Portal Agory – Gazeta.pl – kontynuuje nachalną promocję prostytucji, która określana jest jako „praca seksualna” lub „sex-working”. Serwis przedstawia prostytucję jako sposób na zarobienie łatwych i szybkich pieniędzy. Teraz na jego łamach opublikowano wywiad z kobietą, która pomaga m.in. ofiarom handlu ludźmi, przemocy i przymusowej pracy seksualnej w Niemczech, gdzie prostytucja jest legalna. Uwagę zwraca jedno pytanie.
Promocja prostytucji przez serwis Agory
Gazeta.pl na swoich łamach prostytucję przedstawia niemalże bajkowo: pracujesz kiedy chcesz, ile chcesz, za ile chcesz, gdzie chcesz. Prostytucja – według serwisu Agory – ma być sposobem na zarobienie szybkich pieniędzy, na „spełnianie marzeń”. „Sex-workerzy” – jak są określane prostytuujące się kobiety oraz prostytuujący się mężczyźni – chcą dekryminalizacji ich „zawodu”, a co za tym idzie, traktowania prostytucji zgodnie z obowiązującymi przepisami regulującymi prawo pracy, oraz organizowania się w związki zawodowe. W skrócie, Gazeta.pl przedstawia prostytucję jako w zasadzie normalną pracę zarobkową.
CZYTAJ TAKŻE:
— Znów to zrobili! „Gazeta Wyborcza” pisze o „pracy seksualnej”. „Najstarszy zawód świata może liczyć na reklamę”
— Ofensywa promowania prostytucji kobiet w gazecie.pl trwa. „Wolałam pracować w burdelu niż dziesięć godzin na kasie” – agituje portal
— Skandal! Serwis Agory promuje prostytucję: „Zarobiła najłatwiejsze pieniądze w życiu”. Burza w sieci: „To jest chore”; „Patologia”
— Stanowski do Agory: „Przestańcie rozp… głowy młodym ludziom! Już wystarczy!”. Chodzi o artykuł na temat prostytucji
Zero refleksji
Po serii promujących prostytucję artykułów, Gazeta.pl opublikowała na swoich łamach wywiad z kobietą zajmującą się pomocom prostytutkom na terenie Niemiec. Jak podkreślono, kobieta sama jest „osobą ocalałą z dziecięcej prostytucji, do której zmuszano ją, gdy była kilkuletnim dzieckiem”.
Mimo tego, że cała rozmowa poświęcona jest tragedii kobiet, które są prostytutkami, które są ofiarami gwałtów, przemocy, które zmuszane są do prostytucji, w rozmowie zwrócono uwagę, że serwisowi zarzuca się, iż przedstawia prostytucję w różowych barwach, chociaż podkreśla się, że nie można stygmatyzować tej „pracy”, a w wielu krajach „pracownicy seksualni” mogą liczyć na bezpieczeństwo i stabilizację.
Spotkaliśmy się z zarzutem, że temat pracy seksualnej pokazywany jest u nas zbyt różowo. Z kolei działacze społeczni, aktywiści i osoby, które z własnej woli pracują seksualnie, podkreślają, że w żadnym stopniu nie można stygmatyzować tego zajęcia i należy traktować je jak regularny zawód. Zwłaszcza że pracownice i pracownicy seksualni stanowią jedną z najbardziej marginalizowanych i stygmatyzowanych grup w społeczeństwie. Ponadto w wielu krajach nie mogą liczyć m.in. na ochronę medyczną i prawną, stabilizację finansową, nie wspominając już o samym bezpieczeństwie wykonywania pracy. Czy zauważyłaś toczącą się tego rodzaju debatę w przestrzeni publicznej?
— tak brzmiało pytanie zadane przez Joannę Zarembę.
Co odpowiedziała kobieta pomagająca prostytutkom w Niemczech? Wskazała, że niekoniecznie zauważyła taką debatę i jest skupiona na pomocy osobom, które jej potrzebują.
Kiedy jesteś blisko tych kobiet i dowiadujesz się, jak doszło do tego, że robią to, co robią, to najczęściej wychodzi na jaw, że większość z nich została do tego zmuszona przez osoby udające ich kochanków, partnerów, narzeczonych. Właściwie żadna z nich nie wyjechała ze swojego kraju z zamiarem wykonywania pracy seksualnej. Większość z nich poznała kogoś wcześniej, jeszcze w swoim kraju. Chłopaka, mężczyznę, który je w to wpakował. Tak więc jeśli ktoś twierdzi, że wszystkie osoby dorosłe świadczą usługi seksualne dobrowolnie, bo to jest to, co zawsze chciały robić – to jest, moim zdaniem, kłamstwo. Tak wynika z mojego doświadczenia z kobietami, z którymi bezpośrednio pracuję. Nawet jeśli twierdzą odwrotnie. Często jest tak, że znalazły się po prostu w pułapce, z której nie mogą się już wydostać
— podkreśliła rozmówczyni serwisu Agory.
Dodała, że historie kobiet, z którymi pracuje, „dosłownie łamią serce”, wiele z nich było krzywdzonych seksualnie „tak długo, że z czasem zaczynają postrzegać to jako normalną pracę”.
I muszę podkreślić, że nigdy nie usłyszeliśmy od żadnej nich: „To jest praca moich marzeń”. Z mojego doświadczenia wynika, że zawsze dzieje się to z powodu jakichś trudnych życiowych okoliczności
— wskazała.
Wygląda na to, że mimo tego wywiadu, gdzie wprost przedstawiono historie kobiet w Niemczech, gdzie prostytucja jest legalna, Gazeta.pl nie wyciągnęła żadnych wniosków, o czym świadczy to jedno absurdalne pytanie.
wkt/gazeta.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS