Kierowca autobusu i motorniczy z taką samą ochroną prawną jak policjant czy prezydent? Takie rozwiązanie proponuje poselski projekt nowelizacji ustawy o publicznym transporcie zbiorowym, który trafił właśnie do dalszych prac w Sejmie.
Kierowcy autobusów miejskich i motorniczowie tramwajów coraz częściej spotykają się z przejawami agresji wśród pasażerów. Jeszcze w listopadzie do Sejmu trafił poselski projekt, w myśl którego osoby wykonujące tego rodzaju prace zyskałyby nowe “uprawnienia”.
Chodzi o zapewnienie im ochrony prawnej takiej samej, jaką cieszą się obecnie funkcjonariusze publiczni – np. policjanci.
Pomysłodawcy zauważają, że bezpieczeństwo kierowców i motorniczych, “biorąc pod uwagę społeczne znaczenie wykonywanych przez nich zadań”, wymaga zagwarantowania im szczególnej ochrony prawnej.
Argumentują przy, że sam projekt “dąży do wzmocnienia poczucia godności zawodowej po stronie kierowców (motorniczych, maszynistów, innych osób) wykonujących przewozy w publicznym transporcie zbiorowym”. Co to oznacza w praktyce?
W obowiązującym stanie prawnym “osoba wykonująca przewóz osób w publicznym transporcie zbiorowym podczas kierowania środkami transportu i w związku z kierowaniem nimi” nie korzysta z ochrony przewidzianej dla funkcjonariusza publicznego. Taka definicja nie mieści się bowiem w pojęciu funkcjonariusza publicznego, o którym mowa w art. 115 § 13 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 roku – Kodeks karny.
Wbrew pozorom, nie chodzi jedynie o policjantów. Zgodnie z zapisami Kodeksu karnego funkcjonariuszami publicznymi są też m.in.:
- Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej,
- posłowie,
- senatorowie,
- radni,
- posłowie do Parlamentu Europejskiego,
- sędziowie,
- ławnicy,
- prokuratorzy,
- funkcjonariusze administracji skarbowej,
- notariusze,
- komornicy,
- kuratorzy
- sądowi,
- syndycy,
- nadzorcy sądowi.
Uściślijmy – wprawdzie za naruszenie nietykalności cielesnej (art. 217. Kodeksu karnego) jakiejkolwiek osoby grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do roku – przestępstwo takie ścigane jest z powództwa cywilnego. Oznacza to, że sądowa machina rusza dopiero, gdy pokrzywdzony złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
W przypadku funkcjonariuszy publicznych jest inaczej – sprawa ścigana jest z urzędu, a wymiar kary – dużo surowszy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS