A A+ A++

Dwa tematy zdominowały w ostatnich dniach francuska prasę. Kontrowersyjna wizyta prezydenta Emmanuela Macrona w Chinach oraz równie kontrowersyjne pojawienie się sekretarz stanu ds. społecznych Marlène Schiappa na okładce Playboya. Wprawdzie nie nagiej, ale w dość skąpym stroju. Są to dwie rzeczy z pozoru zupełnie ze sobą nie powiązane. W rzeczywistości łączy je jednak ten sam cel: poprawę wizerunku Francji, a raczej jej prezydenta, którego pracę już tylko 29 proc. obywateli ocenia pozytywnie. Od tygodni setki tysięcy ludzi wychodzi na ulice francuskich miast, by protestować przeciwko reformie emerytalnej, a zaufanie do rządzących nigdy nie było tak niskie. Stara polityczna zasada głosi: jeśli na domowym froncie jest źle, to czas odegrać męża stanu na arenie międzynarodowej.

Tak więc Macron udał się do Xi Jinpinga, w towarzystwie 60 przedstawicieli biznesu, oraz szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, z jednej strony by powstało wrażenie europejskiej jedności, z drugiej by wyglądało na to, że Macron prowadzi rozmowy z Xi w imieniu całego starego kontynentu. Chiński przywódca oczywiście nie dał się tak łatwo ograć, wyciągnął czerwony dywan dla francuskiego prezydenta, traktując jednocześnie – jak zauważył portal „Politico” – von der Leyen jak nieproszonego gościa. Nie dał się także wciągnąć w grę Macrona o zakończenie konfliktu na Ukrainie, i nie zobowiązał się do mediacji. To było oczywiście łatwe do przewidzenia, także dla samego Macrona, który wcześniej regularnie dzwonił do Władimira Putina, z podobnym sukcesem. Chiny do dziś nie potępiły rosyjskiej agresji, przeciwnie, Xi niedawno był w Moskwie, w celu pogłębienia partnerstwa z Rosją. Ale nie ma tego złego, kilka kontraktów dało się załatwić, m.in. dla Airbusa czy giganta energetycznego EDF. No i Chiny poparły autonomię strategiczną Europy, koncepcję wymyśloną nad Sekwaną, która po rosyjskiej agresji na Ukrainę zarosła trochę kurzem, ale teraz mogłaby odżyć – z Pekinem na miejscu Moskwy.

Xi wezwał więc Paryż do wyjścia z amerykańskiej orbity. Wcześniej podobne słowa chiński przywodzą skierował do Pedro Sancheza, premiera Hiszpanii, gdy ten pod koniec marca gościł w Chinach. „Zdrowy rozwój stosunków chińsko-europejskich wymaga od UE potwierdzenia swojej strategicznej niezależności” – mówił. To, że wiele europejskich państw pozostaje przywiązanych do bliskich relacji handlowych z Chinami, mimo iż cechuje je głęboka asymetria, gra na korzyść Pekinu, który obawia się powstania zjednoczonego, zachodniego bloku pod przywództwem USA. Chińczycy przy tym dobrze rozpoznali potrzebę Macrona odegrania roli mediatora, nie tylko w wojnie na Ukrainie, ale także między mocarstwami. Francuski antyamerykanizm jest dobrze znany, i chińscy komuniści zapewne pamiętają, że Paryż był pierwszą zachodnią stolicą, która uznała Republikę Ludową w 1964 roku, w samym środku zimnej wojny, przeciwstawiając się Ameryce.

Paryż, Berlin i główne stolice południowej Europy są priorytetowymi celami chińskiej ofensywy dyplomatycznej, bo te na wschodniej flance są dziś bardziej niż kiedykolwiek sprzymierzone z Waszyngtonem. A Komisja Europejska przyjęła bardziej stanowczy ton wobec Pekinu, określając go jako „systemowego rywala”. Zapobiegnięcie zamknięciu rynku europejskiego jest strategicznym priorytetem Pekinu w czasie, gdy wzrost gospodarczy Chin, po fatalnym zarządzaniu pandemią Covid-19, wyraźnie osłabł. Paryż, Berlin, Madryt maja zapewnić, że Chiny ten dostęp zachowają. W kwietniu szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock ma jako następna gościć w Pekinie. Niektórzy złośliwcy, jak ekspert Fundacji na rzecz Badań Strategicznych w Paryżu Antoine Bondaz, uważają, że „Macron jest nadmiernie ambitny i przecenia znaczenie Francji”, ponadto ma on sugerować Pekinowi, że Paryż zachowuje równy dystans do USA oraz Chin „co nie jest prawdą”.

To nie przeszkodziło Macronowi podkreślać w Pekinie jak ważnym Francja jest krajem. Strategicznie ważnym, i w ogóle ważnym. I to nas sprowadza z powrotem do wątku Playboya. Pani minister Schiappa rozebrała się bo chciała pokazać, że francuski rząd jest sexy, Francja jest sexy i feministyczna. Bo o tym mówi w załączonym do zdjęć w kusym białym stroju, 12-stronnicowym wywiadzie. Schiappa, autorka erotycznych powieści pod pseudonimem Maria Minelli (jedna nosi tytuł „Gorące Przedmieścia”), dołączyła tym samym do swojego kolegi, ministra pracy Oliviera Dusspota, który niedawno w wywiadzie dla pisma „Tetu” ujawnił, że jest gejem. Protestujący na ulicach związkowcy, i nie tylko, niezbyt przychylnie przyjęli te elukubracje, tym bardziej, że Macron postanowił jednocześnie wyjaśnić swoja reformę emerytalną w wywiadzie dla pisma dla dzieci „Pif Gadget”, w którym zażartował, że chciałby, by dzisiejsze małolaty pracowały do śmierci.

Francja jest silna, Francja jest ważna, Francja jest sexy. Nawet jeśli jest wprost odwrotnie. Pozory ponad wszystko.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułВ “Європейській Солідарністі” відреагували на усунення з посади голови Львівської облради Ірини Гримак
Następny artykułŚmiertelny wypadek na torach. Utrudnienia w kursowaniu pociągów