Z lektury mediów obozu III RP (tych, które poza waleniem w bębny propagandowe starają się myśleć) wyłaniają się trzy podstawowe wnioski.
Po pierwsze, czas pracuje na korzyść obozu Zjednoczonej Prawicy, który przetrwał ciężką zimę, zabezpieczył Polaków, skutecznie walczy z inflacją, odbudowuje armię, a w kampanijną wiosnę wchodzi zjednoczony, z niepodważalnym przywództwem Jarosława Kaczyńskiego i jasnym planem politycznym.
Po drugie, nie udało się zjednoczyć opozycji na jednej liście. Co gorsza, nawet gdyby się udało, to nie zakryłoby to potężnej ideowej i programowej pustki w tym zbiorowisku. Więcej programów prorodzinnych czy ciąć do kości? Rosja zagraża Polsce i trzeba się zbroić czy jest to wymachiwanie szabelką? Jan Paweł II to wielki Polak czy jednak pozwalamy tefałenowi i Czerskiej rzucać w niego paszkwilami? Jak pisałem kilkanaście dni temu: Czy państwo też widzicie, że jesteśmy świadkami ważnego politycznego przesilenia? „Opozycja przebimbała kilka lat na pucze i puczyki, hucpy i tańce”. Co więcej, nie działają już tak mocno dźwignie na które liczy opozycja, jak bezprawne sankcje na Polskę, kary i blokady środków, wprowadzane z jej podpuszczenia przez Berlin i Brukselę. Polacy zaczynają rozumieć coraz bardziej, że ceną za natychmiastowe zdjęcie tych blokad ma być równie natychmiastowa utrata niepodległości. W finale – straszliwy koszt dla Ojczyzny i każdego osobiście.
Po trzecie, Donald Tusk wyraźnie nie daje rady. Niby są nim wciąż zachwyceni, niby wszystko wina TVP i Karnowskich, opisujących uparcie jego kłamstwa. Głębiej wybija jednak ton rozczarowania jego intelektualną słabością, lenistwem polegającym na sięganiu po wciąż te same socjotechniczne sztuczki, ciągłymi kłamstwami, które redukują drastycznie wiarygodność tego polityka. No i jednak także niemożliwym do przykrycia, wyłażącym zza każdej koszuli, uzależnieniem od niemieckiej polityki.
CZYTAJ TEŻ: Pięć pytań do opozycji. Sroczyński włożył kij w mrowisko! „Nic nie wskazuje na to, żeby gdziekolwiek istniał realny plan odsunięcia PiS”
Dlatego toczy się tam dyskusja wokół możliwości podmiany Donalda Tuska na Rafała Trzaskowskiego. Ten sam numer, który zastosowano w kampanii prezydenckiej 2020 roku: wszyscy pozostali kandydaci zmęczeni, a opozycja – de facto z naginaniem prawa, z użyciem szantażu – wprowadza świeżego zawodnika.
Teoretycznie to projekt atrakcyjny. Ale bardziej dogłębna analiza pokazuje, że pełen pułapek.
Przede wszystkim musimy rozumieć, że Platforma Obywatelska i też Koalicja Obywatelska to dziś de facto dwie oddzielne partie. Ludzie dobrze znający tamten świat często mi o tym przypominają, podkreślają, że ten podział jest tak ostry, że nieporównywalny z żadną kłótnią na prawicy.
Jak jesteś z Trzaskowskim, to Tusk i jego ludzie zrobią wszystko, by cię zniszczyć. Jak jesteś z Tuskiem, to dla ludzi Trzaskowskiego jesteś śmiertelnym wrogiem. To są dwie nienawidzące się partie w obrębie jednego szyldu
— opowiada mi osoba z wewnątrz KO.
Ten konflikt sprawia, że atrakcyjna z perspektywy niektórych wyborców podmianka w rzeczywistości jest bardzo trudna do przeprowadzenia. Byłaby to decyzja o dalekosiężnych konsekwencjach, które uruchomiłaby otwartą wojnę w Platformie, prowadząc zapewne do jej rozpadu.
Nie wiadomo także w jakiej roli miałby Trzaskowski zastąpił Tuska. Przewodniczącego partii? To byłaby całkowita klęska byłego premiera, oznaczałaby jego emeryturę. Szefowanie partii to też realna władza, której się nigdy bez przymusu nie oddaje.
A zatem kandydata na premiera? To z kolei z punktu widzenia Trzaskowskiego bardzo trudne do przyjęcia. Musiałby na siebie wziąć odpowiedzialność za kampanię bez narzędzi do jej prowadzenia. Załóżmy, że opozycja jednak wygrywa: klucze do władzy trzyma szef partii, a nie medialny kandydat. Już kilka takich kampanijnych twarzy Tusk wykończył i zrobiłby to także w tym przypadku. Załóżmy, że Trzaskowski zostaje jednak premierem. Przecież realną władzę ma Tusk. Nie, taki układ też by nie zadziałał.
Sytuacja jest w mojej ocenie zero-jedynkowa. Tusk lub Trzaskowski.
Kto wie, czy nie najważniejszy po stronie opozycyjnej jest jeszcze inny wniosek, wynikający trochę z tego, co napisałem na początku tego tekstu. Otóż sądzi się tam, że obóz premiera Jarosława Kaczyńskiego jest dziś w stanie wygrać zarówno z opozycją podzieloną jak i zjednoczoną, z Platformą Tuska i Trzaskowskiego, przy blokadzie pieniędzy z KPO i innymi szantażami oraz bez nich. Dlaczego? Bo im dłużej trwa kampania, im bardziej Polacy widzą jak trudne czasy nadeszły, tym mocniej przebija się programowy wybór przed jakim stoi Polska.
Rozstrzyga się polska wielkość lub małość, wolność lub spętanie, niepodległość lub rola niemieckiego landu uznającego, na żądanie Berlina, rosyjskie „strefy wpływów”.
Stawka dawno nie była tak wysoka, wybór tak zasadniczy. I Polacy to widzą.
To powoduje, że opozycja jest w szoku.
Sprawy mogą potoczyć się różnie, nic nie jest dane, rozstrzygnięte. To będzie bardzo wyrównany bój. Ale szanse obozu propolskiego rosną. I także Trzaskowski, mający zresztą potężne korupcyjne problemy u siebie, finansujący organizacje „równościowe” prowadzone przez agentów SB, tego by nie zmienił.
CZYTAJ TEŻ: Nas się nie da zmęczyć czy zastraszyć. Pod jednym warunkiem: że w tym krytycznym roku będą państwo z nami. Dlatego prosimy o ten gest pomocy
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS