LOT reklamuje w szerokim świecie nowe rejsy do Warszawy, ale wystarczy chwila nieuwagi i można wylądować w oddalonym o 100 km Radomiu. Czy to rozpaczliwa próba ratowania frekwencji na lotnisku, gdzie przed rozbudową za 800 mln zł bywało więcej personelu niż pasażerów?
Radom już nieraz stanowił obiekt żartów i jest na dobrej drodze, by zostać nowym Wąchockiem. A Warszawa zamienia się w nowy Radom. Przynajmniej w rozkładzie LOT-u. Przewoźnik nazywany przez niektórych “narodowym” (choć najwięcej Polaków od lat wybiera irlandzkie linie Ryanair) zaczął sprzedaż biletów do lotniska, które ma być otwarte pod koniec kwietnia.
Statyści na lotnisku w Radomiu. A ilu pasażerów będzie naprawdę?
Kilka dni temu odbyła się tu próba generalna z udziałem 750 statystów. Warto zapamiętać widok tego tłumku, bo następny taki może się długo w Radomiu nie trafić. To feralne lotnisko przed rozbudową odprawiało rocznie tylu podróżnych, ilu Modlin w jeden dzień (8,5 tys.). Mimo to PiS-owscy spece od transportu wskazali Radom jako “komplementarny port” dla Warszawy. Po rozbudowie za ponad 400 mln zł miał być gotowy w 2019 r. Termin nieco się wydłużył, a koszty wzrosły dwukrotnie i oto jest: terminal do obsługi 3 mln osób rocznie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS