Nie jest tajemnicą, że praktycznie wszystkie kraje Zachodu są gigantycznie zadłużone w Stanach Zjednoczonych i u tamtejszych banków. Bez końca zaciągają pożyczki, nakręcając spiralę długu. Ale to tylko pół prawdy. Bo czy w każdym rządzie pracują sami ekonomiści-tępaki, którzy nie potrafią dobrze liczyć? Nie. Profity dla rządzących też nie tłumaczą wszystkiego. Ktoś musi przywódców państw w odpowiedni sposób ustawić. Tu na scenę wkraczają ekonomiści od brudnej roboty.
Kim są? To ludzie o wykształceniu ekonomicznym, zatrudniani oficjalnie przez najlepsze amerykańskie tzw. firmy consultingowe, a w dalszej kolejności przez korporacje. Działają także w interesie tamtejszego rządu, ale nieformalnie, więc wszystko odbywa się w białych rękawiczkach. Zanim zostaną przyjęci, National Security Agency (NSA) – amerykańska wewnętrzna agencja wywiadowcza przeprowadza z nimi dogłębny wywiad, zbierając na ich temat jak najwięcej informacji oraz tworząc profil psychologiczny, żeby stwierdzić czy będą wystarczająco ulegli i bezwzględni, by wykonywać swoją pracę. Po pomyślnej weryfikacji i podpisaniu umowy otrzymują już w firmie odpowiednie szkolenie i mogą przystąpić do dzieła.
Ich zadaniem jest tworzenie prognoz ekonomicznych pod przyszłe wielkie przedsięwzięcia wielkich przedsiębiorstw. Ale ich główna misja to wymuszanie na przywódcach państw przyjęcia ofert służących jedynie interesowi Ameryki, budowania jej imperium i uzależniania od niej maksymalnej liczby krajów. Posłużmy się prostym przykładem.
W kraju X zostają odkryte złoża węgla lub ropy. Ekonomista składający wizytę np. prezydentowi proponuje przejęcie złóż przez firmę, którą reprezentuje. W zamian kraj X otrzyma ogromną pożyczkę z Banku Światowego lub/i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dzięki czemu pan prezydent będzie mógł budować lotniska, drogi, rozwijać infrastrukturę i czynić inwestycje, opowiadając historyjki o rozwoju, wzroście gospodarczym i rosnącym PKB, umacniając swoją pozycję w oczach wyborców i oczywiście mając z tego też namacalne korzyści. Na końcu dostaje w sposób niebezpośredni informację, że jest to oferta nie do odrzucenia. Warto dodać, że już w momencie proponowania pożyczki obie strony zdają sobie sprawę, że jest ona nie do spłacenia. Co więcej, bardzo często owe inwestycje realizują firmy amerykańskie, więc duża część pożyczonych pieniędzy i tak wraca tam, skąd przybyła!!! Później zadłużony kraj jest zmuszony bez końca się odwdzięczać, choćby ślepym poparciem na forum ONZ lub NATO dla amerykańskich projektów.
Prawie wszyscy przywódcy pękają od razu, mimo świadomości uzależnienia się od USA i tamtejszej bankierki oraz faktu, że tym i kolejnymi kredytami zostaną obciążone obecne i kolejne pokolenia. Sporadycznie trafiają się jednak twardzi zawodnicy, którzy mówią „nie!”. Wtedy do gry wchodzą „szakale” i CIA, którzy grają dużo ostrzej. Takiego delikwenta czeka umiejętnie zorganizowany zamach stanu, poprzedzony odpowiednimi działaniami i propagandą, a następnie obalenie i często śmierć. Oto lista ofiar opisanych praktyk wraz z datami obalenia:
MOHAMMAD MOSADDEGH – 1953 r., premier Iranu (dożywotni areszt domowy)
JACOBO ARBENZ – 1954 r., prezydent Gwatemali (prawdopodobnie zabity na obczyźnie)
NGO DINH DIEM – 1955 r., prezydent Wietnamu Południowego (zabity)
PATRICE LUMUMBA – 1960 r., premier Demokratycznej Republiki Konga (zabity),
SALVADOR ALLENDE – 1973 r., prezydent Chile (zabity)
JAIME ROLDOS – 1981 r., prezydent Ekwadoru (zabity)
OMAR TORRIJOS – 1981 r., przywódca Panamy (zabity)
SLOBODAN MILOŠEVIĆ – 2000 r., prezydent Serbii (prawdopodobnie zamordowany w więzieniu)
SADDAM HUSAJN – 2003 r., prezydent Iraku (finalnie zabity)
EDUARD SZEWARNADZE – 2003 r., prezydent Gruzji
WIKTOR JANUKOWYCZ – 2004 r. (zaraz po wygranych wyborach) i 2014 r., prezydent Ukrainy
RAFIQ HARIRI – 2005 r., były premier Libanu (zabity)
ASKAR AKAJEW – 2005 r., prezydent Kirgistanu
ZAJN AL-ABIDIN BEN ALI – 2011 r., premier Tunezji
MU’AMMAR AL-KADDAFI – 2011 r., przywódca Libii (zabity)
Takie same lub podobne metody zastosowano także m.in. w Argentynie, Brazylii, Grecji, Haiti, Salwadorze, Hondurasie czy Tunezji.
W obecnych czasach, z powodu rosnących podejrzeń opinii publicznej, USA chętniej korzystają z „kolorowych rewolucji”, finansowanych dla niepoznaki przez organizacje pozarządowe, takie jak chociażby National Endowment for Democracy, Freedom House czy Open Society Foundations George’a Sorosa.
Konkrety? Rewolucja buldożerów (Serbia), rewolucja róż (Gruzja), pomarańczowa rewolucja (Ukraina), purpurowa rewolucja (Irak), cedrowa rewolucja (Liban), tulipanowa rewolucja (Kirgistan), jaśminowa rewolucja (Tunezja).
Natomiast metody wywoływania, przebiegu i wspierania takich przewrotów opracował amerykański politolog Gene Sharp, przy wsparciu Reuvena Gala, psychologa armii izraelskiej. Efektem był wydany przez Sharpa poradnik instruujący jak skutecznie przeprowadzać – teoretycznie pokojowe – rewolucje, noszący tytuł „Od dyktatury do demokracji: Drogi do wolności”. Co ciekawe, jest on dostępny w internecie w formacie PDF po polsku.
To nie koniec perfidii. Dość często zdarza się, że kiedy jakiś, zazwyczaj biedny kraj, jak choćby Liberia, Demokratyczna Republika Konga czy Zambia wychodzi z długów lub zanosi się na ich umorzenie, „fundusze sępy” skupują je, podając takie państwo do sądu i żądając kilkukrotnie więcej. Wprowadza to od nowa chaos i pogorszenie się sytuacji w kraju.
Polska jest modelowym przykładem. Mowa o planie Balcerowicza. Polska zaciągnęła gigantyczne pożyczki, majątek narodowy został rozkradziony, a rodzime banki i firmy wyprzedane za bezcen. Ekonomiści od brudnej roboty – Jeffrey Sachs i David Lipton, a z polskiej strony Jacek Chwedoruk, idealnie wykonali swoje zadanie. Do dziś niewiele się nie zmieniło.
Tusk oddał koncesję Amerykanom na wydobycie gazu łupkowego (że okazało się to nieopłacalne, to już inna sprawa), za Morawieckiego duże pokłady miedzi, po wieloletnim sporze z KGHM-em, przejdą najprawdopodobniej w ręce kanadyjskiej Lumina Group. Motto pasujące do obydwu premierów to „kredyty, kredyty i jeszcze raz kredyty”.
Bieda i nędza, dotykająca większej części świata to właśnie efekt tych działań. Ten stan jest utrzymywany umyślnie, ponieważ biedne kraje stają całkowicie uzależnione od Stanów Zjednoczonych. Ponadto głodny człowiek ciężej pracuje, a ma mniejsze wymagania. Pokazem czystej hipokryzji są więc programy walki z głodem oraz zakładanie tam filii koncernów i płacenie zatrudnionym ludziom groszy, z argumentem, że gdyby nie to, mieliby jeszcze gorzej. A już szczytem obłudy jest gdy amerykańskie gwiazdeczki pokroju Angeliny Jolie jeżdżą do krajów trzeciego świata, by „wspierać walkę z biedą”, w rzeczywistości zapewniając sobie dodatkową promocję, zanim zrobi to ktoś inny.
To patologia dzisiejszego świata, o której prawie się nie mówi, a powinno. Warto więc przekazywać dalej tą wiedzę, bo im większa jawność co do opisanych praktyk, tym mniej argumentów będą mieć amerykańskie korporacje i rząd, żeby stosować tak bezwzględne metody z błogosławieństwem tłumu. I nie musi to być walka z wiatrakami. Nieliczne państwa, wśród nich Rosja (błotna rewolucja), Białoruś (dżinsowa rewolucja) czy Iran (zielona rewolucja) pokazały, że można jednak skutecznie opierać się takim działaniom. Tam kolorowe rewolucje zakończyły się niepowodzeniem, a władza dzięki temu umocniła jeszcze swoją pozycję. A więc można. I zakończmy tym pozytywnym akcentem.
Źródła:
„Hitman. Nowe wyznania ekonomisty od brudnej roboty” – Perkins
nczas.com
Wikipedia
wolnemedia.net
„Białoruś – anatomia kryzysu”
„Ukraińska szachownica. Kto i po co wywołał wojne na Ukrainie?” – Baldwin, Heartsong
własne
Przeczytaj także:
P. Szymański: Przemyt rosyjskiej ropy
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS