A A+ A++
Po spotkaniu w Mielcu i wysokiej porażce sytuacja ORLEN Upstream SRS Przemyśl nie jest zła. Jest dramatyczna. Drugi mecz z rzędu wygrał beniaminek z Łodzi i strata ekipy prowadzonej przez grającego trenera Stanisława Makowiejewa do lokaty niegrożącej degradacją z Ligi Centralnej wzrosła już do pięciu punktów. Przemyślanie nie mają już prawa na jakąkolwiek pomyłkę.
fot. Grzegorz Gajdzik
23-letni Karol Skawiński (z piłką) zadebiutował w barwach ORLEN Upstream SRS Przemyśl w Mielcu. Zdobył 3 bramki.


Ciągłe powtarzanie, że przemyślanie nie są faworytami tego czy innego spotkania staje się powoli bezsensowne. Od dłuższego czasu nie są faworytem żadnego pojedynku, ale nie może to być jedynym usprawiedliwieniem niemocy przełamania fatalnej passy. Bo od czego w sporcie są niespodzianki, sensacje. Takie choćby, jakie od dwóch kolejek serwuje Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź. Najpierw pokonała u siebie Handball Stal Mielec, a w minionej kolejce, i to na wyjeździe, Olimpię Medex Piekary Śląskie. Zespół, który także seryjnie przegrywał, podniósł się z kolan. Na takie przełamanie wciąż czekają kibice przemyskich piłkarzy ręcznych i doczekać się nie mogą.

Jak można liczyć na sprawienie sensacji w derbach Podkarpacia, kiedy po 11 minutach mecz jest w zasadzie rozstrzygnięty? Mielczanie robili co chcieli. Ciężko to przyznać, ale przemyślanie nie istnieli. Zostali w szatni, choć od pierwszej sekundy wymagana była maksymalna koncentracja, mobilizacja i zaangażowanie. Popełniali błąd za błędem i jeśli tak ma wyglądać dążenie do przełamania, to przyszłość rysuje się w czarnych kolorach. Strzelaninę zaczął były zawodnik ówczesnego Czuwaju Łukasz Nowak, a zakończył dwoma celnymi rzutami Paweł Wilk. W międzyczasie błysnął, powołany niedawno do reprezentacji Polski B – Igor Graczyk. Trafił czterokrotnie. W 11. min wynik brzmiał 9:1. Jedyna bramka dla gości to celny rzut Jakuba Ćwięki. Bez komentarza.

Ekipa Rafała Glińskiego ustawiła sobie zawody i potem spokojnie kontrolowała ich przebieg. Zmieniała tempo prowadzonych akcji. Kiedy należało, przyspieszali, kiedy wymagała sytuacja, zwalniali grę. Imponowali bardzo agresywną postawą w obronie. Przemyślanom w 24. min udało się zniwelować straty do pięciu bramek. Po rzucie Szymona Światłowskiego było 12:7. Końcówka to już dominacja mielczan.

Nie inaczej było w drugich 30 minutach. Po rozegraniu pięciu było 21:16 i pewnie gdzieś pojawiła się iskierka nadziei… Szybko i brutalnie została zgaszona. W 43. min nie pomylił się Filip Stefani i Handball Stal odzyskała hegemonię absolutną na parkiecie – 27:19. Najwyższą przewagę, bo 9-bramkową, osiągnęli dwukrotnie. W 48. min, po bramce I. Graczyka, było 30:21, w 59. min, kiedy trafił F. Stefani – 38:29. Wyzute z jakichkolwiek emocji spotkanie zamknął Tomasz Kulka.

Warto wspomnieć, że w barwach ORLEN Upstream SRS zadebiutował skrzydłowy 23-letni Karol Skawiński, który dołączył do przemyskiego zespołu z I-ligowego AZS Uniwersytet Warszawski Warszawa.

Handball Stal Mielec – ORLEN Upstream SRS Przemyśl 38:30 (18:12)
Handball Stal: Dekarz, Czerwiński, Wiśniewski – Wilk 2, Nowak 2, Babicz 0, Kotliński 1, Graczyk 10, Wołyncew 9, Napierała 6, Kaźmierczak 0, Smoliński 1, Stefani 4, Włoskiewicz 3, Osmola 0.
ORLEN Upstream SRS: Nowak, Sar – Kielar 0, Skawiński 3, Walczyk 0, Ćwięka 1, Biernat 3, Makuła 2, Świt 4, M. Kroczek 2, Wandzel 5, Krytski 0, Kubisztal 0, Makowiejew 1, Światłowski 3, Kulka 6.
Sędziowali: Wojciech Bloch (Nakło Śląskie) i Michał Solecki (Tarowskie Góry). Kary: Handball Stal – 16 min; ORLEN Upstream SRS – 10 min. Czerwona kartka: Babicz (35. – gradacja kar). Widzów: 300.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBył obiektem drwin. “Kibice” grozili mu śmiercią. Teraz zagra w finale z Manchesterem United?!
Następny artykułWisła pograła chwilę i to wystarczyło na Arkę. Błysk francuskiego stopera