Z długą sierścią, z krótką, ogromne, ale i maleńkie, takie, które można spotkać na co dzień na naszych ulicach, ale też niezwykle rzadkie egzemplarze – lubińską halę widowiskowo-sportową opanowały dziś psy rasowe. Niektóre, aby tu dotrzeć, musiały pokonać tysiące kilometrów. – Mamy ponad 2,2 tys. psów z 21 krajów, 236 rożnych ras. I to nie tylko z Europy, ale i z Brazylii czy Japonii. Do tego jest bardzo dużo psów z Niemiec, Czech i Danii – wylicza Mariusz Drewniak, przewodniczący legnickiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce.
Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią do lubińskiej hali wróciła Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych. Zainteresowanie tą imprezą było ogromne. Organizatorzy, czyli legnicki oddział Związku Kynologicznego w Polsce, przyznają, że po przekroczeniu 2,2 tys. zgłoszeń musieli zamknąć listę.
– Nie bylibyśmy w stanie się tu pomieścić i tego wszystkiego „przerobić” – mówi prezes legnickiego oddziału Mariusz Drewniak, wyliczając, ile i skąd przyjechało dziś do Lubina hodowców.
Poza polskimi hodowcami, na wystawie pojawili się też wielbiciele psów z całej Europy, Japonii czy Brazylii. Sporo przyjechało też z Ukrainy.
– Polski związek kynologiczny bardzo ściśle współpracuje z ukraińskim związkiem kynologicznym i w czasie wojny dużo pomagamy. Wiele psów z Ukrainy mieszka w tej chwili tutaj, na terenie Polski. Razem z hodowcami i wystawcami ułatwiamy załatwianie wszystkich dokumentów. Ukraina jest chyba na czwartym miejscu, jeśli chodzi o liczbę zgłoszeń. Mamy też bardzo dużo psów z Danii. Na piątym miejscu pod względem zgłoszeń jest właśnie Dania – dodaje Mariusz Drewniak, przewodniczący legnickiego oddziału Związku Kynologicznego w Polsce. – Wystawa byłaby jeszcze większa, ale nie mamy wystawców z Rosji. Międzynarodowa Federacja Kynologiczna, do której należymy, FCI, uznała, że w związku z wybuchem wojny nie będziemy przyjmować psów z Rosji. A to duży kraj, który ma bardzo dużo hodowli na wysokim poziomie – mówi.
Wszystkie psy, które można było dziś zobaczyć w lubińskiej hali, są piękne – każdy inny, każdy specyficzny. Były wśród nich rasy bardzo popularne, ale i mniej spotykane, jak na przykład thai ridgeback, z charakterystyczną pręgą na grzbiecie z sierścią rosnącą w odwrotnym kierunku, która wygląda, jakby pies był zjeżony.
– Rzeczywiście jest to rzadko spotykana rasa w Polsce. Nawet na wystawie w swojej rasie, Tess, która jest jeszcze juniorem, będzie tutaj sama. Na wystawach, na których byliśmy, najwięcej psów tej rasy było chyba ze cztery – przyznaje Mariusz Szewczyk, który wraz z żoną Justyną przyjechali na wystawę z 13-miesięczną Tessą właśnie rasy thai ridgeback.
– To jest pies, który dostosowuje się do każdego. Jest stadny, miły i przyjemny dla wszystkich. Oczywiście trzeba mu troszeczkę czasu poświęcić, żeby tak było, socjalizować z dziećmi. Natomiast kiedy się już poukłada, to jest mega przywiązany. Jest wspaniały, do polecenia dla osób, które mają czas dla psa – mówi pan Mariusz.
Dla Tessy to szósta wystawa w jej krótkim życiu, druga w kategorii junior, bo wcześniej startowała jako szczeniak.
– Udało nam się w listopadzie w Kielcach, gdzie Tessa wygrała w swojej rasie i też jako suka była najlepsza ze wszystkich kategorii, więc stwierdziliśmy, że przyjedziemy tutaj. Jesteśmy ze Śląska, z Tychów, więc kawałeczek drogi przejechaliśmy – uśmiecha się pan Mariusz. – To jest początek naszej przygody z psem. Nie mieliśmy nigdy wcześniej psa, którego wystawialibyśmy na wystawach. Teraz mamy w planach małą hodowlę domową – dodaje.
Wśród wielu ras psów, które zjechały dziś do lubińskiej hali, była i taka, na którą ostatnio zapanowała prawdziwa moda.
– To lagotto romagnolo, włoski pies dowodny, innymi słowy też pies na trufle. Zyskał na popularności rzeczywiście, chyba przede wszystkim przez pana Chajzera, który kupił sobie właśnie takiego psiaka – uśmiecha się Barbara Skorupa, która pod Wołowem prowadzi hodowlę Your Dreams i do Lubina przyjechała dziś z dwoma takimi psami: Bellą i Bramborem. – To są kochane psy. Mam trójkę dzieci, w tym jedno 1,5-roczne i te psy są bardzo cierpliwe i inteligentne. Nie gubią sierści i to jest duży atut, jeśli chodzi o psa futrzastego – mówi, przyznając jednak, że szczeniaki tej rasy trzeba opanować, korzystając ze szkolenia.
Dla pani Barbary to już czwarta wystawa w Lubinie: – Jeżdżę co roku, przez pandemię był chwila przerwy. Z lagotto jestem drugi raz, bo od niedawna mam hodowlę, moje pieski mają cztery i dwa lata, ale tu zawsze była fajna, miła atmosfera – mówi dodając, że tym razem w domu zostały sznaucery miniaturowe, których hodowlą również się zajmuje.
Rasowe psy w lubińskiej hali będzie można podziwiać jeszcze jutro. Organizatorzy zapraszają nie tylko hodowców. Można porozmawiać ze specjalistami i pooglądać utytułowane psy. To świetna okazja również dla tych, którzy planują zakup czworonoga, by zapoznać się z charakterami poszczególnych ras.
Kolejna taka wystawa odbędzie się w przyszłym roku.
– Plany na wystawy mamy na dwa lata do przodu. Mamy więc w planach wystawę w Lubinie znowu rangi międzynarodowej za rok. Ale jako oddział organizujemy też zawsze latem w Legnickim Polu wystawę psów myśliwskich, choć już nie rangi międzynarodowej. Nasz legnicki oddział działa od 1996 roku. Może nie jest duży, ale powoli zainteresowanie psami rasowymi wzrasta – przyznaje Mariusz Drewniak.
Fot. BM
Fot. MRT
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS