytka musi zawierać jest „logbook”, czyli kawałek papieru, na którym wpiszemy ręcznie, że daną rzecz znaleźliśmy. Jak wyglądają pudełka? Ukryte są w miastach, w lasach, na łąkach, w różnych miejscach. Są to różnego rodzaju opakowania, które przybierać nietypową formę np. zabawkowego pajączka, do którego przyczepiony jest logbook, lub w lesie sztucznego pieńka. Natomiast skrytki, to tzw. „kesze”. – My szukamy, ale jako użytkownicy też zakładamy kesze – dodaje pani Zuzanna. – Często te kesze doprowadzają nas do miejsc, do których przewodnik nie doprowadza i ja staram się robić takie rzeczy tu w Chojnicach. Założyłam np. kesze im. Juliana Rydzkowskiego i żeby go znaleźć trzeba odwiedzić kilka miejsc, które są z nim ściśle związane.
Nie bądź mugolem, rusz na poszukiwanie i zdobądź pieczątkę!
Typy keszów są różne, m.in. zwykłe, zagadkowe, czy takie z pieczątką, którą można przybić sobie na pamiątkę. Jeden z takich właśnie keszy został ukryty w chojnickim ratuszu, a łącznie w mieście znajduje się ich ponad 15 założonych właśnie przez panią Zuzannę. Użytkownicy gry mają nawet swoje pojęcie na osoby nie grające w geocaching – „mugole”, tak bowiem w serii o Harrym Poterze nazywano osoby nie posługujące się magią. Również nie ma samowolki. – Każdy kesz przed opublikowaniem na witrynie geochaing jest recenzowany przez recenzenta, który musi sprawdzić, że nie odbiega on od zasad. Nie można także zakładać keszy w pobliżu placów zabaw, ani niszczyć ściółki czy drzew, obowiązuje tutaj szereg wytycznych.
Po kesze na Kaszuby ruszyli aż z Norwegii
Na razie pasjonatka tej formy aktywności w Chojnicach jest jedna, ale liczy, że społeczność będzie rosnąć. Szlaki w mieście przetarł mieszkaniec o przezwisku „Maniek”, który zakładał kesze, ale niestety wzraz z jego przeprowadzką zabawa tutaj zanikła. Jednakże okazuje się, że kaszubskie lasy są keszami „obsiane” i na polowanie, by te skrytki znaleźć, udali się turyści nawet aż z Norwegii. – Także jest to fajne hobby, zachęcam do udziału, bo motywuje by ruszyć się z domu i coś porobić – zachęca pani Zuzanna.
Podobne tematy:
Najnowsze:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS