Panie prezydencie, jak zapamiętał pan 24 lutego 2022 roku, dzień wybuchu wojny w Ukrainie
Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa: Bardzo dobrze pamiętam napięcie, jakie było już na kilka dni przed atakiem Rosji na Ukrainę. Codziennie śledziłem wiadomości, żeby wiedzieć, co się tam dzieje. Tego dnia obudziłem się ok. 6 rano i usłyszałem myśliwce nad głową. Patrzę w komórkę i widzę, że ten wariat (Putin) jednak zdecydował się zaatakować. I pomyślałem sobie wtedy, że, po pierwsze, nie wygra tej wojny. Znamy przecież naród ukraiński i wiemy, że jest zbyt dumny i waleczny, żeby dał się podbić. Po drugie, wiedziałem, że dla nas to oznacza bardzo duże zmiany. Nie wiedzieliśmy jeszcze, czy Rosjanie się pojawią na naszej granicy, czy nie, ale było pewne, że to spowoduje diametralne zmiany dla Rzeszowa i tej części kraju.
Przyjeżdża pan do ratusza i co czego dotyczą pierwsze decyzje?
Poprosiłem o spotkanie generała Czekaja (Fryderyka), byłego dowódcę 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. I pytam: generale, jak to wygląda, kiedy wojna jest tuż za granicą. Był pan na misjach, a my nie mamy doświadczenia jako samorząd. Wtedy usłyszałem: panie prezydencie, najważniejsza jest pomoc. Trzeba organizować pomoc. Pytam o te komunikaty o milionach uchodźców, czy to tak będzie. A generał powiedział krótko: będzie ich dużo, przygotowujcie się na pomoc. Zaczęliśmy więc od organizacji punktu pomocowego na dworcu PKP, szukaliśmy miejsc na nocleg dla uchodźców, byliśmy w kontakcie z prezydentem Przemyśla, bo jechały już pierwsze pociągi z uchodźcami. Około północy przyjechałem z kolegami radnymi i urzędnikami na dworzec. Wsiedliśmy do pociągu, którym jechali uchodźcy i rozdawaliśmy im kanapki, pączki i herbatę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS