A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaczyna walkę o trzeci z rzędu finał Ligi Mistrzów. W półfinale jej rywalem będzie Sir Sicoma Perugia z Kamilem Semeniukiem i Wilfredo Leonem w składzie, która ma ochotę na przerwanie dominacji mistrzów Polski. Czy jej się to uda?

Liga Mistrzów wkroczyła w decydującą fazę. Przed nami rywalizacja półfinałowa, w której po raz trzeci z rzędu znalazła się Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Mistrzowie Polski po raz kolejny utarli nosa niedowiarkom. Ci najpierw wieszczyli koniec wielkiej ZAKSY po odejściu z niej Jakuba Kochanowskiego, Pawła Zatorskiego i Benjamina Toniuttiego, a następnie to samo czynili, gdy z drużyną żegnał się jeden z jej filarów – Kamil Semeniuk.


Tymczasem ZAKSA wciąż jest jednym z czołowych klubów zarówno na krajowym, jak i europejskim podwórku. Mimo że w tym sezonie podopieczni Tuomasa Sammelvuo mieli lepsze i gorsze momenty, to w kluczowych meczach pokazali siatkarski pazur. Najpierw po raz kolejny z rzędu sięgnęli po Puchar Polski, w finale nie tracąc nawet seta w potyczce z Jastrzębskim Węglem, a następnie w dramatycznych okolicznościach w ćwierćfinale Ligi Mistrzów po jedenastu setach rywalizacji wyeliminowali włoski Itas Trentino, z którym wcześniej dwukrotnie spotykali się w finale tych rozgrywek. – To był bardzo wymagający dwumecz zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wyjdziemy z niego silniejsi i bardziej pewni siebie niż byliśmy wcześniej. Ten dwumecz był naprawdę epicki. Rozegraliśmy maksymalną liczbę setów. Były wielkie emocje, ale najważniejsza jest nasza wygrana – stwierdził przyjmujący ekipy z Opolszczyzny, Aleksander Śliwka.

Przed kędzierzynianami szansa na grę po raz trzeci z rzędu w finale, ale aby tak się stało, muszą pokonać kolejną włoską przeszkodę, a będzie nią Sir Sicoma Perugia. Drużyna prowadzona przez dobrze w Polsce znanego Andreę Anastasiego w pierwszej fazie sezonu kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Była skałą nie do ruszenia. W fazie grupowej Ligi Mistrzów przegrała tylko 4 sety, a w rundzie zasadniczej Serie A straciła tylko punkt. Ostatnie tygodnie pokazały, że można ją jednak pokonać. Dość niespodziewanie zespół z Perugii przegrał w półfinale Pucharu Włoch z Gas Sales Piacenza i nie zdobył pierwszego trofeum w tym sezonie. Obecnie w play-off ligi włoskiej prowadzi w ćwierćfinałowej batalii z Allianzem Mediolan 2:1, ale na wyjeździe uległ mu w tie-breaku, co świadczy o tym, że można go pokonać. Widać, że pod presją nie zawsze potrafi wychodzić z opresji. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów też trochę męczył się z Berlin Recycling Volleys. U siebie przegrywał już 1:2, choć tym razem zdołał uniknąć złotego seta i triumfował po tie-breaku.

Sir Sicoma Perugia od kilku lat budowana jest po to, aby odnieść sukces w Lidze Mistrzów. Ostatnio jednak przepadała na etapie ćwierćfinałów i półfinałów. W tym sezonie sukces mają zapewnić jej między innymi Wilfredo Leon, Ołeh Płotnicki i Kamil Semeniuk. Choć oczywiście innych gwiazd w jej szeregach nie brakuje. Można dodać chociażby MVP ostatnich mistrzostw świata – Simone Giannellego, dwóch świetnych środkowych – Sebastiana Sole i Flavio Gualberto czy mającego od niedawna włoski paszport Kamila Rychlickiego. Tę mieszankę uzupełnia charyzmatyczny włoski trener, wspomniany już wyżej Andrea Anastasi. Mimo wszystko ZAKSA udowodniła już, że potrafi grać z tak wymagającymi rywalami. – Faworyta jest bardzo ciężko wskazać, bo spotkają się dwa bardzo wyrównane zespoły, ale wierzę w to, że wygramy i awansujemy – przyznał rozgrywający, Marcin Janusz.

Sir Sicoma Perugia ma zespół, który stanowi zagrożenie praktycznie w każdym elemencie. Kędzierzynianie muszą więc wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, aby go pokonać. – Serwis i przyjęcie to będą pierwsze ważne elementy. Później trzeba będzie postarać się ograniczyć skuteczność włoskiej drużyny w ataku, a jednocześnie my musimy pokazać to, co mamy najlepsze w ofensywie. Przeciwko takiemu rywalowi mogą pojawić się trudne momenty, dlatego ważna będzie cierpliwość. Nie będzie można się poddać – podkreślił szkoleniowiec ZAKSY, Tuomas Sammelvuo.

Bez wątpienia włoska drużyna ma papiery, by zdetronizować ZAKSĘ na europejskim szczycie, ale czy udźwignie presję związaną ze stawką dwumeczu? Częściową odpowiedź na to pytanie poznamy już w najbliższą środę. Początek meczu o godzinie 20:30.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOrlen wycofał tygodnik ze sprzedaży. “NIE” dziękuje
Następny artykułCzęstochowska Masa Krytyczna po raz 192. W piątek 31 marca