Na konferencję prasową Iga Świątek przyszła, gdy już nieco odpoczęła i ochłonęła po rollercoasterze, którego doświadczyła na korcie centralnym imprezy w Melbourne. Na pytania odpowiadała spokojnie, ale oczywistym było, że wygrane 6:4, 7:5 spotkanie z Jule Niemeier kosztowało ją wiele nerwów.
Świątek zadowolona, że udało jej się przetrwać. Szkodliwe oczekiwania
Gdy tylko okazało się, że Polka zacznie występ w Australian Open od pojedynku z Niemką, to jasne było, że nie może liczyć na spacerek. Zajmująca 69. miejsce w rankingu WTA tenisistka sprawiła jej już bardzo dużo kłopotów w 1/8 finału ubiegłorocznego US Open. Teraz co prawda faworytka zamknęła spotkanie w dwóch setach, ale trzeciego udało jej się uniknąć rzutem na taśmę. I ma tego świadomość.
– Po tym meczu najbardziej jestem zadowolona, że w drugim secie zdołałam wejść na wyższy poziom koncentracji i intensywności. Byłam w stanie zdobyć przełamanie i spowodować, że w pewnym sensie rywalka zwątpiła. To na pewno przyniosło dobry efekt w ostatnim gemie. Super było to, że zanotowałam dwa breaki z rzędu, ale celem na kolejne mecze jest, by nie doprowadzać do sytuacji, gdzie będę aż tak bardzo pod ścianą – podkreśliła zdecydowanym tonem Świątek.
Tego dnia zapewniła wielu osobom dużą dawkę emocji. Sama doświadczyła po ostatniej piłce ich prawdziwej mieszanki.
– Myślę, że można było to zobaczyć podczas transmisji, że nie było u mnie wtedy czystej radości. Byłam zadowolona, że udało mi się przetrwać ten mecz i wrócić w drugim secie. Dni przed turniejem – ze względu na oczekiwania z zewnątrz i te, które sama sobie nałożyłam – nie były dla mnie najłatwiejsze i trochę się stresowałam – przyznała główna faworytka tej edycji Australian Open.
“Czasami ten tenis robi się trochę za skomplikowany, a to jest w końcu tylko gra, prawda?”
Jak dodała, w pewnym sensie poczuła też ulgę. Ale to jeszcze nie wszystko. – Pojawiło się też poczucie, że może niepotrzebnie tak się stresowałam, skoro jestem w stanie i tak wyjść na kort i po prostu robić swoją robotę. Po prostu uderzać tę piłkę. Czasami ten tenis robi się trochę za skomplikowany, a to jest w końcu tylko gra, prawda? – spytała retorycznie Świątek, spoglądając na dziennikarzy.
W przeszłości już też odwracała losy meczów, w których była w bardzo trudnym położeniu. Jak cenne spośród tych dreszczowców jest dla niej odrobienie straty w poniedziałkowym meczu otwarcia?
– Ciężko mi zrobić taki ranking i ocenić, który powrót był najcenniejszy. Jak widzę końcowy wynik, to niekoniecznie pamiętam przebieg meczu. Na pewno w poprzednim sezonie tutaj musiałam często odrabiać straty. Wykorzystywałam moją fizyczność, by w tym trzecim secie być bardziej solidną. To daje mi na pewno takie poczucie, że nawet jak będę w podbramkowej sytuacji, to będę w stanie użyć elementów, których nie mają inne dziewczyny, by wyjść na prostą – tłumaczyła 21-latka.
W drugiej rundzie zmagań w Melbourne czeka ją pojedynek z Kolumbijką Camilą Osorio.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS