Z takim projektem ustawy, który trafił niedawno do komisji sejmowych, wyszła grupa posłów Lewicy. Uważają oni, ze kierowca autobusu i motorniczy to zawody wysokiego ryzyka.
Gdyby to rozwiązanie zostało wprowadzone w życie, to osoba wykonująca przewozy w publicznym transporcie zbiorowym (autobusy miejskie, tramwaje, pociągi) byłaby chroniona tak jak urzędnik, policjant czy nauczyciel. A przedmiotem szczególnej ochrony prawnej staliby się – jak czytamy w uzasadnieniu – nietykalność cielesna, życie, zdrowie i godność osobista kierowców, motorniczych, maszynistów i innych osób wykonujących przewozy w publicznym transporcie zbiorowym.
Agresywni pijacy atakują
– Celem projektowanej ustawy – napisali autorzy projektu – jest zwiększenie poczucia bezpieczeństwa osób wykonujących przewozy osób w publicznym transporcie zbiorowym podczas kierowania środkami transportu i w związku z kierowaniem nimi.
A powodów do niepokoju nie brakuje. Do napaści na kierowców autobusów miejskich dochodzi co jakiś czas, o czym głośno jest w mediach.
We Wrocławiu mężczyzna w średnim wieku zaatakował kierowcę autobusu MPK, który trafił do szpitala. Bandyta został zatrzymany.
Dramat przeżył także kierowca MPK w Poznaniu. W trakcie jednego z kursów do autobusu wsiedli mężczyźni, którzy byli pijani i agresywni. Kierowca autobusu próbował ich uspokoić, ci jednak rzucili się na niego i pobili. Zdarzenie nagrały kamery wewnątrz pojazdu.
Brutalnie zostali także pobici kierowcy autobusów w Jeleniej Górze i Bielsku-Białej.
Dlatego szefowie komunikacji miejskiej z wielu miast od dawna postulują, żeby kierowców autobusów i motorniczych objąć statusem funkcjonariusza publicznego. Bo – jak argumentują – nie są to już przypadki odosobnione.
Sprawa ścigana z urzędu
Obecnie “osoba wykonująca przewóz osób w publicznym transporcie zbiorowym podczas kierowania środkami transportu i w związku z kierowaniem nimi” – przypomina Interia – nie korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariusza publicznego. Taki jest stan prawny.
Co to oznacza w praktyce? Ano tyle, że co prawda za naruszenie nietykalności cielesnej jakiejkolwiek osoby grożą kary grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku. Takie przestępstwo jest jednak ścigane z powództwa cywilnego. Czyli sprawa rusza z miejsca dopiero wtedy, gdy pokrzywdzony złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Natomiast w przypadku funkcjonariuszy publicznych jest inaczej, bo sprawa jest ścigana z urzędu, a kara surowsza: oprócz grzywny, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
A jeśli przestępstwa dokonano z użyciem niebezpiecznego narzędzia, to sprawcy grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Kto jest funkcjonariuszem publicznym?
Zgodnie z Kodeksem karnym – oprócz nauczycieli, policjantów i urzędników – są nimi między innymi:
- prezydent RP,
- posłowie,
- senatorowie,
- radni,
- posłowie do Parlamentu Europejskiego,
- sędziowie,
- ławnicy,
- prokuratorzy,
- funkcjonariusze administracji skarbowej,
- notariusze,
- komornicy,
- kuratorzy sądowi,
- syndycy,
- nadzorcy sądowi.
Komisje już pracują
Projekt ustawy o kierujących pojazdami jest dopiero na początku ścieżki legislacyjnej. 11 stycznia trafił do dalszych prac w komisjach sejmowych.
Jeśli pomyślnie przejdzie całą drogę, a posłowie się ze sobą dogadają, to zaczęłaby obowiązywać w 14 dni od jej ogłoszenia.
News4Media
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS