Jedną z najgłupszych, ale też właściwie nikczemnych rzeczy jakie ma Polakom do zaoferowania opozycja jest tępy populizm. To wieczne odwoływanie się do najprostszych instynktów, prymitywnych mechanizmów psychologicznych i społecznych, ten gwałt na rozumie, to niekończące się oszustwo intelektualne. Populizm, który nie pozwala na debatę, niszczy myślenie o najbardziej oczywistych sprawach, pobudza do niekończącej się kłótni i pretensji.
CZYTAJ TEŻ:
— Młody człowiek zapytał Tuska o język nienawiści. „Zauważyłem, że pan też powiedział… szczujnia…”. Jak zareagował lider PO?
— Większość polityków opozycji nie ma poglądów, a Donald Tusk ma takie, jak transparenty w czasach PRL
Najnowszy przykład to sprawa podwyżek cen biletów PKP i nim się posłużę, choć mogłoby to dotyczyć cen paliw na Orlenie, rachunków za gaz, bzdur o węglu, który się nie pali etc. Paranoicy z opozycji zawodzą z oburzenia, a ton podejmują tępe media. Internet zalały bilety grozy. Otóż Szanowni Państwo: ci którzy wpadli w amok krytyki, że przejazd pociągiem podrożał, to głąby, albo oszuści, albo paranoicy, albo tez wszystko to naraz – takie 3 w jednym, jak większość przedstawicieli nieudolnej opozycji.
Pociągi są najczęściej na prąd. Panie Hołownia, widziałeś pan kiedyś lokomotywę? Ona ma na dachu takie coś, co może przypomnieć wieszak. To nazywa się pantograf. Dotyka on drutu, odbiera prąd, który nim z elektrowni płynie i przenosi dalej do innych drutów w lokomotywie, by w końcu trafił do do silnika, by ten wprawiał koła w ruch. Panie Hołownia, jechałeś pan kiedyś pociągiem w nocy? Zauważyłeś pan wtedy, że w wagonach świeci światło. Otóż ono też wzięło się z tego prądu. Za tę energię przedsiębiorstwo PKP musi zapłacić. Skracając i powtarzając: ktoś kto nie rozumie, albo udaje, że nie rozumie, że przy wielkich podwyżkach cen energii, wszechobecnej wysokiej inflacji musiały podrożeć bilety ten jest głąbem, oszustem etc. Tak, wojna na Ukrainie ma wpływ na cenę biletu kolejowego w Polsce. Także dlatego, że trzeba było sfinansować choćby przewiezienie kolejami milionów ukraińskich uchodźców.
Gdyby szerzony przez nieudolną opozycję tępy populizm był tylko głupotą to, można byłoby prychnąć lekceważąco. Niestety on ma moc niszczycielską, bo paraliżuje normalne, rozsądne zarządzanie sprawami – krajem, jego instytucjami, przedsiębiorstwami etc. Tacy tępi populiści jak Hołownia wmawiają obywatelom, że cena biletu PKP wzrosła w wyniku jakichś sekretnych mechanizmów, knowań, chęci ograbienia obywateli, nieudolności, czy czego tam jeszcze. Jakby Hołownia rządził to bilety byłyby niemal darmo. Przedstawiciele nieudolnej opozycji odwołują się do najprostszych instynktów, bezrefleksyjnych reakcji – któż w pierwszym odruchy nie jest zły, że musi za coś płacić więcej. Obywatel nie racjonalizuje sobie za każdym razem cen, instynktownie oburza się i wtedy do akcji wkraczają tępi populiści, którzy chcą tę chwilową iskrę złości rozdmuchać w nieustającą paranoję, obsesję zmienić. Ma panować stan wiecznego szczucia jednych obywateli na drugich.
Drogi kolejarzu, w przeciwieństwie do redaktorów np. w Axel Springer, mimo inflacji nie dostaniesz żadnej podwyżki, bo właśnie napuścimy niemieckie media na szefów PKP, będziemy wydzierać się pod niebiosa, żeby nie podnosili cen biletów, więc nie będzie z czego finansować podwyżki dla ciebie. Nie będzie inwestycji, odnawiania tras, czy dworców, zamkniemy wiele połączeń, do których trzeba dopłacać, pracowników powyrzucamy na bruk, a wszystko po to by cena bilety kolejowego była taka jaka sobie umyślili tępi populiści. Ich nie interesuje skąd przedsiębiorstwo ma brać pieniądze, na czym zarabiać, by funkcjonować, by pełnić usługę dla obywateli. Ich obchodzi wieczne, niekończące się wydzieranie, ujadanie, bo uroili sobie, że to przybliży ich do zwycięstwa wyborczego. A że mają wsparcie populistycznych tępych mediów to i wrzask jest donośny.
Niedobrze się człowiekowi robi jak po raz tysięczny słyszy z ust przedstawicieli nieudolnej opozycji frazę : Polki i Polacy siadając dziś do kolacji zastanawiają się jak spłacą ratę, za co kupią dziecku buty, lekarstwa etc. Nie panie Biedroń, czy Hołownia. Polacy nie mają takich paranoi i obsesji jakie chcecie im wmówić. Nie zastanawiają się 24 godziny na dobę ile wynosi rata, ile kosztuje chleb, a ile ogórek. Rozmawiają o tysiącach innych rzeczy. Nie żyją w stanie wiecznego nerwowego pobudzenia, które chcielibyście wywołać, owej furii, wściekłości, o których mówi Tusk. Panie, to że pan dostajesz szału, że nie panujesz pan nad swoimi emocjami, żółcią która pana zalewa, to jeszcze nie oznacza, że Polacy cierpią na te same co pan przypadłości. Nie żyją w wiecznym gniewie i rozumieją że chleb kosztuje nieco więcej, bo z powodu cen gazu podrożały nawozy, w młynach i piekarniach płaci się więcej za energię, a na każdym etapie drogi chleba z pola na stół są jeszcze pracownicy, którzy mają prawo do podwyżek. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w ostatnim roku o 13,9%. To też ma wpływ na ceny produktów i usług.
Ci którzy chcą nas tresować i doprowadzać do stanu wiecznego gniewu, niezadowolenia, ciągłych cierpień, duchowych katuszy korzystają z tego, że nie jesteśmy w stanie odnieść też własnych odczuć do ogólnych nastrojów. Ci tępi, cyniczni populiści starają się wykorzystać naszą solidarność z innymi ludźmi, nasza empatię i wykreować całkowicie fałszywy obraz rzeczywistości. Może nam się powodzić, być nam lepiej, ale gdy wciąż słyszymy jak bardzo jest źle, to myśleć możemy, że na naszych sąsiadów nieszczęścia spadły. A oni, słysząc to samo, że właśnie na nas.
Ten rozziew, dysonans widać w badaniach opinii społecznej. Z ostatnich, przeprowadzonych w grudniu przez CBOS wynika, że 53 proc. Polaków uważa, że sytuacja gospodarcza kraju jest zła, a 26 proc., że ani zła ani dobra. Jednocześnie 49 proc. uważa, że żyje im się dobrze, a 8 proc. że źle. Pozostałe 43 proc., że ani źle, ani dobrze, inaczej mówiąc jako tako. Porównajmy – 8 proc. mówi, że im się źle żyje, ale aż 53 proc., że sytuacja gospodarcza w Polsce jest zła. Jest nam dobrze, ale myślimy że innym jest źle. Ten rozziew pomiędzy stanem fatycznym a percepcją to m.in. efekt roboty tępych, cynicznych populistów. Wmówili nam katastrofę. A także to, że wsiadając do pociągu stajemy się ofiarą jakiegoś oszustwa, zdzierstwa. Że wszędzie nic tylko chcą nas okraść, wykorzystać. Że tak naprawdę jesteśmy społeczeństwem łupieżców i złodziei. To my pracujemy na Orlenie i okradamy kolejarzy z PKP na cenie paliwa, My siedzimy w bankach i łupimy ratami kredytów aptekarzy. Prowadzimy pociąg, naprawiamy tory, a teraz specjalnie tak zrobiliśmy, żeby innych – tych z Orlenu na pociąg nie było stać. My pracujemy w firmach farmaceutycznych i aptekach i tak podnieśliśmy ceny leków, że biedny kolejarz z PKP umrze, bo go na nie stać nie będzie. Uczestniczymy w spisku i chleb specjalnie drogo wypiekliśmy.
To oczywiste, że sytuacja gospodarcza, a co za tym idzie dobrobyt obywateli zależą też od rządzących. Dziś jednak abstrahowanie od tego, że za naszą granicą trwa straszna wojna, że świat cały mierzy się z kryzysem, i że to wszystko nie ma na sytuację w Polsce wpływu, jest oszustwem intelektualnym, kłamstwem, nikczemnym tępym populizmem niszczącym nam życie i więzy społeczne.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS