Rząd skierował do Sejmu projekt z limitem 500 metrów, jakie miałby dzielić wiatrak od zabudowań, ale klub PiS odsunął wiatraki o 200 metrów dalej. Zmianę tę rząd uzasadnia ochroną mieszkańców, by wiatraki nie powstawały tuż nad ich głowami. Tyle że to rząd PiS-u po wielomiesięcznej wewnętrznej batalii przyniósł do Sejmu projekt z zapisem, który przy zgodzie mieszkańców pozwalał budować wiatraki 500 metrów od zabudowań – zauważa dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski.
I to politycy PiS mówili, że ten projekt skutecznie odblokowuje inwestycje w wiatraki. Teraz, gdy poseł Marek Suski swoją poprawką odsuwa wiatraki o 200 metrów, rząd nie wie nawet, jakie będą tego skutki. Z głowy tego panu nie powiem – mówił dziś w Sejmie rzecznik rządu Piotr Muller.
Tymczasem z analizy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej wynika, że odsunięcie wiatraków z 500 na 700 metrów od zabudowań sprawi, że energii z wiatru będzie nawet 70 procent mniej.
Wyliczenia stowarzyszenia dowodzą, że powierzchnia, na której można będzie postawić wiatraki, skurczy się o ponad połowę: z około 8 procent przy założeniu planowanych pierwotnie 500 metrów do zaledwie 4 procent, gdy nowe wiatraki odsuniemy, wydawałoby się tylko, o 200 metrów dalej.
Każde 50 metrów, każde 20 metrów odgrywa już znaczącą rolę przy tak rozproszonej zabudowie, z którą mamy do czynienia – wyjaśnia prezes Janusz Gajowiecki z rozmowie z RMF FM.
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej pokazuje analizy dla kilku gmin, które już miały plan stawiania farm wiatrowych. Przy zmianie o 200 metrów możliwe będzie zainstalowanie jedynie 4 z 13 turbin. W innym miejscu 10 z 35 i 5 z 11.
Takie inwestycje nie będą już opłacalne – zauważa nasz dziennikarz.
Mimo to Solidarna Polska chce iść jeszcze dalej i stawiać wiatraki 1000 metrów od zabudowań. Mówił o tym wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski w Rozmowie w południe w RMF FM.
Wiatraki są drogie, szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt. Moim zdaniem postawienie wiatraków spowoduje podwyżki energii, dlatego że system elektroenergetyczny nie jest w stanie przyjąć dodatkowej energii z wiatraków, a więc będą one stały i nie pracowały. W efekcie będziemy płacić gigantyczne pieniądze deweloperom farm wiatrowych za to, że wiatraki po prostu nie produkują energii elektrycznej – powiedział Janusz Kowalski na naszej antenie.
Wiceminister rolnictwa wskazał, że “wiatraki zostały wymyślone jako element tzw. green dealu, który jest pewnego rodzaju projektem Angeli Merkel i Władimira Putina”.
Solidarna Polska, mimo ustępstw ze strony PiS-u, deklaruje, że nie poprze projektu i oczekuje kolejnych zmian.
Co zrobi PiS, jeśli Solidarna Polska zagłosuje przeciw ustawie wiatrakowej? Czy będą jakieś konsekwencje? Nie sądzę – przyznaje rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Jeszcze do niedawna PiS mogło liczyć na ciche wsparcie ze strony opozycji, ale po tym jak Suski złożył poprawkę, szans na taką pomoc nie ma.
Mieliście jedno zadanie. Jedno proste zadanie – przyjąć ustawę, którą sami napisaliście, którą trzymaliście od 2 lat i która była gotowa. Musieliście wprowadzić tam zmiany, które zmniejszają o 50 proc. obszar dostępny do stawiania wiatraków – mówiła w Sejmie Marcelina Zawisza z Lewicy.
Tym samym nie ma też szans, żeby projekt został uchwalony w tym tygodniu – zauważa dziennikarz RMF FM Roch Kowalski.
Przepisy ponownie trafią teraz do sejmowej komisji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS