A A+ A++

Długo wyczekiwany Starfield w końcu otrzymał oficjalną datę premiery. Wbrew wcześniejszym pogłoskom, nowa gra Bethesdy nie zadebiutuje w pierwszej połowie tego roku, a – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – 6 września.

Ostrożność ze strony twórców jest jednak zrozumiała. Presja, jaka im towarzyszy, jest ogromna – zdecydowanie nie chcą oni zawieść oczekiwań graczy, nawet jeśli miałoby się to wiązać z kolejnymi opóźnieniami.

Sprawę przeanalizował Jordan Middler, dziennikarz serwisu VGC. W trakcie redakcyjnego podcastu odniósł się do wrześniowej premiery gry. Według posiadanych przez niego informacji władze Microsoftu, mające pełne zaufanie do Bethesdy, postanowiły dać twórcom wolną rękę w wyznaczeniu terminu debiutu Starfielda. Ma to pomóc w uniknięciu sytuacji, w której produkcja zostanie wypuszczona zbyt wcześnie i będzie pełna niedoróbek, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Cyberpunka 2077.

Data zawsze była zmienna, zawsze zależała od Bethesdy i Todda Howarda, którzy mieli przyjść do [szefów] Xboksa i powiedzieć: „Dobra, robimy to”. Są oni w pełni świadomi, że nie mogą stworzyć kolejnego Cyberpunka. To nie może się powtórzyć, zwłaszcza z reputacją Bethesdy, o której mówi się, że ich gry są zazwyczaj zepsute w momencie premiery – powiedział Middler.

Jeżeli Microsoft faktycznie nie wywiera presji na Bethesdzie, pozostaje tylko cieszyć się i mieć nadzieję, że skrupulatne podejście twórców do dopracowania tytułu przyniesie oczekiwany efekt.

Starfield ukaże się na rynku 6 września i dostępny będzie na PC oraz konsolach Xbox Series X/S. Na 11 czerwca zaplanowano prezentację, na której najpewniej zobaczymy nowe materiały z gry.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStabat Mater w Jarosławiu
Następny artykułUkraina: Satelita ICEYE pomógł nam namierzyć tysiące rosyjskich obiektów