A A+ A++

Znowu gorąco wokół Tajwanu. Po spotkaniu prezydentki Republiki Chińskiej Tsai Ing-wen z przewodniczącym Izby Reprezentantów Kongresu USA Kevinem McCarthym 5 kwietnia Chińska Republika Ludowo zainicjowała szereg ćwiczeń wojskowych wokół wyspy. Jednym z ich elementów był pierwszy rejs lotniskowca Shandong na otwarte wody Pacyfiku.

Napięcie wisiało w powietrzu od dłuższego czasu. Jeszcze na początku roku McCarthy wyraził chęć udania się, podobnie jak Nancy Pelosi w sierpniu ubiegłego roku, na Tajwan. Tsai odradziła wizytę, uznając, że dałaby Pekinowi zbyt dobry powód do dalszej eskalacji. W zamian zaproponowała spotkanie na terenie Stanów Zjednoczonych w trakcie zaplanowanej na przełom marca i kwietnia podróży do Gwatemali i Belize, dwóch państw nadal utrzymujących oficjalne stosunki dyplomatyczne z Tajwanem jako Republiką Chińską.

Tak też się stało. Podobnie jak w przypadku wizyty Pelosi doszło do eskalacji mającej charakter starannie wyreżyserowanego teatru. Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza rozpoczęła ćwiczenia po powrocie Tsai na Tajwan, a swoje działania zintensyfikowała dopiero po wylocie z Pekinu prezydenta Francji Emmanuela Macrona i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Manewry są zakrojone na znacznie mniejsza skalę niż podczas ubiegłorocznego „czwartego kryzysu tajwańskiego”, jednak znacznie bardziej interesujące.

Początkowo pierwsze skrzypce grała Administracja Bezpieczeństwa Morskiego Chin (CMSA). Nie jest to ekwiwalent straż wybrzeża, lecz wyspecjalizowana agencja odpowiadająca za bezpieczeństwo żeglugi. 5 kwietnia oddział MSA w prowincji Fujian zapowiedział trzydniowe „specjalne połączone patrole i inspekcje” w północnej i środkowej części Cieśniny Tajwańskiej. Jednostki agencji faktycznie pojawiły się na tych wodach, nie ma jednak informacji o przeprowadzeniu inspekcji statków zmierzających na lub z wyspy.

Ze strony Pekinu była to interesująca demonstracja siły i wyraźne zasugerowanie, że blokadę morską Formozy można przeprowadzić bez wykorzystania marynarki wojennej. To kolejny przykład tak lubianych przez Chiny działań w szarej strefie, poniżej progu wojny. Ewentualne wykorzystanie przez Tajwan, USA czy Japonię okrętów do zdjęcia takiej blokady byłoby łatwo przedstawić jako „nieproporcjonalną eskalację”. Władze Tajwanu poinformowały armatorów, aby nie zgadzali się na jakiekolwiek inspekcje.

Największa uwagę przykuły jednak równoległe ćwiczenia lotniskowca Shandong, który po raz pierwszy operował na wschód od Tajwanu. W skład jego eskorty weszły niszczyciel Jiaozuo typu 052D, fregaty Liuzhou i Xuchang typu 054A oraz okręt zaopatrzeniowy Chaganhu. Szybko pojawiły się jeremiady, że Chiny właśnie zademonstrowały swoją możliwość odcięcia Tajwanu od wschodu. To, delikatnie mówiąc, przykład spóźnionego refleksu. Zespół Shandonga ćwiczył w rejonie, gdzie regularnie pojawia się Liaoning, Chiny nie pokazały więc nic nowego.

Japońskie ministerstwo obrony zanotowało łącznie osiemdziesiąt startów i lądowań przeprowadzonych przez myśliwce oraz czterdzieści z udziałem śmigłowców, przy czym liczba dotycząca wiropłatów obejmuje też działania maszyn pokładowych okrętów eskorty. Jest to intensywność działań regularnie demonstrowana przez Liaoninga. Podobnie jak w przypadku starszego brata, także J-15 z Shandonga operują jedynie z lekkim uzbrojeniem lub w ogóle bez uzbrojenia.

Chiński zespół był cały czas obserwowany przez samoloty Morskich Sił Samoobrony oraz niszczyciele Sawagiri typu Asagiri i Sazanami typu Takanami. W rejonie operowała również grupa lotniskowca USS Nimitz.

Pod względem demonstracji zagrożenia dla Tajwanu dużo ważniejszy wydaje się lutowy rejs śmigłowcowca desantowego Hainan typu 075. Okręt ten wraz z eskortą przeprowadził ćwiczenia gdzieś na zachodnim Pacyfiku, czyli, jak by nie pay=trzeć, na wschód od wyspy. Na początku kwietnia okręt ćwiczył zaś u wybrzeży prowincji Guangdong. Chińskie media bezpośrednio połączyły to wydarzenie ze spotkaniem Tsai–McCarthy.

Pierwszy rejs Shandonga na otwarty ocean był częścią szerszych ćwiczeń „Liánhé Jiàn” („Połączony Miecz”, po angielsku „Joint Sword”) przeprowadzonych w dniach 8–10 kwietnia. Manewry miały mniejszą skalę niż w ubiegłym roku po wizycie Pelosi, jednak w ocenie ekspertów było im znacznie bliżej do realnych działań.

„Liánhé Jiàn” obejmowało standardowe już przekraczanie linii mediany przez chińskie samoloty, przy czym niektóre, jak bombowce rodziny H-6 z podwieszonymi pociskami manewrującymi, symulowały ataki na Tajwan. Niezwykle aktywne było też chińskie lotnictwo ZOP, co od dwóch lat jest regułą w przypadku samolotów Shaanxi Y-8Q. Obecnie zanotowano większa aktywność pokładowych śmigłowców ZOP.

Co najmniej pięć chińskich okrętów zaobserwowano na granicy wód strefy przyległej, rozdzielającej wody międzynarodowe i wody terytorialne. To kolejny przykład przesuwania granicy przez Pekin, sprawdzania, na ile można sobie pozwolić, i oswajania przeciwnika z tworzoną w ten sposób nową rzeczywistością. Wszystkie te elementy układają się w dość spójną całość ćwiczenia różnych wariantów blokady morskiej i powietrznej.

Nie obeszło się też bez elementów bardzo teatralnych. Pojawiły się doniesienia o planowanym przez Chiny ustanowieniu strefy zakazu lotów około 85 mil morskich na północ od Tajwanu w dniach 16–18 kwietnia. Jako oficjalny powód przedstawiono zagrożenie dla żeglugi powietrznej stwarzane przez spadające elementy rakiety nośnej wynoszącej na orbitę satelity. Ministerstwo transportu Republiki Chińskiej złożyło w tej sprawie protest, po którym Pekin skrócił czas obowiązywania strefy do 27 minut.

Były też dużo groźniejsze sygnały. Już w ubiegłym roku chińscy oficjele i dyplomaci sugerowali, że okupacja Tajwanu oznaczać będzie rozprawę ze zwolennikami niepodległości wyspy. Teraz w oficjalnych mediach „tajwańskie siły niepodległościowe” zaczęto nazywać „rakiem, który trzeba zoperować”.

Zobacz też: USA: Dlaczego straż wybrzeża nie chce lodołamaczy atomowych?

twitter.com/jointstaffpa

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEdward Miszczak ocenił wyniki oglądalności “Love Island” w Czwórce. To był strzał w dziesiątkę! [POMPONIK EXCLUSIVE]
Następny artykułBędzie I Memoriał Zbigniewa Pacelta i Jana Wiederka