Sikanie w plenerze pokazuje, że ludzie nie znoszą samych siebie. Trudzą się w przeświadczeniu, że wszystko co na zewnątrz własnych czterech ścian jest zagrożeniem albo uciążliwością, z którą trzeba się zmierzyć.
Za moim domem w Gliwicach stoi sobie rząd dość niedbale zbudowanych garaży. Trudno powiedzieć o nich, że są piękne. Przeciwnie, mają w sobie coś z architektury gułagu. Nic dziwnego, że są namiętnie wykorzystywane przez mężczyzn jako otwarte stanowisko do ulżenia sobie.
Sikanie w plenerze stało się nieodłącznym elementem mieszkania w Polsce, a moje zmysły są bezustannie atakowane odgłosami postękiwania, plusku i bulgotu emitowanych zazwyczaj przez bezdomnych. Ale nie tylko przez nich. Bywa, że gdy stoję z córkami na balkonie, wpatrując się w splątaną zieleń za ogrodzeniem, oczom naszym ukazuje się reprezentant klasy profesjonalnej, który… podlewa chwasty.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS