Wtorkowe spotkanie KKSu Kalisz z Legią Warszawa w półfinale Pucharu Polski zapowiadało się bardzo przyzwoicie. Zdecydowanym faworytem meczu byli goście ze stolicy, lecz w poprzednich rundach drugoligowiec z Kalisza pokazał, że nie można go lekceważyć. Piłkarze Bartosza Tarachulskiego pokonali bowiem m.in. Śląsk Wrocław, Górnik Zabrze i Widzew Łódź.
Otwarcie, które ustawiło mecz
Od samego początku spotkania widać było, że piłkarze KKSu Kalisz nie zamierzają postawić autobusu we własnym polu karnym i pójść z Legią na wymianę ciosów. To jednak bardzo szybko się zemściło. Już w drugiej minucie spotkania gości na prowadzenie wyprowadził Igor Strzałek, który wykorzystał podanie Yuriego Ribeiro w pole karne. Od tej pory gospodarze musieli już gonić wynik.
W pierwszej połowie podopiecznym Bartosza Tarachulskiego strzelenie wyrównującej bramki się nie udało, lecz nie oznacza to, że drugoligowcy nie próbowali. Wręcz przeciwnie. Zespół KKSu Kalisz wydawał się z minuty na minutę coraz bardziej rozkręcać, co skończyło się kilkoma bardzo dobrymi okazjami na wyrównanie.
Przede wszystkim kibicom z dobrej strony pokazywała się prawa strona gospodarzy, a przede wszystkim Nikodem Zawistowski. Między innymi za jego sprawą kilka okazji do oddania strzału miał Gordillo, który jednak nie mógł się wstrzelić i albo uderzał wysoko nad bramką, albo praktycznie podawał do bramkarza.
W międzyczasie także Legia miała swoje okazje, lecz najlepszą z nich stworzył bramkarz gospodarzy Maciej Krakowiak. Podczas próby dalekiego wykopu, doświadczony golkiper trafił w Tomasa Pekharta, a odbita piłka trafiła w słupek.
Walka o marzenia do ostatniej kropli potu
Od początku drugiej połowy spotkania, obraz gry zmienił się na korzyść gospodarzy. Pierwsze piętnaście minut po przerwie było prawdziwym pokazem siły KKSu Kalisz. Piłkarze trenera Tarachulskiego co kilka chwil mieli doskonałą szansę na zdobycie gola, lecz bramka Cezarego Miszty wydawała się zaczarowana.
Najwięcej zamieszania przed bramką Legii było w 49. i 57. minucie. Najpierw dośrodkowanie Lipkowskiego doskonale przeszyło pole karne gości, a Filip Mladenović omal nie wpakował piłki do własnej bramki. Później doskonałą sytuację z nieco ponad metra miał Piotr Giel. Tym razem jednak górą okazał się Cezary Miszta, którzy obronił strzał twarzą na linii bramkowej.
Z biegiem czasu piłkarze Legii odzyskiwali kontrolę nad spotkaniem. Drugi kwadrans drugiej połowy nie był już tak wybuchowy w wykonaniu gospodarzy. To było wodą na młyn dla zawodników Kosty Runjaica, którzy przy spokojniejszym tempie spotkania czuli się zdecydowanie pewniej.
W końcówce spotkania piłkarze KKSu mieli jeszcze jedną dobrą sytuację na strzelenie gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka odbiła się od Augustyniaka, po czym odbiła się od poprzeczki. Po raz kolejny jednak bramka Cezarego Miszty była zaczarowana.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Legii Warszawa 1:0, co dało stołecznemu klubowi awans do finału Pucharu Polski. Jednocześnie drużyna KKSu Kalisz zostawiła po sobie znakomite wrażenie i utrzymując poziom z wtorkowego meczu, może awansować do I ligi.
W środowy wieczór dowiemy się, kto będzie rywalem Legii w meczu finałowym, który odbędzie się drugiego maja na Stadionie Narodowym. W drugim półfinale naprzeciw siebie staną piłkarze Rakowa Częstochowa i Górnika Łęczna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS