Ogień pojawił się w stodole w sobotę, około godziny 23:30. – Zanim wyszliśmy z domu, płomienie były tak duże, że wydawało się, że sięgają nieba – mówiła właścicielka farmie Kelly Cronin, cytowana przez “New York Post”.
Wyjaśnia, że większość zwierząt, które hodowała znajdowało się właśnie w stodole z powodu panujących na zewnątrz niskich temperatur.
Spłonęło 60 zwierząt
Na miejsce wezwano strażaków, jednak rozległe płomienie i wysoka temperatura uniemożliwiły dotarcie do większości zwierząt, które niestety spłonęły żywcem.
ZOBACZ: Chile. Co najmniej 23 ofiary pożarów lasów. Stan klęski żywiołowej
– Kucyki, osły, alpaki, kaczki, gęsi, świnie. Straciliśmy je wszystkie. W sumie 60 zwierząt – mówiła właścicielka farmy.
Zwierzęta pomagały w terapii
Zwierzęta hodowane przez Kelly nie były tylko żywym inwentarzem. Kobieta od lat prowadzi organizację non-profit, która pomaga potrzebującym dzieciom i seniorom, organizując dla nich zooterapię.
ZOBACZ: Szczecin: Porzucili w mieszkaniu 15 małych kotów. Zwierzęta były głodne i przestraszone
“Prowadzi też programy szkolne i letnie, które dzięki zwierzakom uczą najmłodszych socjalizacji, szacunku i odpowiedzialności” – pisze “New York Post”.
“Straciła dzieło swojego życia”
Ashley Kiefer, która jako dziecko korzystała z terapii na farmie, a obecnie pomaga w jej prowadzeniu powiedziała: – Brak mi słów, aby opisać zniszczenia z ostatniej nocy.
– Kelly i jej rodzina od lat udzielają bezinteresownej pomocy. Pamiętam, jak odbierali mnie i moich rówieśników z domu dziecka w każdą niedzielę. Potrzebowaliśmy tego, wiele osób wyczekiwało cały tydzień, wiedząc, że w niedzielę udadzą się na farmie – opowiadała.
Dodała, że Kelly straciła dzieło swojego życia, i poprosiła o wpłaty na zorganizowaną w internecie zbiórkę.
mst/dk/polsatnews.pl
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS