I nie mówimy tu o takich potentatach jak Polmlek Andrzeja Grabowskiego i Jerzego Boruckiego, który bardzo mocny jest od lat. Na liście Diamentów znalazło się aż 26 spółdzielni mleczarskich, wśród których naprawdę duża jest tylko jedna – Mlekovita (z 6,3 mld zł sprzedaży). Zasadniczo są to jednak spółdzielnie okręgowe, wśród których największą jest ta z Giżycka wypracowująca 811 mln zł przychodów, co i tak jest wynikiem imponującym. Zaraz za nią plasuje się Spomlek z Radzynia Podlaskiego (712 mln zł), a także OSM Włoszczowa (591 mln zł) i SM Gostyń (526 mln zł).
Rzecz jasna tak duży biznes nie bazuje na samej sprzedaży mleka, ale przede wszystkim jego przetwórstwie. OSM Giżycko zaczynała od masła, ale jej specjalnością już od ponad pół wieku są sery. Kiedyś był to przede wszystkim twaróg mazurski, ale dziś królują sery żółte, od Podlaskiego i Goudy aż po Mozzarellę. Mleczarze z Giżycka nie bawią się przy tym w konfekcjonowanie plasterkowanego sera, budowę własnej marki i pozycji w sieciach handlowych, ale idą w sprzedaż na dużą skalę, przede wszystkim za granicę, gdzie trafia 85 proc. produkcji. Stąd m.in. rozwój produkcji tzw. serów włoskich, które trafiają aż do Ameryki Łacińskiej.
– Zważywszy na dużą ilość sprzedaży poza granicę kraju, czynimy działania w kierunku umocnienia eksportu. Dzięki temu nie jesteśmy uzależnieni od kontraktów z wielkimi sieciami handlowymi, ale od cen sera na rynkach światowych. Od wielu lat każdy rok kończymy z zyskiem – mówi Szczepan Szumowski, prezes OSM Giżycko. To też pokazuje ścieżkę, którą już dawno poszli polscy mleczarze. Korzystając z ogromnego zaplecza produkcyjnego, weszli na rynki międzynarodowe i poddawani są trendom, które przetaczają się przez cały świat. A dziś są to sprzyjające wiatry, o czym przekonujemy się przy sklepowej półce, gdy za masło i sery płacimy drogo jak nigdy.
Diamenty Forbesa z branży mleczarskiej
1 | POLMLEK |
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS