W kwietniu ma zakończyć się proces w sprawie tragicznego pożaru hali do produkcji zniczy przy ul. Ściegiennego w Kielcach. W środę zeznawał biegły, który jako przyczynę wybuchu wskazywał użytkowaną niezgodnie z przeznaczeniem maszynę.
Do pożaru doszło 1 sierpnia 2018 roku. Ogień objął halę producenta zniczy, firmy Kaj, o powierzchni ok. 1600 m kw. Dym z płonącego zakładu przy ul. Ściegiennego widać było nawet w centrum Kielc.
W środku hali znajdowały się materiały łatwopalne, na przykład zbiorniki z olejem parafinowym, butle z gazem. Gdy wydawało się, że wszyscy ewakuowali się na zewnątrz, pracownice zaczęły krzyczeć: „Nie ma Kamili!”. Ktoś zapamiętał, że 37-latka wróciła się do płonącej hali po „kartkę albo telefon”. W płomieniach znaleźli ją strażacy. Nie żyła. Czterej inni pracownicy tego samego dnia zostali przewiezieni do szpitala.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS