“Średnia roczna za naszych rządów to powyżej 200 tys. mieszkań, a za czasów naszych poprzedników to poniżej 150 tys. mieszkań – to wielka różnica, która jest widoczna na rynku” – chwalił się niedawno premier Morawiecki. Obaj przypisywali swojemu rządowi coś, co jest zasługą niemal wyłącznie deweloperów i ludzi, którzy wzięli kredyty na zakup tych 200 tys. mieszkań rocznie. Wszystko to na prezentacji nowego programu mieszkaniowego rządu. Nowego, bo poprzedni, o nazwie Mieszkanie+, zakończył się taką klęską, że przyznał się do niej nawet sam prezes Kaczyński.
* Pięć lat temu premier deklarował, że w ramach Mieszkania+ w 2019 r. będzie budowanych 100 tys. mieszkań. “To jest moje zobowiązanie, które przed państwem składam” – zarzekał się Morawiecki. Efekt? W raporcie sprzed roku NIK pisze: “Do końca października 2021 r. w ramach programu Mieszkanie+ wybudowano 15,3 tys. mieszkań, a 20,5 tys. mieszkań znajdowało się w budowie”. Zadowoleni nie są nawet ci, którzy na takie “M” się doczekali: powszechne są problemy z lokalizacją, jakością wykonania, a przede wszystkim z wysokością czynszów i wyceną mieszkań. Mieszkańcy osiedla Mieszkanie+ na krakowskich Klinach, podpisując umowy z Polskim Funduszem Rozwoju, słyszeli o stawkach najmu rzędu 10-20 zł za 1 mkw. Dziś, po dwóch latach, muszą płacić 34 zł. I to bez marży pozwalającej z czasem dojść do własności lokalu. Jeden z mieszkańców gdyńskiego osiedla Kacze Buki w lutym skarżył się, że jego lokal miał kosztować w ciągu 30 lat 548 tys. zł, ale według nowej kalkulacji PFR będzie to 1,47 mln zł.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS