A A+ A++

Jacek Murański, ojciec zmarłego ponad dwa tygodnie temu Mateusza, w poruszającej rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim, po raz pierwszy opowiada o śmierci syna. “Zdecydowałem się na rozmowę z Tobą Sławku, bo znamy się od wielu lat, mam do Ciebie zaufanie. Z innymi mediami na ten temat rozmawiać nie będę” – mówi nam Jacek Murański.

Sławomir Jastrzębowski: Nie wiem, jak się rozmawia z ojcem, który stracił dziecko. Są rzeczy, których nie mogę sobie wyobrazić.

Jacek Murański: Dla mnie to też będzie bardzo trudna rozmowa, ale trudniejsze było poinformowanie mojej żony, mamy Mateusza, że nasze jedyne dziecko nie żyje i powiedzenie o jego śmierci narzeczonej Mateusza, Karolinie Wolskiej, która była miłością jego życia.

SJ: Po śmierci Mateusza zadzwoniłem do ciebie, długo rozmawialiśmy, nikt nie chciał i nie myślał o żadnym wywiadzie. Potem doszedłeś do wniosku, że pewne rzeczy związane ze śmiercią twojego syna trzeba wyjaśnić, wyprostować, bo Mateusz po prostu na to zasługuje.

JM: Dokładnie. Moje milczenie było w tamtych dniach oczywistością. Czułem się odpowiedzialny za jeszcze dwie osoby. Czułem się odpowiedzialny za życie matki i narzeczonej Mateusza. To jest rozpacz, której nie da się opisać. Teraz po dwóch tygodniach jestem gotowy na tę rozmowę. Chcę powiedzieć, że Mateusz kochał życie i kochał ludzi. Ze swoją narzeczoną planował bardzo szczegółowo przyszłość. Natychmiast po śmierci Mateusza pojawiła się lawina fake newsów, na zasadzie “nic nie wiem, ale się wypowiem” w tym wiele szczególnie obrzydliwych, które zaczęły się od informacji ratowniczki medycznej, która trzy minuty po zakończeniu nieudanej akcji reanimacyjnej wyszła z domu i napisała w mediach społecznościowych kłamliwy komunikat. I z tego kłamliwego przekazu powstały jakieś bzdury o samobójstwie, o jakiejś imprezie i przedawkowaniu, to wszystko nieprawda. 

Zobacz:

SJ: Zaczekaj, uporządkujmy, to ty znalazłeś Mateusza w jego mieszkaniu w Gdyni?

JM: Tak. Narzeczona mojego syna pojechała w odwiedziny do swojego taty do Bydgoszczy .

Mateusz do mnie zadzwonił i chciał się spotkać. Chciał, żebym do niego przyjechał, mówił, że to są rzeczy, które trzeba omówić twarzą w twarz, że to nie na telefon, że chce ze mną porozmawiać jak z ojcem i przyjacielem. Zawsze jak chciał coś bardzo osobistego przegadać nie robiliśmy tego przez telefon. To było we wtorek 7 lutego, dzień przed jego śmiercią. Mówię ok, „Będę u ciebie około 21”. Przegadaliśmy tam u niego ponad trzy godziny. Mówiliśmy między innymi o bardzo bieżących sprawach, jak na przykład jego potwierdzony już powrót do produkcji serialu „Lombard. Życie pod zastaw”, z którego bardzo się cieszył. Był w stałym kontakcie z prezesem i właścicielem Telewizji Puls, Dariuszem Dąbskim, który na spotkaniu w listopadzie uzgodnił z Mateuszem ten powrót.

Mateusz grał tam Adka, bardzo lubianą przez telewidzów postać, ale jak odszedł z serialu jego dotychczasowa społeczność traktowała go jak zdrajcę, a przecież Mateusz nie mógł ujawnić że to nie było żadne odejście na stałe lecz ustalona z TV Puls przerwa, więc teraz powrót tego bohatera, to też powrót dobrych dla niego emocji, Mati był bardzo z tego powodu szczęśliwy. Nikt o tym powrocie jeszcze nie wiedział, tylko prezes Dąbski, Mateusz, ja, Karolina, moja żona, no i scenarzysta…

Od prezesa Dąbskiego wiemy, że poprawione scenariusze na nowy sezon „Lombard. Życie pod zastaw ” z rolą Adka – Mateusza Murańskiego wpłynęły na biurko prezesa TV Puls 8 lutego….

Mateusz wiele zawdzięczał panu Dąbskiemu, nawet kiedyś powiedział przy mnie, że to jego drugi ojciec, ja się trochę żachnąłem, a wtedy Mati powiedział do mnie: „Spokojnie tatuś, artystyczny ojciec”. O tym też jeszcze nikt nie wie, ale prezes Dąbski zaproponował Mateuszowi główną rolę w koprodukcji z Netflixem filmu „Więzy krwi”. Na Mateusza czekała bardzo dobra aktorska przyszłość. Zresztą nie tylko aktorska gdyż chcę potwierdzić wiadomość opublikowaną przez Federację Fame MMA o tym, że na początku lutego Mateusz podpisał z Fame MMA kontrakt wiążący strony do końca 2024 roku. Od siebie mogę dodać, że pomagałem Mateuszowi podczas negocjacji z Federacją i był to tak zwany „kontrakt marzeń” . Mateusz był również z tego powodu bardzo szczęśliwy.

SJ: Rozmawialiście o czekających was walkach?

JM: Też. Chciał ustalić ze mną taktykę na walkę, która była tajemnicą, walkę w federacji High League. 18 marca miał się w katowickim Spodku odbyć pojedynek, który wymyślił Mateusz, to był całkowicie jego autorski pomysł, jego idea: dwóch na dwóch. Ja z Mateuszem przeciwko dwóm innym rywalom. Z jednym z nich mój syn przegrał ostatni pojedynek. Ten kontrakt był już podpisany. Nagrane były już zapowiedzi, reklamy, wszystko było gotowe. Rozmawialiśmy też o filmie: „IO”, który walczy o Oskara, a w którym Mateusz zagrał czarny charakter. Chciał na uroczystość do Los Angeles polecieć z narzeczoną, pytał mnie o takie logistyczne rzeczy. CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProzachodni kurs Mołdawii. Kiszyniów wycofuje się z umów WPN
Następny artykułMistrzostwa Europy przyciągają juniorów