A A+ A++

BNP Paribas prognozuje, że wzrost PKB Polski w 2023 r. wyniesie 0,5 proc., a w 2024 przyspieszy do ok. 3 proc. Według ekspertów banku inflacja średniorocznie wyniesie 13,0 proc., przy ciągle podwyższonej inflacji bazowej, co skutkować będzie utrzymaniem stóp procentowych przez RPP w br. na niezmienionym poziomie.

Co dalej ze stopami proc. i inflacją? Ekonomiści prognozują powrót w okolice celu - trochę musimy poczekać
fot. Ungrim / / Shutterstock

“W scenariuszu bazowym zakładamy, że polska gospodarka wzrośnie w tym roku o 0,5 proc. Prognozujemy, że ze względu na wysoką bazę porównawczą w pierwszym kwartale bieżącego roku roczna dynamika PKB będzie ujemna, jednak w dalszej części roku powinna się ona znajdować nieco powyżej 1 proc. rdr” – podano w prezentacji.

“Idąc po kwartałach, bliżej końca tego roku spodziewamy się raczej, że koniunktura będzie się poprawiać, co będzie dawało szansę na to, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy będzie zbliżony do potencjału, czyli ok. 3 proc. ” – powiedział główny ekonomista BNP Paribas Polska Michał Dybuła.

Ekonomiści BNP zaznaczają, że ścieżka prognozowanej dynamiki PKB jest w bieżącym roku obarczona dość dużą niepewnością. Ich zdaniem na szybszy wzrost gospodarczy w Polsce może wpłynąć lepsza koniunktura za granicą wynikająca np. ze zniesienia w Chinach ograniczeń związanych z pandemią Covid-19.

“Całkowity wpływ podwyżek stóp procentowych na gospodarkę uwidacznia się zazwyczaj po upływie 4-8 kwartałów. Biorąc to pod uwagę sądzimy, że znacząca skala zacieśnienia polityki pieniężnej w ubiegłym roku zacznie w pełni oddziaływać na koniunkturę dopiero w nadchodzących miesiącach. Przykładowo, o ile decyzje Rady Polityki Pieniężnej spowodowały załamanie się popytu na kredyt hipoteczny już w 2022 roku, to do tej pory aktywność w budownictwie mieszkaniowym utrzymywała się na dość solidnym poziomie. Patrząc jednak na wyraźny spadek liczby rozpoczynanych nowych projektów sektor budowlany może w tym roku czekać mocne hamowanie” – powiedział, cytowany w komunikacie prasowym, Dybuła.

Nieznaczny jedynie wzrost PKB w 2023 r. nie będzie skutkował znaczącym pogorszeniem się sytuacji na krajowym rynku pracy, co ma związek z jego charakterystyką.

“Strukturalny niedobór pracowników na rynku spowoduje naszym zdaniem, że w porównaniu do poprzednich okresów spowolnienia aktywności, firmy mogą mieć większą skłonność do utrzymania zatrudnienia. W efekcie zakładamy jedynie umiarkowany wzrost stopy bezrobocia o 0,5-1 pkt. proc.” – napisano.

W kontekście wzrostu gospodarczego ekonomiści BNP Paribas wskazują, że poluzowanie polityki budżetowej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi mogłoby pociągnąć dynamikę PKB nieco w górę, choć zaznaczają że przestrzeń do stymulacji fiskalnej jest ograniczona.

“Podobnie jak Ministerstwo Finansów szacujemy, że deficyt sektora general government, który obejmuje swoim zakresem m.in. fundusze zarządzane przez Bank Gospodarstwa Krajowego, wyniesie w tym roku 150 mld zł, co stanowić będzie około 4,5 proc. PKB. Choć uważamy, że sfinansowanie tej skali potrzeb pożyczkowych netto jest wykonalne, to oznacza to dużą emisję obligacji skarbowych na rynku krajowym, a tym samym presję na ich ceny. W tym świetle dalsze zwiększanie wydatków może negatywnie oddziaływać na rentowności polskiego długu. Nie wykluczamy więc, że ewentualne propozycje wyborcze zakładające wzrost deficytu mogą odnosić się już do przyszłej kadencji parlamentu” – ocenia Marcin Kujawski, starszy ekonomista BNP Paribas.

Inflacja w okolicy celu dopiero w 2025 roku 

BNP Paribas prognozuje, że inflacja CPI w Polsce średniorocznie wyniesie 13 proc. w 2023 r. i 8 proc. w 2024 r., a do górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP (3,5 proc.) powróci nie wcześniej niż w 2025 roku.

