Co ty tu robisz? Poszedł! – usłyszał wielki niedźwiedź brunatny od Roberta Janczaka w Wołkowyi. W poniedziałek po południu mężczyzna spotkał zwierzę na swoim podwórku. W nocy z niedzieli na poniedziałek ten sam drapieżnik zabił króliki i kury u Justyny Domańskiej.
– Mąż był na podwórku, do drzwi domu miał około pięciu metrów. W pewnym momencie usłyszałam, jak głośno mówi: “Co ty tu robisz?! Poszedł!”. Na naszym podwórku, w odległości około 15 metrów od domu, był niedźwiedź. Do niego mąż mówił. Zwierzę, po tym jak mąż do niego krzyknął, odwróciło się i poszło w dół – opowiada Marzena Janczak.
Pani Marzena mówi, że nie mają żadnych zwierząt gospodarczych, nie mają kur czy królików, więc niedźwiedź raczej nie przyszedł za zapachem. – Mamy smażalnię ryb, ale jeszcze nieczynną. Żartujemy, że to pierwszy klient przyszedł na rybkę – mówi kobieta. Przyznaje jednak, że wcale nie jest im do śmiechu. Niedźwiedź pojawił się na ich podwórku około godziny 17. To pora, gdy wiele osób chodzi po wsi, pracuje przy domach. – Sąsiadka szła na spacer, jak zobaczyła niedźwiedzia z daleka, zawróciła do domu – dodaje Marzena Janczak. Mówi, że ludzie zaczynają się bać.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS