A A+ A++

W podróż, która zakończyła się tragicznie 15 kwietnia 1912 roku, wyruszyło 1317 pasażerów. Nie tak wielu, biorąc pod uwagę fakt, że statek mógł pomieścić 2566 podróżnych oraz około 900 członków załogi. Mimo to po zderzeniu Titanica z górą lodową zginęła aż połowa pasażerów i trzy czwarte personelu. Zawiniły brak spójnych procedur bezpieczeństwa oraz niewystarczająca liczba szalup ratunkowych. Szefowie linii żeglugowej White Star wierzyli w zapewnienia firmy Stone & Lloyd, która zbudowała grodzie wodoszczelne, że Titanic jest niezatapialny, i nie przygotowali go na wypadek katastrofy. Poza tym uznali, że duża liczba szalup psułaby wygląd pokładu i niepokoiła potencjalnych klientów, zaś przepisy nie wymagały, by miejsc w łodziach było tyle, ilu ludzi na statku. Zresztą nawet główny konstruktor liniowca Thomas Andrews twierdził, że ryzyko zatonięcia “istnieje tylko teoretycznie”.

Kajuty pierwszej klasy umieszczone w przedniej i środkowej części kadłuba, gdzie nie docierały wibracje wywołane przez olbrzymie silniki parowe, zajmowało 324 pasażerów. Mieli do dyspozycji siłownię, łaźnie tureckie, sauny, solarium z lampami kwarcowymi, basen, kort do squasha, osobny radiotelegraf umożliwiający wysyłanie depesz bez świadków, czytelnię umeblowaną antykami, stylizowaną na Wersal salę klubową z marmurowym kominkiem i misternie rzeźbioną dębową boazerią, wykładaną mahoniem oraz macicą perłową palarnię, a także werandę ogrodową. Gdy zapragnęli odetchnąć świeżym powietrzem, również nie byli narażeni na kontakt z plebsem. Przewoźnik zapewnił im 166-metrowy pokład spacerowy z wydzieloną 60-metrową promenadą. Stały na niej leżaki, wśród których uwijali się stewardzi roznoszący gorącą czekoladę, herbatę, grog i bulion wołowy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnaki towarowe w branży kreatywnej – rozmowa z ekspertem
Następny artykułCały czas jedna myśl: “Zaraz padnę”. O ludziach, którzy nigdy nie przestają być zmęczeni