“Za tegoroczną dezinflacją stać będą przede wszystkim czynniki zewnętrzne, w tym ceny surowców, które przełożą się na mniejszą presję na ceny towarów. Jednocześnie dynamika cen usług pozostanie wysoka m.in. ze względu na szybki wzrost płac, który w tym roku szacujemy na 13,5 proc.” – napisano.

Według głównego ekonomisty BNP Paribas od mniej więcej marca spodziewane jest dość istotne ograniczenia presji inflacyjnej w Polsce, przede wszystkim od strony cen towarów, ale też surowców, które będą pozwalały ograniczać inflację bieżącą.

“Gorszą informacją jest to, że inflacja bazowa, oczyszczona z efektów podażowych, wciąż rośnie i przez kilka kolejnych miesięcy będzie przyspieszać. To jest chyba najważniejszy czynnik, który powoduje, że problem inflacyjny szybko nie zniknie, a w zasadzie inflacja powróci gdzieś w okolice celu, czy pasam dopuszczalnych wahań dopiero w 2025 r.” – powiedział Dybuła.

“Choć inflacja będzie znajdować się w dryfie spadkowym to droga do osiągnięcia celu inflacyjnego NBP jest bardzo długa. Wysoka dynamika wynagrodzeń, podsycana między innymi blisko 20-procentową podwyżką płacy minimalnej w bieżącym roku, ograniczać będzie przestrzeń do bardziej gwałtownego wyhamowania tempa wzrostu cen. Poprawa koniunktury w dalszej części bieżącego jak i przyszłego roku może oznaczać ryzyko zakotwiczenia się inflacji na poziomie przekraczającym ten preferowany przez bank centralny” – dodaje.

W scenariuszu bazowym ekonomiści BNP Paribas zakładają, że stopy procentowe NBP pozostaną na niezmienionym poziomie do końca bieżącego roku.

“Kluczowa dla dalszych decyzji Rady będzie przygotowana przez analityków NBP marcowa projekcja inflacji. Jeśli jej wskazania nie przekonają członków gremium do zaostrzenia polityki sądzimy, że drzwi do dalszych podwyżek zostaną efektywnie zamknięte. Jednocześnie uważamy, że przestrzeń do obniżek stóp procentowych pojawi się dopiero w 2024 roku, kiedy inflacja bazowa wyraźniej zwolni, a dodatkowo na większą restrykcyjność polityki pieniężnej wpływać będzie koniec wprowadzonych w ubiegłym roku wakacji kredytowych” – powiedział Dybuła.

“Spodziewamy się jednak, że luzowanie polityki przebiegać będzie bez pośpiechu a na koniec 2024 roku stopa referencyjna wyniesie 5,50 proc. wobec 6,75 proc. obecnie” – dodaje.

Analitycy dodają, że czynnikiem który mógłby poddać dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej pod rozwagę RPP jest przede wszystkim ewentualny szybszy od oczekiwań wzrost wynagrodzeń w tym roku, który mógłby wydłużyć powrót inflacji do celu NBP. Według listopadowej projekcji banku centralnego tempo wzrostu płac ma w tym roku wynieść 11,9 proc. (prognoza BNP Paribas: 13,5 proc.).

“Uważamy, że przestrzeń do obniżek stóp procentowych pojawi się dopiero w 2024 roku, jednak spodziewamy się, że luzowanie polityki przebiegać będzie bez pośpiechu, a na koniec 2024 roku stopa referencyjna wyniesie 5,50 proc. wobec 6,75 proc. obecnie” – napisano.

Mimo bardziej korzystnego otoczenia dla notowań złotego BNP przewiduje stabilizację kursu EUR/PLN w tym roku w okolicach poziomu 4,70.

“Spadek cen surowców wraz z mniejszymi obawami o kryzys energetyczny i recesję w Europie wyraźnie poprawiły perspektywy dla złotego. Rentowności oferowane przez nominowane w PLN obligacje również są relatywnie atrakcyjne co może przyciągać zainteresowanie inwestorów zagranicznych, a tym samym zwiększać popyt na polską walutę. Wciąż niewyjaśniona pozostaje jednak kwestia porozumienia z instytucjami unijnymi w sprawie uruchomienia Krajowego Planu Odbudowy. Dodatkowo wynikająca z czynników krajowych inflacja będzie w Polsce najprawdopodobniej wyraźnie wyższa niż np. w strefie euro. W efekcie sądzimy, że kurs EUR/PLN będzie w tym roku oscylował w okolicach poziomu 4,70” – wskazuje Kujawski. (PAP Biznes)

tus/ ana/

Źródło:PAP Biznes
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy paczkomat InPost przy mareckim ratuszu
Następny artykułOstatnie chwile Lisy Marie Presley. Poruszające słowa