Człowiek został stworzony po to, aby poznać Boga, kochać Go, służyć Mu i aby w ten sposób osiągnąć życie wieczne. Te trzy akty są ze sobą ściśle związane i razem prowadzą człowieka do zjednoczenia z Panem, a do tej komunii (…) każdy powinien dążyć nieustannie, aby wypełnić plany Boga dotyczące Jego stworzenia obdarzonego intelektem.
Miłość rodzi doskonałość w służbie Bożej: – Jeśli Mnie miłujecie, zachowujcie przykazania Moje (J 14,15), ale ona sama rodzi się z poznania: – Już was nie nazwę sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego (J 15,15).
Jednym z najsurowszych wyrzutów, jakie nasz Pan Jezus Chrystus skierował do swoich apostołów, był ten: – Tak długo jestem z wami, a nie poznaliście Mnie? (J 14,9). Jakże był on uzasadniony! Przecież Pan dokładał wszelkich starań, aby ich nauczyć. W dniu ostatecznym wyrzut ten może się stać wyrokiem potępienia dla wielu, gdy Ten, który sam jest Życiem Wiecznym i Światłością dla ludzi, objawi się w całej swojej chwale i znów powie, że Jego światłość w ciemnościach świeci i ciemności jej nie ogarnęły (J 1,5).
Z tego, co powiedzieliśmy, można już odgadnąć rolę kontemplacji w życiu nadprzyrodzonym: wznosi nas ona do poznania Boga. Każdy chrześcijanin jest powołany do kontemplowania Boga już tu na ziemi.
Adam, wyszedłszy z rąk Stwórcy, został nam ukazany jako mający dar bardzo wysokiej i wzniosłej kontemplacji. Gdyby nie zgrzeszył, dar ten trwałby w nim jako wschodząca jutrzenka światła chwały. Nawet po jego upadku wszyscy święci Starego Przymierza stają przed nami jako wielcy kontemplatycy.
Z obawy, abyśmy nie mieli pokusy myślenia, że czas poświęcony na kontemplację jest czasem lenistwa, nasz Pan wyraźnie powiedział, że ci, którzy się jej oddają, obrali najlepszą cząstkę.
Święty Paweł wyraźnie miał na myśli dusze kontemplacyjne, gdy pisał do Koryntian: „A my wszyscy z odkrytą twarzą patrzymy, niby w zwierciadle, na chwałę Pańską i przemieniamy się w tenże obraz, z jasności w jasność, jakby od Ducha Pańskiego (2 Kor 3,18).
W ten sposób św. Paweł wskazał miejsce należne kontemplacji w dziele udoskonalania naszych dusz.
Ojcowie idą w ślad za apostołem. Zacytujmy tylko jednego. Święty Atanazy posuwa się aż do uznania, że pierwszy grzech związany był z przerwaniem praktyki kontemplacji:
[Pierwszy człowiek] bowiem, póki umysł miał [zwrócony] ku Bogu i oglądaniu Go, odwracał się od oglądania ciała. Kiedy jednak za poradą węża odstąpił od myślenia o Bogu i siebie zaczął postrzegać, w tym momencie [oboje] w pożądanie cielesne popadli i poznali, że są nadzy, a poznawszy, zawstydzili się. Poznali zaś, iż są nadzy, nie w tym sensie, że byli bez odzienia, lecz że nadzy bez oglądania [rzeczy] Boskich się stali i że w przeciwną stronę myślenie skierowali. Odszedłszy bowiem od postrzegania jednego i bytującego, mianowicie Boga, i od pragnienia Go, odtąd w rozbieżne i cząstkowe pożądania zabrnęli cielesne.
Zgodnie z tą nauką życie Matki Bożej, aby być najdoskonalszym (a takim rzeczywiście było), musiało być przede wszystkim życiem kontemplatywnym. Właśnie o tym mówi Ewangelia:
„Maryja zaś zachowywała wszystkie te słowa, rozważając je w sercu swoim” (Łk 2,9). Święty Odilon, opat Cluny, tak mówił o Najświętszej Dziewicy: „Całkowicie oddawała się Boskiej kontemplacji”. Sami zaś apostołowie ustanowili oddzielną posługę diakonatu, aby mieć czas na modlitwę i głoszenie słowa: „My zaś pilnować będziemy modlitwy i posługi słowa” (Dz 6,4).
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Życie duchowe i modlitwa według Pisma Świętego i tradycji monastycznej”. Autor: Cécile Bruyère OSB. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS